Skocz do zawartości
Forum

Agata1989

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Agata1989

  1. Hilga91 być dorosłym to nie znaczy samemu radzić sobie z problemami. Być dorosłym to być odpowiedzialnym. A Ty swoją postawą zachowujesz się jak zbuntowana nastolatka, która myśli że sama sobie ze wszystkim poradzi. I nie potrzebuje niczyjej pomocy. Twoja mama się domyśla?? Jeśli tak, to gwarantuje Ci że płacze nocami, bo nie może pomóc swojemu, własnemu Dziecku, temu, które tak bardso kocha. Mogłaś na nią liczyć?? nadal możesz!! Ja mam 25 lat i swoją rodzinę ( męża, dziecko). Ale jak coś się dzieje i nie jesteśmy w stanie z mężem znaleźć rozwiązania dzwonie do mamy. Miałam 20 lat jak wyszłam z domu i zaczęłam dorosłe życie. Pracowałam i studiowałam zaocznie. Mieszkałam w innym mieście i wynajkowalam mieszkanie. Nie bylo miesiąca kiedy nie zadzwoniłam do rodziców żeby mi 50 zł na chleb przelali. Zarabialam 1100 zł a za mieszkanie placilam ok 800 złotych. Być dorosłym to potrafić powiedzieć " mam problem, nie radzę sobie, pomóż mi". Tak jak ktoś wyżej napisał - nie musisz mamie mówić dokładnie co i jak.
  2. Hilga91 wiesz czym się roznisz od tych głupich, naiwnych kobiet, jak to o nich napisałaś?? Tym, że Ty się nie ludzisz że Twój facet się zmieni. Nie wmawiasz nam,że nie, on mnie uderzył ale przeprosił i obiecal że to się nie powtórzy. Ty wiesz, że ten związek nie ma sensu, że on się nie zmieni, że będzie tylko gorzej. Kobiety nadają się tylko do seksu?? Boże.... juz nawet nie chce tego komentować, żeby Cię nie straszyć. Wiej. Wiej, wiej..... nie chcesz martwić mamy?? Czyli po ślubie jak do niego dojdzie, dostaniesz pierwszy solidny łomot to powiesz mamie że że schodów spadlas?? Powiem Ci coś - ja jestem mamą, moja córeczka ma rok. I jakby nie daj Boże była w takiej sytuacji jak Ty i nic mi nie powiedziała to byłaby dla mnie tragedia. Uwierz mi, że mama owszem będzie się martwila ale będzie spokojna jak Ci pomoże i nie dojedzie do slubu. Bo jak już będzie po i mama się dowie to cale życie będzie plula sobie w brodę że nie była w stanie Ci pomóc. Ratuj się póki nie jest za późno!!!
  3. Nie wiem jakie masz stosunki ze swoja mamą ale może warto z nią porozmawiac. Wydaje mi się, że wszystko co możliwe żeby pomóc Twojemu chłopakowi i żeby ratować wasz związek zrobiłaś. Teraz czas zadbać o siebie. Jeśli masz możliwość to porozmawiaj z mamą, jeśli chcesz to nawet myślę, że warto iść do psychologa- bo jest Ci potrzebny bez wątpienia. Sama widzisz uderzył kilka razy. Chcesz takiego życia dla siebie?? Chcesz takiego życia dla swoich przyszłych dzieci, bo te na pewno kiedyś się pojawią? Nie jestem na Twoim miejscu i nigdy nie byłam nawet w podobnej sytuacji, ale ja bym go już zostawiła i zaczęła sobie układać życie w spokoju i szczęściu. Nie niszcz sobie życia dla jakiegoś idioty, który nawet Cię nie szanuje. Lepiej nie mieć chłopaka niż mieć byle jakiego.
  4. Hilga91 może się mylę ale mam wrażenie, że Ty masz straszne niskie mniemanie o sobie. Jesteś tak zastraszona przez swojego chłopaka, że jesli nawet miałabyś podjąć radykalna decyzję to ogarnie Cie paraliż. Piszesz o sobie tak, jakbyś uważała, że nie należy Ci się nic lepszego. Boisz się chłopaka i próbujesz go bronić. I wydaje mi się że jakby spowodował wypadek to wzielabys całą winę na siebie, bo nie masz prawa jazdy. A na pewno Twój chłopak by Cię o to prosił żebyś mówiła że to Ty prowadzilas. Ślub?? Jaki ślub?? Odpowiedz sama przed sobą czy on Cię już kiedyś uderzył?? Bo ja myślę że nie raz. A po ślubie wcale się to nie zmieni. Strasznie Ci współczuję sytuacji w jakiej się znalazłaś. Pewnie bardzo chcesz dziecka ale powiem Ci tylko tyle. TEN FACET NIE JEST GODNY BYCIA OJCEM TWOJEGO DZIECKA.
  5. Hilga91 opisujesz nam zachowanie Twojego partnera tak w skrócie. Powiem Ci coś. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można żyć z takim człowiekiem a co dopiero planować z nim dziecko. Jeśli masz tyle lat na ile wskazuje rocznik w nicku to jestes młodą, inteligentna, za pewne piękna kobieta. I na pewno stać Cię na lepszego chłopaka. Nie wiem jak w całości wygląda Twoja sytuacja i dlaczego nadal tkwisz z takim człowiekiem. "morda nie szklanka" co to w ogóle za tekst?? Jak nie chcesz myśleć o sobie i swoim bezpieczeństwie pomysl o swoim przyszłym dziecku. Je też będzie bił?? Droga która idziesz to droga do tragedii. I nie ważne czy spowodowanej przez pijanego kierowcę czy przez partnera tyrana. Wydaje mi się ze to destrukcyjny człowiek. Uwolnij się od niego jak najszybciej. Krokiem do tego jest sam fakt ze ty wiesz jaki on jest. Gdzieś napisałaś w tym poście " nie róbmy z pijanych kierowców bandziorow" czy jakoś tak. Twój facet to bandzior nad bandziorami!!! I Ty to również wiesz. Szkoda że nie odpisał Ci żaden ekspert - chyba że coś przeoczylam.
  6. Hilga91 My wszyscy możemy Ci tylko poradzić i podpowiedzieć. Ostateczna decyzja zależy od Ciebie. Nikt nie musi wiedzieć, że to Ty zadzwonilas. Bo o donosie moim zdaniem nie ma mowy. Ja bym na pewno zadzwoniła i nawet kiedyś mężowi powiedziałam ze jak go podkusi żeby po alkoholu jechać to będę pierwsza, która wezwie policję. ( mój mąż jak jedzie to nie pije a jak pije to nie jedzie). Twój chłopak ewidentnie ma problem z alkoholem skoro nie potrafi nie pić wiedząc że Prowadzi. Towarzystwo z jakim pije też pozostawia sobie wiele do życzenia skoro pozwalają mu prowadzić. Boisz się że Cię pobije?? I Ty z nim starasz się o dziecko?? Dziewczyno!!! Uciekaj poki możesz, bo z dzieckiem nie będzie już tak łatwo. Skoro teraz Ci grozi to co będzie jak pojawi się dziecko i będziesz do niego "uwiazana"?? Będzie cie lał jak mokre żyto. Zobacz ilu ludzi Ci doradza i ilu doradza policję .... Coś w tym jest. Decyzja należy do Ciebie. Jakby Twój chłopak zabił albo okaleczyl kogoś z moich bliskich to uwiez mi, że poruszylabym niebo i ziemię żeby dostał najwyższy wymiar kary, a Ty połowę jego wyroku, bo wiesz ale nie reagujesz. Niestety ale taka prawda. Masz rację że łatwo się pisze. Ale dla mnie ta kwestia nie podlega ważenia. W każdej sytuacji zachowalabym się tak samo. Wezwała policję.
  7. Ja bym poinformowala bez mrugnięcia okiem. Zwłaszcza jeśli kochasz. To tym bardziej powinnaś to zgłosić. Pomyśl a co jak Twój chłopak spowoduje wypadek i zginie. Pomyśl jak zabije czyjas żonę, matkę, albo czyjegoś męża, ojca. Pomyśl jak zabije czyjeś dziecko. Pomyśl jak zabije Wasze dziecko.Po prostu POMYŚL. Mam wrażenie, że to, że tu napisałaś to tylko po to, żeby zagłuszyć sumienie a potem powiesz " no przecież chciałam zareagować". Boisz się, że Cię pobije - zasługujesz na kogoś lepszego. Nie wsiadasz z nim do auta jak jest wypity?? Przed wypadkiem go nie uchronisz. A kiedyś do takiego dojdzie. Bo z tego co piszesz Twojemu chłopakowi zdarza i będzie się to zdarzało coraz częściej.
  8. ~hilga91 A policja nie jest już ostatecznym, najdrastyczniejszym krokiem? Jestem rozdarta, bo z jednej strony narażone jest zdrowie i życie innych, a z drugiej jemu mogę narobić sporych kłopotów - chociaż to, co robi, jest dla mnie chore i idiotyczne. Prawdą też jest to, że to ogólnie czesto trudny człowiek. A no tak, przecież ważniejsze jest, żeby chłopak nie miał problemów z prawem niż to, że OBOJE możecie zabić człowieka, albo doprowadzić do jego kalectwa. Nie ma się tu nad czym zastanawiać!! Ja bym bez mrugnienia okiem zadzwoniła po policję!! I nie broń chłopaka, że policja nie zajmuje się innymi sprawami, tylko wyłapywaniem pijanych kierowców, bo dla mnie każdy pijany kierowca to potencjalny morderca i tak powinien być sądzony. A pomyśl, że jak Twój chłopak spowoduje wypadek po pijaku to grozi mu do 15 lat więzienia. Wtedy dopiero będzie miał problem. Aha i jeszcze jedno - skoro Ty, wiesz, że on wsiada po pijaku za kółko i dajesz mu na to przyzwolenie, bo nic z tym nie robisz - i dojdzie do tragedii - będziesz współwinna!!
  9. Ja bym zabrała mu wtedy kluczyki, a jakby się awanturował to bym wezwała policję. Dla mnie to jest jedyne rozwiązanie jeśli ktoś nie reaguje na prośby i groźby. Może jak policja zabierze mu na jakiś czas prawo jazdy i dostanie mandat do zapłaty w wysokości ok 2 tysięcy złotych zmieni swoje nastawienie. Bo jak nie daj Boże kogoś zabije - to będziesz współwinna, a na pewno będziesz się tak czuła.
  10. @franca ale jeśli czyjas krytyka jest konstruktywna i rzeczowa to czasem prsemyslenie jej może być owocne. Dyskusja polega na tym, że piszemy czy z czymś się zgadzamy lub czy się nie zgadzamy i jakie jest stanowisko. Jest powiedzenie gdzie dwóch Polaków tam trzy opinie. I ja nie uważam ze takie forum to ma być grupa wzajemnej adoracji. Jak ktoś ma do napisania coś madrego to tu jest na to miejsce. A jak nie ma - to niech nie pisze.
  11. Jest różnica między krytyka a osadzaniem. Poczytaj co pisałaś. Bo żadnej rady mi nie dałaś a tylko pisałaś jaka to zła jestem ze krzyczę na swoich rodzicow, że wyolbrzymiam problem, że zawracam głowę mężowi, że psuje relacje w rodzinie, że chce sobie tesciow ustawić. Oceniasz mnie, nie znając. Dodawałas od siebie coś, czego ja nie napisałam. I przeinaczalas to, co napisałam tak, żeby pasowało do Twojej teorii. W ani jednym komentarzu nie zawarlas żadnej rady. Żadnej konstruktywnej krytyki. A nie jesteś jedyna, która napisała mi komentarz z krytyką. Jak nie masz nic mądrego do napisania to,nie pisz. Wcale. Chyba ze chcesz wygrać konkurs na forumowicza miesiąca i wychodzisz z założenia "byle co byle by napisac".
  12. @ trick - zgoda ale pod warunkiem, że krytyka jest konstruktywna. A nie, że ktoś pisze żeby tylko napisać. Zgodzę się z krytyką ale najpierw niech osoba krytykująca zapozna się z problemem i przeczyta co napisałam.
  13. @ trick - masz absolutną rację. Ale jakbyś miał/ miała problem i potrzebowal/ potrzebowała rady a tutaj nagle ktoś by zaczął Cie oskarżać i osądzać twierdząc że to z Tobą jest problem, też byś się poirytowal/ poirytowala.
  14. @ Hahaha pomagalas?? Raczej od razu ocenialas te osoby. Zostań sobie na forum, ale nie udzielaj pseudo rad pod moim postem. Bo nie będzie mnie pouczal ktoś, kto nie czyta tego, co napisałam tylko od razu przyjmuje pozycję ataku. W czym mi doradzilas?? W tym, że próbujesz mi udowodnić, że to ja jestem tą zła? Daruj sobie. Jesteś zaopatrzona w siebie jak Sroka w gnat. Myślisz ze jesteś nieomylna i idealna? To jestes w błędzie. I popatrz sobie jakie osoby mi rad udzieliły, bo nie tylko młode i według Ciebie niedoświadczone albo głupie. Teraz juz wiem dlaczego tak obstajesz po stronie moich tesciow. Bo tak samo jak im Tobie też nie można nic powiedzieć bo obraza majestatu. Nie życzę sobie żadnych komentarzy pod moim postem od Twojej osoby. Idź leczyć kompleksy gdzie indziej. Żegnam Panią.
  15. @cytrynowa babeczka - to, że Ty masz dobry kontakt z teściową to nie znaczy, że każda synowa tak ma. To, że Tobie się teściowa nie wtrąca, to nie znaczy że kazda teściowa się nie wtrąca. To, że ktoś jest młody nie znaczy, że nie ma doświadczenia albo że życie go nie doświadczyło ( dzieci z domu dziecka). Twierdzenie ze ktoś nie ma doświadczenia bo jest młody to moim zdaniem ignorancja. A widać że koleś 22 kontakt z toksyczna teściowa miał. Poczytaj co napisał o swojej babci jak rozbiła małżeństwo jego rodziców. I dziękuję Ci za Twoje rady ale w żaden sposób nie są przydatne. Bo nie znasz mnie a oceniasz i od początku próbujesz mi wmówić że jestem zła synowa. A jedyne co mam sobie do zarzucenia to fakt że nie wyznaczalam granic od początku. Także idź udzielać swoje " rady" na innych forach bo w temacie toksycznych relacji z tesciami jesteś zielona i nie masz bladego pojęcia. Pozdrawiam.
  16. Ka-wa ale od początku oni byli zupełnie innymi ludźmi i prędzej bałam się że moja mama będzie taka nadgorliwa, tym bardziej że tesciowej teściowa tez się wtracala. Dlatego myślałam, że moja będzie moim jakby sprzymierzeńcem. Naprawdę oni byli do rany przyloz. Nie wiem co im się stało że po porodzie zaczęli mnie traktować jak wroga. Może powodem jest to, że oni nie mieli coreczki tylko synów. I chcą sobie na moim dziecku to odbić. Ech - zobaczymy jak będzie jutro jak do nich pojedziemy.
  17. Ka-wa ja też rozumiem mojego męża. Nie wiem, która z nas bardziej. Ale nie rozumiem w takim razie dlaczego zdecydował się zawrzeć taką umowę jaką zawarliśmy i to na jego prośbę. Jeśli jest tak jak mówisz, to wniosek jest jeden. Muszę być bardziej zdecydowana w zwracaniu uwagi tesciom ( kulturalnie ale stanowczo) zdecydowanym a nie przepraszajacym tonem.
  18. @ Ka-wa - ale ja nie mówię, że on ma się kłócić, tylko, żeby reagował w danej sytuacji (np. jak widzi, że ja proszę teściów żeby śpiącego dziecka nie wyciągali z łóżeczka a oni nadal robią swoje - żeby też się odezwał). Może oni mają gdzieś to co mówię, bo jestem tylko synową, ale jakby mój mąż reagował za każdym razem na takie ich zachowanie w sposób taki, jaki uważa za słuszny to przestaliby się tak zachowywać. @cytrynowa babeczka - moja mama jest dobrą teściową, ale jak każda babcia, czasem próbuje wtrącić swoje 3 grosze albo próbuje robić coś po swojemu i wtedy mąż mówi mi, że to, czy tamto mu się nie podoba i ja rozmawiam z mamą. Nie zgodzę się z Tobą, że jego relacja syn-rodzice jest poprawna. Bo nie uważam za poprawne relacje kiedy rodzice robią co chcą, ubliżają synowi, wtrącają się w jego wychowanie dziecka, a on nawet się nie odezwie, a jak już się odezwie to są wielce obrażeni. Jeśli myślisz, że ja rano wstaję i truję mężowi, żeby pogadał ze swoimi rodzicami, po południu truję mężowi o to samo i jeszcze wieczorem przed snem a oprócz tego między czasie w jego godzinach pracy i to każdego dnia - to jesteś w błędzie. Bo ja zwracam mu na to uwagę w odpowiedniej chwili. Moim zdaniem małżeństwo to jest związek dwojga ludzi, którzy wyszli ze swoich domów, z pewnymi przyzwyczajeniami i przekonaniami i teraz te dwoje ludzi (tutaj ja i mój mąż) musimy na drodze KOMPROMISU dojść do tego w jaki sposób będzie funkcjonować NASZA NOWO ZAŁOŻONA RODZINA. I ani jedni, ani drudzy rodzice NIE MAJĄ PRAWA dyktować nam jak ma funkcjonować nasza nowo założona rodzina i decydować w jaki sposób my będziemy wychowywali swoje dzieci. I ani z jednymi ani z drugimi rodzicami nie muszę osiągać żadnych kompromisów, bo oni nie powinni nam się wcinać. Jak będziemy potrzebowali rady to poprosimy, a skoro nie prosimy to znaczy, że takowych rad nie potrzebujemy.
  19. Ka-Wa to była jego propozycja a ja przytaknelam. Zgadza się jeśli chodzi o cel tej umowy. Mój mąż wie jak rozmawiać z jego rodzicami, bo to on się przy nich wychowywał. Ja wiem jak rozmawiac z moimi bo ja się u nich wychowałam. Dlatego żeby uniknąć nieporozumień podjęliśmy taką decyzję. Tyle że ja się z umowy wywiązuje a mój mąż nie.
  20. Bardzo dziękuję Wam wszystkim za pomocne rady. Mam nadzieję, że z wielu uda mi się skorzystać. @ Cytrynowa Babeczka - zgadzam się z Tobą, żeby nie suszyć mężowi już głowy, ale umowa jaką zawarłam z mężem polega na tym, że on mówi MI, co nie podoba mu się w zachowaniu moich rodziców, a ja z nimi rozmawiam. A ja mówię JEMU o tym, co mi się nie podoba w zachowaniu jego rodziców i on z nimi rozmawia. I myślę, że w takim układzie mam prawo za każdym razem suszyć mu głowę. Jak mielibyśmy inną umowę (że on zwraca uwagę moim rodzicom a ja jego jak coś nam się nie podoba) to wtedy suszenie glowy nie miałoby miejsca. I nie chodzi mi o to, żeby on pokłócił się z rodzicami, albo żeby ich sobie podporządkował. Tylko, żeby zwrócił im uwagę tak, aby zrozumieli, że ich zachowanie jest nie na miejscu i wywiązał się tym samym z umowy jaką zawarliśmy. @doś - mam nadzieję, że nie będę taką teściową jak moja teściowa, tylko taką jaką jest moja mama (i raczej będę taka jak moja mama).
  21. Mam wrażenie, że nie przeczytałas wszystkich moich postów, bo wypowiadasz się tak, jakbyś nie wiedziała o co chodzi. Konflikt między mną a tesciami powstał na ich życzenie. No nie wiem, może dla Ciebie wchodzenie tescia do Twojej sypialni bez pukania i wchodzenie mimo że jesteś w majtkach nie jest problemem. Może mówienie Ci jak masz ubierać swoje Dziecko to tez nie problem, wchodzenie do gabinetu lekarskiego i decydowania czym leczyć Twoje dziecko. Może dla Ciebie nie byłoby problemu gdyby mieszkając z tesciami Twój teść na prośbę aby pukal jak Wchodzi do Twojej i męża sypialni powiedział wam że to jego dom i on wam pukal nie będzie to tez nie byłoby dla Ciebie problemu. Dla mnie problem jest. Ale nie będę się rozapisywać bo juz o tym pisałam - poczytaj. I proszę Cię nie wmawiaj mi ze nie szanuje swoich rodzicow, bo chyba mój komentarz, że czasem na mamę podniose głos jak mi coś nie pasuje za bardzo demonizujesz. Sytuację kiedy teściowa chciała mojemu mężowi wyrwać dziecko z rąk tez opisałam. I nie uważam żeby normalne było kiedy mąż mówił jej ze będzie mała trzymał i sobie poradzi ona chciała mu ją wyrwać. Gdyby potrzebował pomocy to by poprosił. Tak samo ja jak będę potrzebowała pomocy to poproszę. Ale nie chce żeby mi się wtracali w każdą Dziedzine naszego życia. Czy to tak ciężko zrozumieć?? czy to jest według Ciebie nienormalne ze chce sama z mężem decydować o tym, jak wychowywać dziecko?? Czy według Ciebie normalnym jest ze matka ubliza synowi ze jest głupi bo ten ma takie a nie inne założenia wychowawcze. Oni swój czas na wychowywanie dzieci mieli. Teraz jest nasz czas. Niech tylko to zrozumieją. Strasznie ich bronisz a mnie demonizujesz. Ale dla mnie przykłady podane przeze mnie są problematyczne i czytając po wypowiedziach innyCh osób, nie jestem odosobniona. Może dla Ciebie normalne jest ze teściowa zabiera Ci dziecko i daje choremu tesciowi ( który nawet u lekarza nie był). Dla mnie to nie jest normalne.
  22. @cytrynowa babeczka - nie dodawaj sobie czegoś, czego nie napisałam. Wskaż mi, gdzie napisałam, że mama ZAWSZE przyznaje mi rację? Moja mama po prostu rozumie, że ja jestem matką swojego dziecka i że jeśli czegoś sobie nie życzę, to nie ma co się narzucać. Moja mama rozumie, że to ja mam decydujący głos w wychowaniu mojego dziecka. I nie żyję konfliktem z teściami jak to piszesz. Ja rozumiem, że mój mąż może to wszystko odbierać inaczej, ale po to ma buzię, żeby się odezwać a nie siedzieć cicho. Jeśli mu nie przeszkadza, że jego rodzice wyrywają mi dziecko z rąk, to niech powie, że on nie widzi problemu i żebym sama sobie porozmawiała z jego rodzicami. Jak się opisuje te sytuacje to może brzmią banalnie, ale uwierz mi, że jakbyś widziała to na żywo to byś mnie zrozumiała.
  23. @cytrynowa babeczka - ja nie twierdzę, że jestem idealna (jak każdy). NIgdzie nie napisałam, że rodziców sobie podporządkowałam, tylko, że potrafię rodzicom zwrócić uwagę na to, co mi się nie podoba. Potrafię mamie powiedzieć, żeby się nie wtrącała. Nie twierdzę też, że mój mąż ma krzyczeć na swoich rodziców, tylko żeby wywiązał się z umowy jaką zawarliśmy i żeby zwrócił swoim rodzicom uwagę tak, żeby w końcu przestali się zachowywać tak, jakby byli najmądrzejsi i wszystko wiedzieli lepiej i lepiej ode mnie wiedzieli, czego potrzeba mojej córce. Ciekawa jestem jakbyś Ty się zachowała i jaki miałabyś stosunek do swoich teściów, gdyby przyjeżdżali do Twojego mieszkania, sprawdzali Ci każdy kąt, czy masz posprzątane, ubliżali Twojemu mężowi (a swojemu synowi), wyzywając go od głupków, bo np. nie chce podawać rocznemu dziecku słodzonych soczków typu KUBUŚ. Jakby negowali każdą Twoją decyzję odnośnie dziecka i kiedy Ty byś kładła dziecko spać (dziecko ledwo trzymające się na nóżkach) a Twoja teściowa wyciągałaby je z łóżeczka mówiąc Ci "no przecież jej się nie chce spać" a dziecko ryczy cały czas bo spać chce. Jestem ciekawa czy byłabyś zadowolona, gdyby Twoja teściowa, żeby Ci na złość zrobić podałaby na ręce Twopje dziecko choremu teściowi, bo przecież Ty powiedziałabyś żeby dziadek dziecka nie brał. Tak, nie lubię swoich teściów, ale mam ku temu powody. Kiedyś nie dałabym na nich złego słowa powiedzieć, ale dzisiaj... mam ich po kokardę i najchętniej w ogóle bym tam nie jeździła!! PS. poczytaj wszystkie moje komentarze pod tą dyskusją a dowiesz się skąd moja niechęć do teściów,
  24. @franca - problem polega na tym, że ja mu mówię czego oczekuję, że chcę żeby porozmawiał z rodzicami, on mnie wysłucha i nic nie odpowie. On ma trochę inną relację ze swoimi rodzicami niż ja ze swoimi. Moi są luzaccy i jak mi się coś nie podoba to mówię mamie wprost, czasem na nią nakrzyczę - pogniewa się, pogniewa ale się dostosowuje do moich decycji. I to, że ja na nią podniosę głos nie jest w mniemaniu moich rodziców okzaywaniem braku szacunku. U mojego męża jest to nie do pomyślenia. Ale nie jest z nim aż tak źle. Wiem, że mu na mnie i naszym dziecku zależy. Ale on też baaardzo szanuje swoich rodziców i nigdy nie podnosił głosu w rozmowie z nimi, nawet jak nie mieli racji. Chociaż nie, raz mu się zdarzyło jak tam mieszkaliśmy, Ala płakała a teściowa chciała mu wyrwać ją z rąk. Wtedy na nią krzyknął, że ma jej nie wyrywać - efekt? - poszła obrażona na dół i nie przychodziła kilka dni. Ja czułam luz a mój mąż wyrzuty sumienia, że ją za ostro potraktował. Nie wiem nawet czy czasem jej za to nie przeprosił - ale to tylko moje domysły nie potwierdzone żadnymi dowodami.
  25. @Oczy Twoje - a mój mąż?? Wysłucha co mam do powiedzenia i tyle. Chociaż nie jest tak źle, skoro zdecydował się od nich wyprowadzić. Ciężko mi powiedzieć co mój mąż na to.....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...