Skocz do zawartości
Forum

TailsDoll

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez TailsDoll

  1. Mógłbym się nieco bardziej rozpisać teraz co u mnie i jak. Pisałem Tobie na PW przy okazji :)
  2. Prosiłbym autorkę posta o kontakt na priv, gdyż widzę, że tu znów lecą durne rzeczy. Ludzie - mówienie osobie z myślami samobójczymi " zycie jest piękne " jej nie pomoże, gdyż dla tej osoby to życie NIE JEST PIĘKNE!! Autorka podejrzewam jest pod ścianą i nie wie w ogóle co ma z tym wszystkim zrobić. Dobrze by było przedstawic ten problem i wtedy próbować to rozpracować.
  3. Moja tzw "matka" (dla mnie to jest obca kobieta) też jest niesamowicie toksyczną osobą, nie mam z nią kontaktu od ładnych paru lat. O ile to przyczyny jej zachowań w stosunku do mnie i w ogóle to myślę, że są w miarę zrozumiałe (czego nie usprawiedliwiam), tak są momenty, kiedy kłuje w serce to, że nigdy nie powiedziała np "jestem z Ciebie dumna". Zapomnieć o kimś kto przez ok 20 lat był obecny w naszym życiu to jest bardzo trudne wręcz niemożliwe, ale możesz mocno przytłumić to wszystko do tego stopnia, że ten temat nie będzie ziębił ani grzał. Po pierwsze - NIE MUSISZ JEJ WYBACZAĆ! Jedyne komu możesz wybaczyć to sobie. Sobie, gdyż nie jesteś w stanie jej wybaczyć. Po drugie - MATKA TO CZŁOWIEK JAK KAŻDY INNY! Masz w pełni prawo ją odtrącić, jeżeli czujesz, że Ciebie rani! Nie masz napisane ustawowo, że ona może skakać Tobie po głowie, a Ty masz mówić "moja kochana mama". Po trzecie - ZERWIJ KONTAKT CAŁKOWICIE! Nr telefonów, maile, facebook itp - ODCIĄĆ, BLOKOWAĆ! Po czwarte - reszta rodziny. Muszą mieć świadomość że nie lubisz na ten temat rozmawiać. Temat matki możesz uciąć skutecznym "nie chcę o tym rozmawiać i tyle". Zaś co do związków - nie otwieraj się ze sprawą tzw "matki" za szybko". Z początku wystarczy, że powiesz np "mam z nią niepoukładane relacje". Póki co tyle z mojej strony ;)
  4. Autorze: jeżeli oczekujesz porady która nic w twoje życie nie wniesie to od ręki powiem: myśl pozytywnie, pokochaj siebie... Ale to jest głupie gadanie. Moim zdaniem trzeba dowiercić się głęboko do źródła problemu, najgłębiej jak się da i wtedy dopiero coś działać. Będę miał więcej czasu może jutro to się rozpisze nieco
  5. Widzę, że znowu pojawiają się pseudo mądre rady typu "myśl pozytywnie" , "pokochaj siebie" itp. Drogi autorze, z własnego doświadczenia powiem tyle: TO NIE DZIAŁA!!! Nie znalazłem niczego, gdzie było coś w stylu "myślałem/am pozytywnie, pokochałam/łem siebie i nagle w magiczny sposób nagle, z dnia na dzień wszystko się odmieniło". Szczerze mówiąc to tylko radykalne pójście do przodu może pomóc. Jak nie w realu to może przez internet spróbuj?
  6. Co do problemu autorki - jeżeli mimo wszystko chce być w relacji z kimś, kto ją źle traktuje to droga wolna, ALE.... Bierzmy na poprawkę to, że w grę wchodzi dziecko. "Masochizm" autorki to jedno, ale jaki wzór do naśladowania dziecko wyniesie z domu? Moim zdaniem jeżeli ktoś mimo iż wie, że druga połowa jest toksyczna/nie okazuje szacunku/a już tym bardziej tworzy patologię,a przy tym nie chce odejść - jest współwinna ew. problemom dziecka z tego tytułu. Tyle ode mnie.
  7. U mnie to tak: 1. Znaleźć kogoś, kto mnie pokocha mimo moich rodzinnych jazd (bardzo trudne przy pokutującym w Polsce poglądzie "nieważne jaka ale rodzina") i ponurej przeszłości. 2. Życie w domu pełnym ciepła, akceptacji, poczucia swobody. (wiąże się z pkt 1) 3. (Całkowicie nierealne) Aby rodzina przestała mnie postrzegać przez pryzmat mojego niezyjącego ojca ("bo on tez będzie taki, no czysty ojciec") 4. Mieć w końcu prawo jazdy 5. Mieć swój własny kąt, a nie tułać się po wynajmowanym 6. Stworzyć swój kawałek Trance (z tym już jest lepsza sytuacja, jak nie najlepsza) 7. Iść do przodu w kwestii zawodowej No i jak na razie tyle ;)
  8. Lepiej będzie jak zostawisz alkoholika, musi poczuć, że upada, stacza sie. Jak go będziesz bronić to nigdy się nie zmieni. Ogółem związek z alkoholikiem to porażka i od takich trzeba trzymać się z daleka.
  9. Poniekąd tez uważam, ze o ile to problem alkoholowy to problem osoby nim objętej, tak jeśli druga osoba nie chce odejść od alkoholika i woli narażać na nieprzyjemności swoje dzieci - jest współwinna ich krzywdzie. Inną sprawą jest z kolei to, że ludzie wiedząc, że druga osoba ma problem alkoholowy się z takową wiążą, ale tu chyba się szerzej będę musiał rozpisać i w osobnym wątku.
  10. @Lusy Moim zdaniem główny błąd postępowania z alkoholikiem to brak dania mu pozwolenia na upadek ;)
  11. ~roshen TailsDoll Ogółem alkoholik to dla mnie porażka życiowa niewarta czasu i sił, bo jak pije tak pić będzie życie jest zbyt ciężkie by nie pić... lepiej wspierać alkoholika, niż zostawiać go z problemami samego i zwalać winę na niego. Wysługiwać itp a on ma pić. O NIE! Wydaje mi się że ktoś tu nie miał do czynienia z alkoholikiem. Jeżeli ten alkoholik chce z tego wyjść to wtedy można coś tam pomóc, ale jak nie chce to nie. Inna sprawa, że albo można się poddać w problemie, albo z nim walczyć.
  12. @Roshen To zwiąż się z pijakiem ;) Błąd autorki polega na tym, że nie postawiła w pewnym momencie odpowiednich granic i teraz ciężko będzie ukrócić. JAK NAJSZYBCIEJ ODEJŚĆ! Nie liczyć na to, że coś się zmieni. Uruchomić kontakty rodzinne, ruszyć do pracy i przede wszystkim zrobić coś, z czym wiele ludzi ma poważny problem: PRZYZNAĆ SIĘ DO PORAŻKI! Przyznanie się do błędu przed samym sobą to jest jedna z trudniejszych rzeczy. Tak - wybranie alkoholika jako męża to porażka, którą można odkręcić. (Ogółem alkoholik to dla mnie porażka życiowa niewarta czasu i sił, bo jak pije tak pić będzie). Nie będzie łatwo odejść i żyć z początku, ale "jak chcesz być na szczycie nie płacz, że masz pod górkę". Powodzenia ;)
  13. Na początek baty dla osób, które twierdzą, że "należy wspierać patologie" (tak wnioskuje z kilku wpisów) NIE! PATOLOGIĘ TRZEBA POTĘPIAĆ! Potępiać, a nie wspierać. Nie dawać pijakowi pieniędzy na alkohol czy coś to po pierwsze i NIE USPRAWIEDLIWIAĆ PIJAŃSTWA. Tak samo nie jestem zwolennikiem "nieważne jaki/jaka ważne że ojciec/matka". Pijak aby wyszedł z nałogu musi osiągnać prawdziwe dno, by go to trochę chociaż ruszyło. OBOWIĄZKIEM RODZICA przede wszystkim jest troska i zadbanie o w miarę spokojne dzieciństwo swoich dzieci. Nie mówię o milionach na koncie, ale o spokoju i poczuciu dla dzieci, że są kochane. Teraz do autorki: Przede wszystkim to Twoja mama musi chcieć tej pomocy. Jeżeli nie chce tej pomocy to nic z tym nie zrobisz. Moim zdaniem gdyby jej zależało na tym by opuścić "tego pijaka" (pijaków rodzicami nie określam) to stanęłaby na głowie choćby dla Ciebie i Twojego rodzeństwa, by od niego odejść. W takiej sytuacji moim zdaniem przede wszystkim zawalcz o siebie i o rodzeństwo, nic sensowniejszego nie doradzę, a i sądzę, że powinnaś rozważyć terapię DDA.
  14. TailsDoll

    Zachowanie faceta

    Nie, nadmierna kontrola nie jest dobra i polecam uciekać od takiego gościa - żadne rozmowy ani nic, bo taki się nie zmieni bez konkretnego impulsu.
  15. Od razu uzależniony, a może by tak zwrócić uwagę na jego najbliższe otoczenie - rodziców i klasę? Klasa gnębi, a co na to rodzice? Sadzają przed komputer i "graj sobie". Autorze - nie myślałeś o przeniesieniu znajomości z internetu do świata realnego?
  16. "Na dodatek jeszcze chciałaby aby jakoś uznał krzywdy doznane od innych." MASZ PEŁNE PRAWO NIE UZNAWAĆ TAKICH KRZYWD!!! Ja nie rozumiem gadania typu "wybacz rodzicom" jeżeli ktoś miał ciężkie z nimi relacje. Ojciec pił? Wybacz mu! Co z tego, że nie było na jedzenie, co z tego, że bił? Matka traktowała Ciebie jak śmiecia i najgorsze dno? Wybacz jej. Co z tego że masz schrzanioną psychę, co z tego że niejednokrotnie pobiła, co z tego że np zamykała Tobie drzwi przed nosem i zachowywała się jak ostatnia hipokrytka - MASZ JEJ WYBACZYĆ!! I co to wybaczenie da? Nagle ojciec nie przestanie pić, a matka nie stanie się dobrą kobietą, a dyskomfort psychiczny nie zniknie. Autorowi polecam coś innego: zamiast uznawać te krzywdy, przyjąć do wiadomości, że ci ludzie się nie zmienią - nie mają sumienia by to zrobić. Gdyby mieli to nie wpadłoby im do głowy czynienie zła swoim dzieciom. Odcięcie się od tego toksycznego towarzystwa to podstawa. No i za dużo ludziom też nie mów o swojej sytuacji.
  17. TailsDoll

    asertywność

    Nie asertywności, tylko braku szacunku do samej siebie. Nie chce mi się wierzyć w to, że szanująca się kobieta pozwoli na przemoc w jej kierunku.
  18. TailsDoll

    asertywność

    "Pilnowanie żeby cie nie wykorzystywali, żeby cie mąż nie bił, to nie asertywność, to szacunek do siebie i instynkt samozachowawczy!" Hmmm, Powiem, że trafione w sedno. Ja niebawem coś napiszę o tzw "pozytywnym myśleniu" i liczę na to że zerkniesz ;)
  19. TailsDoll

    asertywność

    Witam! Już Cię lubię ;) Podoba mi się to w jaki sposób to jest napisane. Pozwolę sobie jednak dodać coś od siebie. Z tzw. asertywnością (bardziej po polsku: temu czy dasz sobie wejść na głowę) to moim zdaniem chodzi o wiele rzeczy m.in szacunek drugiej osoby do Twojego czasu/pieniędzy/wiedzy/sił/itp. Miałem ostatnio przypadek, gdzie zmarnowałem na dojazdach 8 godzin, gość chciał się popisać i pokazać, że "on stoi wyżej ode mnie" (na co nie dostał przyzwolenia i został ładnie skwitowany), a na koniec wycenił to wszystko na 10zł!! Uznałem, że jak chce abym cokolwiek naprawiał czy coś (gdyby nie to, że budżet nie do końca się domykał to bym sobie to odpuścił - POSTANOWIENIE NOWOROCZNE) to zapraszam do siebie, taka sama droga. Na przykładzie kina: jeżeli druga osoba konsultuje z Tobą na jaki film chcesz iść i szanuje to, że możesz danej pozycji nie lubić - ok. Lecz jeżeli druga osoba wyciąga cię na film, za którym nie przepadasz i nie szanuje Twojego zdania to nie ma o czym dyskutować. Poruszony przykład szycia: ja bym za takie regularne przeróbki żądał pieniędzy, jeżeli druga strona nie jest w stanie mi zaoferować np swojego czasu/uwagi i odzywa się tylko wtedy jak czegoś chce.
  20. Nie jest lekko podnieść poczucie własnej wartości, kiedy otoczenie wbija do głowy co innego. Ja myślę, że powinnaś porozmawiać z rodzicami o zmianie szkoły i nie ludzić się, ze nauczyciele pomogą, bo wbrew pozorom usuwanie uczniów, którzy gnębią nie jest im na rękę.
  21. Psycholog - TAK Szkolny - NIGDY! Z własnego doświadczenia wiem, że psycholog czy pedagog w szkole często potrafi więcej zaszkodzić niż pomóc. (osobiście to w całym swoim toku edukacji poznałem dwie panie psycholog, które naprawdę umiały pomóc. Przede wszystkim - rozmowa z rodzicami i do poradni psychologicznej.
  22. Wiesz, nie widzę raczej sensu całego życia samotnego i jeżeli u mnie szczęścia w miłości nie będzie to co mi zostanie? Można w hobby uciekać to nawet i cieszy ale to jest chwilowe... Nie czuję powołania do samotności...
  23. Witajcie! Znów odświeżam temat, bo mam parę słów do powiedzenia. Po pierwsze - mam koleżankę (nie, nic z tego nie wyjdzie uprzedzam od razu), która poznała nieco moją historię i mi powiedziała co o tym myśli. To jest to, czego nikt nie powiedział mianowicie - mówiąc o tym ludzie z automatu postrzegają we mnie ofiarę i nie postrzegają już jako kogoś konkretnego,a jako kogoś, po kim można skakać, bo i tak nie odejdzie, gdyż skoro rodzina go nie chce to szuka towarzystwa mimo wszystko. Po drugie to naprawianie pozytywnym myśleniem podejścia ludzi do mojej osoby to jak trochę leczenie zapalenia płuc syropem na kaszel - kaszlu nie ma, a zapalenie zostaje. W pracy nie ma wolnych koleżanek, więc nie proponujcie mi rozglądanie się w tym miejscu. Samo "Nie chcę o tym rozmawiać" w kwestii rodziny nie wiem czy jest do końca dobre (lepsze niż mówienie o tym to na pewno), ale jednak też może wiele sugerować, więc w sumie pytanie do Was: jak mówić, abym nie został odebrany jako ofiara, a przy tym nie mówić o swojej sytuacji? No i co dodać? Samotność jak jest w moim życiu tak jest. Fakt, dużo radości daje pewne wydarzenie które będzie na koniec maja w Gliwicach, ale samotnia dobija dalej.
  24. TailsDoll

    Wierzycie w Boga?

    @Złotarączka Ku ścisłości - Szatan wie, że Bóg istnieje, gdyż w końcu jest aniołem, który się zbuntował. Wracając do tematu - wiara często jest też kwestią przeżyć człowieka, w moim wypadku to jest tak, ze wierzę, ale czy Bóg mnie kocha to nie jestem w stanie odpowiedzieć. Z jednej strony tak, gdyż fizycznie to zdrowy jestem (to co siedzi we łbie to inna sprawa), a z drugiej nie, bo mam paskudną sytuację w relacjach z ludźmi i jestem samotny.
  25. Hmmm w dużych miastach to generalnie pracy nie ma dla tych co nie chcą pracować i wybrzydzają mimo braku doświadczenia zawodowego ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...