Witam,
Mam 20 lat, prowadzę siedzący i dość stresujący tryb życia. Od roku zmagam się z różnego rodzaju infekcjami układu moczowo-płciowego, które były leczone antybiotykami i lekami przeciwgrzybicznymi (2x augmentin, flukonazol, orungal, gynazol, nystatyna - więcej nie pamiętam).
Przez ostatni miesiąc, od skończenia ostatniego augmentinu, który został mi zalecony bez leków osłonowych, czułam się dobrze - dopóki... Dopóki nie zaczęły się problemy z jelitami (po dwóch tygodniach od zakończenia antybiotyku)! Podczas gdy układ moczowo-płciowy się unormował (nie jest idealnie, ale posiewy nie wykazują niczego), dokucza mi teraz układ pokarmowy. Przelewanie się w jelitach, jasnobrązowe i luźne stolce (z zachowaniem wcześniejszej częstotliwości wypróżnień tj. raz na ok. 4 dni), biały nalot na języku, pieczenie, ból i świąd odbytu - tylko podczas wypróżnień i krótko po.
Ze względu na biały język pomyślałam, że to grzybica układu pokarmowego, wobec czego wykluczyłam cukier z diety. Zero owoców, jasnego chleba itd. Byłam też u lekarza, który przepisał sanprobi i enterol. Poprawiło się raptem na kilka dni.
Dziś znowu mam pełne objawy sprzed leczenia i diety. Dalej biorę sanprobi, ale do dawnej cukrowej diety musiałam wrócić - czarny chleb przyprawiał mnie o ból żołądka + któregoś poranka obudziłam się tak osłabiona, że aż mną trzęsło. Minęło po przyjęciu posiłku. Ginekolog, którego odwiedziłam w międzyczasie również wybił mi z głowy absolutnie-bezcukrową dietę, jako że przynosi więcej szkody niż pożytku. Dodam, że jestem wybitnie chuda i na żadnych rezerwach tłuszczowych nie mogę polegać :)
Jestem znów umówiona do lekarza, jednak gubię się już w domysłach. Czy to są objawy pasujące do grzybicy? Czy może być jakieś inne wytłumaczenie, mniej groźne w skutkach? Ten stan utrzymuje się już 2 tygodnie, czy jest możliwe, że minie samo?
Dodam jeszcze, że ostatnio mam mocno obniżoną odporność - pojawiła się zaleczona opryszczka, powiększenie węzłów chłonnych i podrażnienie gardła, przeziębienie (teraz już zanika).