Skocz do zawartości
Forum

Agata1989

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Agata1989

  1. @empiryczna - dom dziecka?? Moi teściowie dzieci z domu dziecka uważają za patologię i jakby gorszego gatunku. Pamiętam jak kiedyś powiedziałam, że drugie dziecko to chyba adoptujemy (źle znosiłam ciążę i boję się drugiej ciąży) to zrobili mi wykład jakie to dzieci z domu dziecka są złe. Może i nie są złymi ludźmi, bo w końcu swojego syna, a mojego męża dobrze wychowali. Z tymi złymi ludźmi czasem się zastanawiam... :( Zobaczymy, może w weekend tam pojedziemy. Jestem ciekawa czy coś zaczną mówić .... Bo po urodzinach Alicji strasznie są obrażeni.
  2. Ka-Wa dokładnie tak jak piszesz. Dobra mina do złej gry a w środku eksplozja złości. Piszesz tak, jakbyś mnie znała od zawsze. Najgorsze jest to, że ja (tak mi się wydaje) próbuje tą całą sytuacje załatwić jak najbardziej delikatnie i myślę, żeby im przykrości nie sprawić ani ich nie zranić. A oni mają totalnie gdzieś to, co ja czuję i w ogóle się ze mną nie liczą. Mąż na szczęście być może tylko ich wysłuchuje, być może coś im odpowiada (nie wiem, bo mnie przy tym nie ma). Wiem, że próbują go nastawiać bo było kilka takich sytuacji, jak np. dzień przed chrzcinami rozmawiałam z braćmi i pytali o mojego męża używając imienia (jak mu w pracy idzie, jak dojazdy itp.) to na drugi dzień usłyszałam, że go obgadywaliśmy (nie wiem czy teściowa czy jego brat mu coś naopowiadali). Jak chcieliśmy na Boże Narodzenie jechać do moich rodziców to teściowa oczywiście, że nie powinniśmy jechać bo Alusia za mała (miała 3 miesiące a do rodziców mam 450 km). Oczywiście jako powód podała, że chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo Alusi ale teść później powiedział do mnie, że powinniśmy przemyśleć co mama mówi, bo jak byli moi rodzice na chrzcinach (w listopadzie) to moja mama powiedziała coś mojej teściowej. A po chrzcinach teściowa powiedziała mojej mamie żeby się nie gniewała, że ona się wtrąca bo my jesteśmy młodzi i nie wszystko wiemy i ona się będzie nam wtrącała. Na co moja mama powiedziała "to się wtrącajcie, to zobaczycie co będzie". No i debilny tekst mojej teściowej skierowany do mnie "po co będziecie jechać na święta do twoich rodziców, przecież widzieli Alusię w listopadzie. Na wielkanoc pojedziecie, a teraz przyjedziecie do nas" - pojechaliśmy do moich rodziców na Boże Narodzenie.
  3. Ka-Wa wiem, że cały czas przymykałam oko i teraz jakby nie mam wyjścia. Dlatego poprosiłam o radę, jak delikatnie im wytłumaczyć, że oni swój czas na wychowywanie dzieci mieli, teraz jest nasz czas i chcemy robić po swojemu. Wiem, że problemy z teściami nie są powodem do rozwodu, ale ja nie mam siły tam jeździć i za każdym razem ściana- bo do nich nie dociera. Lebiotka - właśnie o to mi chodziło z tłumaczeniem. Podobnie jak Ty, ale ja nie daję im do zrozumienia, że to moje dziecko. Empiryczna- dokładnie tak,zostaną sami jak dwa palce. Wiecie co jest najgorsze, najgorsze jest, że to wszystko co piszecie ja wiem tylko nie potrafię tego zastosować. Każda z Was ma rację, ale ja chyba sama w sobie nie potrafię się z tym uporać. Sytuacja beznadziejna, bo wiem co robić ale nie wiem jak. Szkoda mi męża, bo on to dopiero jest w patowej sytuacji. Ja mogę tam nie jeździć i się z nimi nie widywać, ale mąż - on będzie tam jeździł. A co z Alą?? Przecież to ich wnuczka. Nie chcę, żeby nastawiali męża i córkę przeciwko mnie i mojej rodzinie (bo męża przeciwko mojej rodzinie nastawiają) - i to jest kolejny problem. Dziwi mnie też zachowanie teściowej, bo ona sama jak była młoda i miała swoje dzieci to jej teściowa (matka mojego teścia) też się brzydko mówiąc wpieprzała. I kiedyś brat teścia powiedział swojej mamie tak: "jak Ty miałaś swoje dzieci to ona nie mówiła Ci co masz robić, więc Ty też jej nie mów" - chyba będę musiała użyć tego zdania.
  4. Ka-wa - właśnie nie chcę przymykać oczu na to,bo wtedy to już w ogóle będzie amen w pacierzu. Będą mieli przyzwolenie na wszystko. Lebiotka - ja też im tłumaczę grzecznie, żeby tak nie robili bo coś tam coś tam (zależy co robią) - proszę ich po 15 razy!! Kiedyś mąż zwrócił teściowej uwagę, żeby nie rozpraszała Ali jak ją karmię, bo ona wtedy nie chce jeść, to w odpowiedzi usłyszał, że jest głupi...... w życiu bym nie pomyslała, że będzie taki koszmar. Może to jest spowodowane tym, że to ich pierwsza wnuczka i jedyna jak na razie. Czasem mam wrażenie, że chcieliby żebym odeszła od męża i zostawiła mu dziecko.
  5. Witam Mam taki problem, nie potrafię sobie poradzić i nie wiem jak go rozwiązać. Kiedy poznałam swojego męża i jeszcze jako para a później narzeczeni jeździliśmy do teściów myślałam, że są świetnymi ludźmi i wychwalałam ich pod niebiosa. Czasem dochodziło do tego, że myślałam, że są lepsi od moich rodziców. Kiedy się pobraliśmy - nic się nie zmieniło, kiedy zaszłam w ciąże - nadal bez zmian. I dlatego zdecydowaliśmy się zamieszkać u nich, żeby odłożyć pieniążki na mieszkanie i żebym nie była sama z małym dzieckiem, liczyliśmy na ich pomoc. Teściowie mają domek trzy poziomowy a my mieliśmy mieszkać na górze w pokoju męża, mieć swoją kuchnię i łazienkę. Teściowa obiecała, że to będzie nasze a oni nie będą nam się mieszać. Po zamieszkaniu u nich nadal byłam w ciąży (dbali o mnie, opiekowali się, razem z teściem gotowałam obiadki, no cud, miód i malina). Problem pojawił się jak urodziłam dziecko i wyszłam ze szpitala. Jak tylko weszłam do domu to poczułam z ich strony taką ścianę. Teściu zaczął mi robić kontrole w kuchni, czy naczynia mam pozmywane, wchodził nam do pokoju bez pukania (ten pokój był naszą sypialnią), kiedy wychodziłam z małą na spacer i zostawiałam otwarte okno,żeby się przewietrzyło (październik- listopad) wchodził i zamykał mi to okno podczas mojej nieobecności, będąc jeszcze w ciąży zastrzegłam, że nie chcę żadnych gości zaraz po porodzie. Poród miałam ciężki (piątek). Ze szpitala wyszłam we wtorek a w piątek (tydzien po porodzie) pojechałam jeszcze obolała i zmęczona na morfologię i zdjęcie szfów, po powrocie już byli goście (teść sprowadził swoją siostrę i siostrzenicę) i musiałam z nimi siedzieć, głodna, śpiąca i zmęczona. Jak mała płakała, bo miała kolki - wpadał do pokoju jak poparzony z pytaniem co ja jej robię. Cały czas mówili, żeby małą cieplej ubrać bo ma zimne rączki i nóżki (kark miała cieplutki), teściowa mi wmawiała że nie mam pokarmu (kryzys laktacyjny) i że nie powinnam piersią karmić, jak szliśmy z małą do lekarza to wybierała w jakie ciuszki mam małą ubrać (ubierałam w to, co chciałam), teściu wchodził ze mną do pediatry i mówił jakie ma lekarka małej środki przepisywać (na kolki). Poprosiłam męża żeby zwrócił swojemu tacie uwagę na to, aby pukał nam do pokoju. Usłyszeliśmy, że to jego dom budowany własnymi rękami i on nie będzie pukał. Wyprowadziliśmy się. Ale problem jest nadal. Zawsze kiedy tam jedziemy i trzeba małą nakarmić lub położyć spać i proszę aby jej nie rozpraszali i nie zagadywali, robią to. Cały czas słyszę co powinnam a czego nie powinnam jej dawać do jedzenia (każdą nowość konsultuję z pediatrą) - mówię im to, to mówią że pediatra się nie zna. Mówią mi co mam małej ubierać, jak ją kładę do łóżeczka to pomimo tego, że 15 razy proszę aby jej nie ruszali, wyciągają ją. Cokolwiek nie powiem to jest kontra,podważają każdą moją decyzję nawet kosztem dziecka. Raz jak do nich pojechaliśmy to teściu był chory już od dwóch tygodni (u lekarza nie był) - więc powiedziałam że dziadek ma kwarantanne i nie będzie Ali nosił - to teściowa wzięła ją ode mnie i dała dziadkowi, żeby się wnusią nacieszył. W niedzielę (19.10) był roczek. Ala była śpiąca więc chciałam ją ululać. Teściowa oczywiście ją z wózka wyjęła pomimo moich próśb żeby tego nie robiła bo mała musi spać. Mój mąż nawet jej uwagi nie zwrócił, mimo, że kilka dni wcześniej z nim rozmawiałam (a raczej prowadziłam monolog) bo była sytuacja, że wieczorem przyjechali do nas i teściowa przywiozła małej kombinezon na zimę. Ala była już w łóżeczku gotowa do spania, a mimo to wyciągnęłi ją z łóżka i teściowa chciała jej przymierzać ten kombinezon, mimo iż prosiłam aby tego nie robiła, bo ją rozbudzi. W niedzielę po przyjęciu też mu powiedziałam co mnie boli. A on nawet nic nie odpowiedział. Ja już nie wiem, co mam robić. Najchętniej w ogóle bym tam nie jeździła ...... z mężem mieliśmy umowę, że jak coś jest nie tak, to ja zwracam uwagę moim rodzicom a on swoim i nikt nikomu się nie wtrąca w to. Tyle, że ja moim tę uwagę zwracam a mój mąż udaje, że nie widzi zachowania swoich rodziców (bo o jego bracie, który nie ma dzieci a mi mówi jak mam wychowywać swoje nawet nie będę się rozpisywała). Bardzo proszę o jakieś rady. Bo widmo rozowdu wisi nad moim małżeństwem, a bardzo kocham męża.
  6. Witaj. Wiem, że od Twojego pytania minęło sporo czasu i decyzja została podjęta. Niemniej jednak ku przestrodze innym, którzy tu wejdą, napiszę co uważam. NIGDY W ŻYCIU MIESZKAĆ Z TEŚCIAMI!!! NIGDY. Strzeżcie się tego jak diabeł święconej wody!! Ja jak byłam z obecnym mężem na etapie partnerstwa i narzeczeństwa wychwalałam moich teściów pod niebiosa, uważałam, że są świetnymi ludźmi. Wyszłam za męża za mąż, mieszkaliśmy sami, zaszłam w ciążę i podjęliśmy decyzję o zamieszkaniu u teściów, żeby móc odłożyć kasę na swoje mieszkanie. Teściowie mają domek trzypoziomowy,mieliśmy zamieszkać na górze w pokoju męża, mieć swoją kuchnię i łazienkę. Teściowie zarzekali się, że nie będą nam się wtrącać. I się nie wtrącali, do czasu aż nie urodziłam dziecka. Po narodzinach córeczki, wszystko się zmieniło o 180 stopni. Teściu robił mi kontrole czystości (przychodził na górę, zaglądał czy naczynia w kuchni umyte, wchodził do naszego pokoju-sypialni bez pukania, jak wychodziłam z małą na spacer i uchylałam okno żeby się przewietrzyło - w listopadzie- to wchodził mi do pokoju i zamykał). Jak mała płakała to wchodził i pytał, co ja jej robię. A jak poprosiłam męża żeby zwrócił mu uwagę (w końcu to jego a nie mój ojciec), żeby pukał do pokoju, to powiedział, że to jego dom budowany własnymi rękami i on nam pukał do pokoju nie będzie (dwa razy wszedł jak byłam w majtkach - raz zdążyłam się nakryć kołdrą,drugi raz naciagnąć spodnie na tyłek). Szkoda, że nie miał takiego poczucia własności jak trzeba było pokój i kuchnię odświeżyć (pokój - ściany pomalować i panele położyć oraz ocieplić podłogę, kuchnia - ściany pomalować) Teraz mimo, że mieszkamy osobno nadal jest beznadziejnie, bo teściowie podważają każdą moją decyzję odnośnie mojego dziecka. Oni są mądrzejsi i wiedzą lepiej ode mnie co trzeba mojej córce.....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...