Witaj !
Mój mąż przez kilkanaście lat mojego małżeństwa postępował w ten sposob ze mną.Na początku sądziłam ,że to niewinne takie jego "zarty" ale z czasem stało sie to nie do zniesienia.Ciągle było żle posprzątane,źle wieszałam pranie,żle składałam ubranie, żle zmywalam podłoge..źle ustawiałam kubki w szafkach, talerze na suszarce....mowilam ciągle bzdury,robiłam cos za szybko..robiłam cos za wolno....w koncu podobno żle sie zaczęłam ubierac, nie mam nic do powiedzenia, z czasem przeszedł do rekoczynow typu wykrecanie rąk,zakladanie dzwigni...dbał o ty aby nie szostawic sladów i aby nikt nie widzał tego co robi.....oj dużo tego... doszło do tego ze jak przychodził z pracy do domu to cierpłam i sztywniałam bo balam sie.Czekałam kiedy zacznie sie kolejne upokarzanie. I w koncu doszlo do tego ,że wmowil we mnie ze jestem glupia,nic nie potrafie itd. zaczęłam siebie obwiniac za wszystko...cieszyłam sie jak go w domu nie było a nie było coraz czesciej, poźniej prawie wcale...Przy nim nigdy nie byłam soba..zaczęłam na jego użytek być kims innym.Kiedy doszło do tego ,że stał sie bardziej agresywny,zaczął odgrazac sie w koncu moim rodzicom bo ja przestalam mu wystarczac zglosilam sprawe na policje. teraz czekam na efekty w tej sprawie ciekwe czy za takie cos mozna odpowiadac przed sadem.. Nikt mi nie potrafi odpowiedziec na to pytanie...
Jak mu mowilam ze żle sie czuje jak mnie tak traktuje,ze nie chce tak zyc, ze nie wytrzymam...to stwierdzał ze przesadzam,że sama jestem sobie winna...bo taka jestem.
wyprowadzil sie z domu 4 lata temu. Mieszka z inna kobieta..i myslisz ze to sie skonczylo?.nie...przychodzac do dzieci robi wciaz to samo..ciagle mi wytyka jak to jestem ,zla jak zaniedbuje dzieci bo on by robil cos tak a ja tak....te grozby wzgledem rodzicow pojawily sie wlasnie juz po tym jak sie wyprowadzil...meczy nie telefonami w ktorych sugeruje wciąż ze jestem do niczego...kontroluje zdalnie moj komputer czyta maile ,gg, skyp itp.Juz nie mam sily...
poszłam do psychoterapełty....i wiesz co dalo mi to tyle ,że moge komus o tym powiedziec...troche mi lżej..bo jak koleżankom sie skarżyłam to mowily "no cos ty on jest taki fajny, ma poczucie humoru, taki uczynny,miły"....Wiec kochana nie wiem co z czymś takim zrobic wiedz tylko ,że takich jak nas jest wiecej...i to co sie dzieje to jest sadyzm naszych meżow i chyba tak juz musi zostac bo ani policja ,ani nikt nam nie pomoze..nawet to że nas zostawia dla innej...po prostu zostalysmy wybrane na ofiary a oni sa naszymi oprawcami..i sprawia im to przyjemnosc... trzymajmy sie razem. Nie mozemy sie poddac...bo kiepsko skończymy...