Skocz do zawartości
Forum

mottone

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    .

Osiągnięcia mottone

0

Reputacja

  1. Jak brat nie będzie miał motywacji (zew. w postaci np. realnej groźby czy wew.), to nie przestanie pić. Przy dobrych wiatrach, weźmie na chwilę na wstrzymanie. Możesz spróbować rozmów, może coś go tknie... Jeśli nie, to szkoda Twojego czasu i energii.
  2. Opisz zdiagnozowane u siebie objawy. Tak, żeby można było odnieść się do konkretnych kwestii.
  3. Przyczyną takich huśtawek może być niewłaściwy poziom hormonów (tarczycy, płciowych). Na początek zbadaj krew.
  4. Wygląda to trochę tak, jakbyś podświadomie chciał, żeby Twoja partnerka Cię zostawiła i wróciła do swojego byłego. Wówczas miałbyś potwierdzenie tezy, że jesteś gorszy - taki nr 2 na mapie jej życia. Ale ad rem... tak sobie myślę, że skoro masz problem z komunikacją werbalną, to należy uciec się do niewerbalnej. Może pomogłoby Wam odgrywanie określonych scenariuszy, np. Ty jesteś niedoświadczonym chłopcem, a ona... wręcz przeciwnie albo obydwoje jesteście zakochanymi nastolatkami etc.? Pomysły można mnożyć wg potrzeb ;)
  5. Skoro nie możesz realizować się bezpośrednio, to może zacznij pośrednio? Gdy byłam młodsza i miałam nieziemskiego hopla na punkcie podróży (oraz pustkę w portfelu), to planowałam zostać stewardessą albo konduktorem w pociągu ;-) Tak więc... może warto szukać pracy w branży stricte motoryzacyjnej (sprzedaż, produkcja... pisanie specjalistycznych artykułów)? Co do wychodzenia z domu... Wydaje mi się, że rozumiem Cię (czyt. agorafobia ciągnąca się latami dawno, dawno temu). Generalnie wyjścia są dwa: metoda małych kroczków albo "zanurzenie się", czyli pójście od razu ma całość. I nie warto przejmować się każdym potknięciem - w 9 na 10 przypadków nie pamięta tego nikt, oprócz Ciebie ;)
  6. Nie zadawaj nigdy pytań, na których odpowiedź nie jesteś gotowy! Najważniejsze jest chyba to czy Twoja dziewczyna/ kobieta kocha tylko i wyłącznie Ciebie i chce, abyś to tył był tym ostatnim. Poza tym, z tego, co napisałeś wynika, że przed Tobą próbowała szczęścia tylko z jednym, tak więc... rokowania są całkiem dobre. BTW. Czy Twoje oburzenie wynika z tego, że sam jesteś prawiczkiem i nie masz żadnego doświadczenia w temacie bliższych relacji?
  7. Wiem, że to zabrzmi jak banał, ale nigdy nie jest zbyt późno, aby kogoś poznać. Nie musisz od razu organizować akcji na forach czy portalach, wystarczy, że znajdziesz sobie jakieś hobby wymagające wyjścia z domu i przebywania wśród ludzi. Opcji jest mnóstwo: począwszy od wolontariatu czy pracy w schronisku dla zwierzaków, poprzez sport/ kino/ koncerty, na specjalistycznych kursach kończąc. Grunt, to ruszyć tyłek sprzed komputera i przekroczyć granice własnego domu czy mieszkania. Równie istotne (o ile nie istotniejsze) jest również to, aby nie nakręcać się ("co jest ze mną nie tak?!", "jestem beznadziejny!", "umrę w samotności" etc.), nie rozpamiętywać przeszłości i zmarnowanych szans, tylko skoncentrować się na tym, co jest teraz i wizualizować lepszą przyszłość. Pewne jest również to, że jeżeli nie zaczniesz działać, to nikt inny Cię nie uszczęśliwi i... za miesiąc, rok, dekadę dalej będziesz w tym samym miejscu i będziesz robił dokładnie to samo. Marzenia i plany nie spełniają "się" - je "się spełnia". Odwagi!
  8. Wyczuwam typowego Piotrusia Pana... Tacy faceci skaczą z kwiatka na kwiatek przez całe życie, bo życie to dla nich jedna wielka zabawa. Żadnych zobowiązań, żadnego zwalniania tempa. Jeśli odpowiada Ci bycie jedną z wielu, to dalej w to brnij. Jeśli nie, to należy skończyć tę relację jak najszybciej (póki nie zakochałaś się na maxa).
  9. mottone

    Samotny 30 latek.

    Jedno jest pewne: kobiety boją się desperatów i omijają ich szerokim łukiem - także, jeśli dasz po sobie poznać, że masz ciśnienie na poważny związek, to po Tobie. Proponuję podejść do tego od innej strony, a mianowicie od strony zainteresowań. Na pewno jest coś, co lubisz robić, a jeśli niczego nie lubisz, to po prostu coś znajdź (zapisz się na ściankę wspinaczkową, do DKF, na kurs języka, na wolontariat... zacznij chodzić na basen - opcji są setki) i bądź w tym dobry. W najgorszym wypadku poznasz grono dziewczyn (bo każda panna ma jakieś koleżanki), w najlepszym - kobietę swojego życia (bo zainteresowania i miłe spędzanie razem czasu to dobra baza, na której można coś zbudować).
  10. Zdradzę Ci mój sekret: "miej wy..., a będzie ci dane" ;) Za pierwszym razem oblałam, bo byłam rozdygotana na maxa. Jeszcze przed egzaminem wykupiłam sobie jazdy, potem siedziałam godzinę na korytarzu, debatując z innymi zdającymi (czyt. wzajemnie się nakręcając) - to był błąd. Za drugim razem przyjechałam na kwadrans przed wyznaczoną porą egzaminu, pod ubraniem miałam piżamę (byłam święcie przekonana, że i tak obleję i zaraz wrócę do łóżka), wyobraziłam sobie, że egzaminator to pan X., z którym śmigałam przez ostatnie dni i... zdałam, jeżdżę od kilku lat ;) Podobną strategię obrała jeszcze jedna znajoma - również z sukcesem, także polecam.
  11. kikunia55 A jeśli czytają, to może trzeba zapytać jak im się zycie uklada, bo rady może troszkę już spóżnione. Rany, rany... dopiero teraz dostrzegłam z którego roku ta historia! ;) Swoją drogą, ciekawe jak się potoczyła?
  12. Przeczytałam cały wątek i w głowie zakiełkowały mi 2 myśli: 1. Twój partner nie zdecydował się na zamieszkanie z Tobą przez wzgląd na kwestie religijne. Piszesz, że oboje jesteście wierzący. Skoro tak, to życie "jak mąż i żona" bez ślubu nie wchodzi w grę, nieprawdaż? A nawet... jeśli on byłby w stanie to przełknąć, to być może jego rodzice już nie. A, że on zdaje się być z gatunku tych niezbyt zaradnych i męskich, to nawet nie bierze pod uwagę możliwości przeciwstawienia się rodzicom i zrobienia im tak wielkiej przykrości. 2. Generalnie, Twój partner sprawia wrażenie asekuranta. Może i chciałby z Tobą być w poważnym związku, ale nie jest do końca pewien (czy to ten właściwy moment) i woli grać na czas. Aktualnie (w domu rodzinnym, widząc Cię raz na jakiś czas) jest mu dobrze i nie dostrzega powodu, aby to zmieniać.
  13. wiesz co, to kwestia indywidualna. im więcej włożyło się w związek (emocji, uczuć, zaangażowania, pracy, czasu, kasy), tym trudniej pozbierać się po niepowodzeniu czy rozstaniu. z tego, co napisałeś, rzuciły mi się w oczy dwie rzeczy: negatywne nastawienie do całego gatunku męskiego (czyli Twoja koleżanka ewidentnie generalizuje) i próby zniechęcenia do siebie facetów już na "dzień dobry". jedno łączy się z drugim. wychodzi na to, że ta kobieta działa (podświadomie zapewne) na zasadzie: jestem niemiła --> on szybko przestaje być zainteresowany --> mam kolejny dowód na to, że danemu mężczyźnie na mnie nie zależy. a od tego już prosty krok do przekonania, że wszyscy faceci są nic nie warci. jeśli jesteście w bdb relacjach, może warto byłoby koleżance uświadomić jak przebiega jej rozumowanie...?
  14. skoro córka nie ma problemu z nawiązaniem kontaktu wzrokowego, macie tzw. wspólne pole widzenia, plus spontanicznie wchodzi w jakieś interakcje, wykonuje szeroki wachlarze poleceń, to-to na pewno nie autyzm. imho, dziecko sprawia wrażenie całkiem normalnego ;)
  15. ~roshen Po co wymyślać choroby, naprawdę nie wiem. A jak ktoś mnie pobije i będę przygnębiona, to powiedzą może że mam depresję. Dajcie spokój to należy nazywać smutkiem, naturalnym efektem przykrych zdarzeń. Choroba jest wtedy, gdy już nie możesz normalnie funkcjonować (nie jesteś w stanie wykonywać codziennych czynności, podjąć pracy; wymagasz opieki lub nadzoru ze strony innej osoby). Dopóki zwykłaś chlipać w poduszkę i chodzić z posępną miną, jest ok. Gdy mięśnie odmawiają ci współpracy i nie jesteś w stanie podnieść się z wyra, zaczynasz załatwiać się pod siebie i - w chwilach mini przypływu sił - planujesz jak się zabić, a... wszystko to trwa tygodniami, to jest depresja. Łapiesz różnicę?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...