Witam. Jako jedyny z rodziny jakoś sie "uchowałem" , odizolowałem od niej, doszedłem do czegoś w życiu. Około 10 lat temu wyprowadziłem sie od rodziców, patologii, ku***stwa i alkoholizmu, odizolowałem sie od nich (siostra menel poszła w ślady matki ku*y w dosłownym tego słowa znaczeniu, brat też wybrał podobna droge). Ja zawsze chciałem mieć inne zycie, zrobic prawo jazdy, kupic auto, co udało mi sie osiagnać dzięki temu ze około 10 lat temu wyniosłem sie z domu i zamieszkałem z dziadkami ..... Tamten rozdział mam juz zamkniety, pojawił się problem z babcią. Dziadek zmarł 2 lata temu, zostałem sam z babcią która jest po amputacji obu nóg, jezdzi na wózku, ma 80 lat i dopada juz ją "demecnja starcza". Ma urojenia, wszystko wie najlepiej, nic sobie nie da wytłumaczyc, wymysla masakryczne bajki ( od bardzo długiego czasu nagrywam na dyktafon to co ona gada sama do siebie w domu za bajki jak mnie nie ma, i innym też jak ktos tam do niej przyjdzie ). Jeśli jest jakakolwiek rozmowa miedzy nami, ona zawsze ma racje, nie dopuszcza mnie w ogóle do głosu, wpada w szał, furie, zaczyna wykrzykiwać , płakać, wydzwaniać na policje ze ja sie niby nad nia znecam.... :( Przyjezdzaja, zakładaja mi jakieś niebieskie karty itp... :( ja mam naprawde czyste sumienie, nie unosze na nią głosu, nie robie jej zadnej krzywdy, ja juz nie wiem co mam robic :( :( :( póki co nie stać mnie zebym poszedł gdziekolwiek na swoje, ale ta kobieta mnie juz zrujnowała ... :( Ja juz sie poddaje, nie wiem co mam robić, teraz lada dzień ma odwiedzic nas dzielnicowa, i chyba w koncu ujawnie jej te wszyskie nagrania... bo ja nie chce kłopotów, problemów z prawem, ale ta kobieta mnie wykancza :( :(