Skocz do zawartości
Forum

ana107

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ana107

  1. Czyli uważasz że wizyta u psychologa nic nie daje? Lepiej samemu radzić sobie z własnymi problemami?
  2. Chciałam porozmawiać z mamą, ale jakoś nie potrafię, ona ma wystarczająco dużo problemów i nie chcę jej dokładać następnych. Jak bym kazała jej to przeczytać to chyba zapadłabym się pod ziemie, nie dość że denerwowałabym się co sobie pomyśli, to zżerałoby mnie poczucie winy. Poza tym wiem jak ona zareaguje będzie wszystko zarzucać sobie, że to jest niby jej wina i że nic nie zauważyła. Dzisiaj znowu nie potrafię jeść, zjadłam kawałek marchewki i myślałam że od razu ją zwrócę/ Co do zdrowego odżywiania i ćwiczeń to ja to wszystko wiem. Ale jakoś nie potrafię tego zrobić. Przez długi okres czasu jadłam zdrowo tylko mało i bardzo dużo ćwiczyłam. Z czasem jadłam coraz mniej a ćwiczenia były coraz bardziej wymagające. Nie miałam na nic ochoty i nie miałam na nic siły(co pozostało mi do dzisiaj) ale musiałam ćwiczyć codziennie. W końcu musiałam przestać ćwiczyć przez uraz, który jeszcze mi nie przeszedł ale i tak mam takie momenty że muszę poćwiczyć. Mogłabym napisać to wszystko i pokazać to psychologowi, ale najpierw musiałabym do niego pójść. Ja nie potrafię o tym wszystkim mówić, a idąc na pierwszą wizytę musiałabym a do tego jeszcze przy mamie. Jestem bardzo zamknięta w sobie i wrażliwa i nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Czytam te wszystkie odpowiedzi, myślę o tym co się ze mną dzieje i po prostu nie mogę przestać płakać.
  3. Zastanawia mnie czy zamiast opowiadać na pierwszej wizycie o wszystkich problemach które nas męczą można np napisać to wszystko na kartce i po prostu pokazać to lekarzowi?
  4. Nie mówiłam nic mamie, ale pytałam czy pójdzie ze mną do psychologa. W ciągu ostatnich 3-4 tygodni trochę się zmieniło, tylko że na gorsze. W ciągu tygodnia schudłam jakieś 3kg, a później przyszły niekontrolowane napady głodu. Czułam wstręt do jedzenia, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Jadłam bardzo dużo, codziennością stały się bóle brzucha i branie środków przeczyszczających. Już chyba wolałam nic nie jeść niż czuć się tak jak teraz. Już nie wiem co robić. Chcę iść do psychologa, ale boję się że nie dam rady nic powiedzieć, nie potrafię o tym porozmawiać z nikim bliskim więc jakim cudem otworzę się przed kompletnie obcą osobą jeszcze do tego przy mamie..
  5. ana107

    Czy to bulimia?

    Od zawsze miałam problemy z jedzeniem i akceptowaniem siebie. Z każdym dniem moja obsesja się pogłębiała. Na początku, było to chyba w lipcu-sierpniu zaczęłam wymiotować po posiłkach, mogły być one naprawdę małe ale przychodził taki moment że po prostu musiałam to zwymiotować. Zdarzało się to raz do kilku razy na tydzień. Później jakoś mi przeszło, miałam obsesję na punkcie jedzenia ale nie wymiotowałam. Zaczęłam nienawidzić jedzenia. Za każdym razem gdy widziałam cokolwiek do jedzenia zbierało mi się na mdłości. Przez bardzo długi okres ćwiczyłam bardzo intensywnie, w połowie września musiałam skończyć przez uraz. Zaczęłam mniej jeść, kompletnie nie miałam na to ochoty, ale byłam wściekła że waga nie spada. Wymiotowałam, brałam środki przeczyszczające raz na jakiś czas. Napady obżarstwa są okropne, nie potrafię ich powstrzymać nawet przy straszliwych bólach brzucha. Ostatni raz wymiotowałam w grudniu. Przez pierwszą połowę stycznia nie mogłam w ogóle patrzeć na jedzenie, kompletnie nie czułam głodu, cieszyłam się z tego bo waga spadała schudłam wtedy 3-4kg. Znowu wróciły napady głodu nie chciałam wymiotować, bo raz nakryła mnie na tym mama, zaczęłam używać środki przeczyszczające syropy, tabletki przed sobą i mamą tłumaczyłam się zaparciami. Przez jakiś okres czasu wydawało mi się nawet że mam początki anoreksji, obsesja na punkcie jedzenia, obsesyjne liczenie kalorii, nienawiść do siebie i jedzenia, fascynacja przeraźliwą chudością itd. To wszystko nadal trwa ale ja po prostu nie potrafię zapanować nad jedzeniem które pochłaniam i muszę je w jakiś sposób wydalić. Jedzenie i depresja pochłonęły mnie całkowicie.
  6. Dziękuję wam bardzo.;* znając siebie gdybym tutaj nie napisała nic bym z tym nie zrobiła, a teraz mam jakąś nadzieję. A co do rozmowy z mamą może nawet dzisiaj to zrobię. Tylko nie wiem co mam jej powiedzieć? Że chcę iść do psychologa? A co do psychologa to nawet nie mam pojęcie gdzie go szukać. Pierwsza wizyta będzie z mamą, tak? Będę miała wszystko na niej opowiedzieć? Na późniejsze wizyty będę chodzić sama? Nikt nie dowie się co się na nich działo? Zastanawiam się jeszcze co może zrobić psycholog żeby mi pomóc?
  7. Dziękuję bardzo za twoją odpowiedź. Zastanawiam się, może to przeczekać narazie nic strasznego się nie dzieje. Boję się że psycholog to zbagatelizuje, albo mnie wyśmieje. Nie mam nikogo z osób dorosłych komu mogłabym i nie wstydziłabym się powiedzieć. Mama załamałaby się, albo nie wzieła by tego na poważnie, chciałaby rozmawiać o tym a ja nie potrafię i się wstydzę z nią rozmawiać o takich problemach, nie chcę jej zawieść. Tata nic by z tym nie zrobił. Brat nie wziął by tego na poważnie, a poza tym jego i tak cały czas nie ma w domu, nasz kontakt się pogorszył. Mam przed sobą talerz z obiadem i moją jedyną myślą jest co zrobić żebym nie musiała go zjadać.
  8. Mam 15 lat, 174 cm i 65 kg. Od dawna nie akceptuję siebie, czuję do siebie nienawiść i wstręt. Kiedyś schudłam 7 kg, czułam się nawet dobrze ze swoją wagą, ale do czasu. Od tygodnia nie jem prawie nic, nie czuję głodu, po każdym posiłku okropnie boli mnie brzuch. Mam obsesje na punkcie swojej wagi, każdego ranka muszę się zważyć, gdy waga zwiększy się nawet o 10dag jestem załamana, gdy spojrzę w lustro wydaje mj się że przytyłam przynajmniej 10 kg.Obsesyjnie liczę każdą kalorie. Każdego wieczora mam wyrzuty sumienia o wszystko co zjadłam w danym dniu, nawet jeśli było to jakieś 200kcal. Czasem prowokuje wymioty, gdy wydaje mi się że zjadłam o wiele za dużo. Nienawidzę całej siebie, obwiniam się nawet o wypitą szklankę soku. Chciałabym potrafić się do siebie uśmiechnać ale gdy tylko spojrzę w lustra widzę tłustą świnie, grube nogi, gruby brzuch, grube ręce, gruba i brzydka twarz, wielki tyłek. Obwiniam siebie nawet o to że tutaj o tym piszę, przecież taka gruba osoba jak ja nie może mieć takich problemów. Mam podejrzenie depresji, powinnam udać się do psychologa.
  9. Próbowałam porozmawiać z mamą, mówiłam jej o moim ciągłym smutku, że nie potrafię sama tego zmienić chociaż bardzo się staram, w pewnym sensie powiedziałam jej też że nie widzę sensu życia, popłakałam się, powiedziała mi że to przez brak zajęcia. Nie wiem może nie wzięła tego na poważnie, albo po prostu jej to nie interesuje nie wiem. Kiedyś mówiła mi że trzeba pójść ze mną do psychologa bo dłużej ze mną w takim stanie nie wytrzyma, ale powiedziała to chyba tylko po to żeby mnie wystraszyć, bo nie zrobiła nic w tym kierunku ani już o tym nie wspomina. Martwię się bo coraz częściej myślę o samobójstwie, wiem że to jest zły pomysł, ale chciałabym zasnąć i już więcej się nie obudzić. Nie wiem czy kolejny raz będę potrafiła porozmawiać z mamą, powiedzieć jej to wzystko, chyba nie. Nie mam nikogo kto mógłby i chciałby się o tym dowiedzieć.
  10. Więc chyba nie wybiorę się na wizytę u psychologa. Nie będę potrafiła się otworzyć, a co dopiero przy rodzicach. Już sobie wyobrażam załamanie mamy, będzie mi jeszcze gorzej bo po raz kolejny ją zawiodę. A może ktoś zna jakieś inne rozwiązanie bez wizyty u psychologa?
  11. Czyli psycholog jest konieczny? Bardzo się boję takiej wizyty, nigdy nikomu o tym wszystkim nie mówiłam nawet napisanie tutaj było dla mnie ciężkie. Psycholog w szkole odpada, widząc go na koytarzu chyba nie potrafiłabym spojrzeć w oczy, a poza tym bałabym że ktoś mnie tam zobaczy albo coś usłyszy, chyba zapadłabym się pod ziemię. Tak samo nie wiem czy w okolicy jest jakiś dobry psycholog, nie wiem nawet gdzie go szukać. A czy jeśli zdecydowałabym się na wizytę powinnam pójść z rodzicami(mam 15 lat)? Boję się że czegokolwiek się dowiedzą. A jak wygląda taka pierwsza wizyta u psychologa? Od razu na pierwszej wizycie muszę mu o wszystkim opowiedzieć?
  12. Od dłuższego czasu czuję się coraz gorzej, zaczęło się pogarszać tak około pół roku temu. Cały czas jestem smutna, przygnębiona i nie potrafię tego zmienić, albo się wszystkim przejmuję albo wypełnia mnie obojętność. Niezależnie od tego co robię jestem zmęczona, nie mam energii. Nie mam na nic ochoty, najchętniej położyłabym się do łóżka i przykryła po uszy kołdrą żeby nikt mnie nie znalazł. Nic mnie nie interesuje, chyba że wytykanie sobie lub innym błędów. Raz wpadam w gniew i krzyczę na kogo popadnie, wyłapię nawet najmniejszy błąd i zrobię o to straszną awanturę, a później płaczę i wszystko zarzucam sobie. Izoluje się od rodziny i przyjaciół których przez to straciłam. Poczucie winy nie opuszcza mnie nawet na krok. Mam zaburzenia snu czasami śpię tylko parę godzin bo budzę się w trakcie nocy i nie mogę zasnąć, a następnym razem śpię 12 godzin a i tak jestem niewyspana. Trudniej jest mi się skupić i pogorszyły się moje wyniki w szkole. Bardzo często boli mnie głowa, ból jest nieznośny i nie do wytrzymania czasami nawet silna tabletka nie pomaga. Mam problemy z apetytem, albo jest on ogromny albo nie mogę nic przełknąć przez to wahania wagi. Poza tym mam bardzo niską samoocene, nienawidzę siebie z każdym dniem coraz bardziej, nie ma we mnie rzeczy której bym nie nienawidziła. Mam wrażenie że jestem bezwartościowa i bezużyteczna. Mam zaburzenia bulimiczne, czasem wymiotuję nawet po bardzo małych posiłkami, stosuję też tabletki przeczyszczające. Czasami jem bardzo mało wręcz prawie nie jem a moja waga nie spada, załamuję się wtedy jeszcze bardziej. Tnę się, chciałam wtedy przestać myśleć o tym ogromnym psychicznym bólu, albo po prostu chciałam się ukarać za brak rezultatów w odchudzenia, albo za to co zrobiłam źle, a przecież wszystko robię źle. Poza tym myślę o śmierci, często nawet bardzo jej pragnę i dużo razy chciałam się zabić ale bałam się że mnie odratuja i nie poradzę sobie z tym ogromnym poczuciem winy. Boję się że niedługo całkowicie sobie z tym nie poradzę i zrobię coś głupiego, a jednocześnie boję się o tym z kimś porozmawiać, boję się że moja mama się o tym dowie i będzie myślała że to jej wina, a przecież to wszystko przeze mnie. Tak samo boję się wizyty u psychologa, boję się że nic mu nie powiem.. Boję się rozmawiać o sobie, zawsze czułam się inna, bałam się oceniania i wyśmiewania. Nie wiem co zrobić, może to przejdzie z czasem? Może ktoś wie co powinnam zrobić? Może wystarczy poczekać?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...