Skocz do zawartości
Forum

zeronadziei

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    tuż obok...

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia zeronadziei

0

Reputacja

  1. Viki, trzeba iść sukcesywnie do przodu. Planować i realizować cele, pomyśleć o przyszłości – jeśli nie o tej odległej, to choćby o tej najbliższej. Weź się w garść – całkowicie Cię rozumiem, że jest ciężko, ale trzeba zacząć od najłatwiejszych spraw, które sprawią troszkę przyjemności, dadzą nabrać odrobinę oddechu (jak już wcześniej wspomniano - może fryzjer, spa, zakupy). Miałaś jakieś hobby? Coś sprawiało Ci przyjemność? Jestem tego pewien, przypomnij sobie, wróć do tego, choćby na siłę. W szybkim czasie sprawi Ci to ponownie przyjemność. Nie walcz z myślami, nic na siłę nie uda się zapomnieć. Trzeba wypełnić różnymi zajęciami swój czas. W końcu znajdziesz satysfakcję z tego co robisz. Zobacz, Białaróżyczka rok czasu się męczyła – i teraz podjęta decyzja daje jej szczęście. Viki, rozumiesz jaką trzeba mieć pewność słuszności podjętej decyzji, aby napisać, że jest się szczęśliwym ze swoich czynów? Chcesz tak się poczuć? To zrób mały kroczek dla siebie. Dasz radę. Skoro Białaróżyczka Ci podpowiedziała, to posłuchaj jej, ona niepotrzebnie nie zabiera głosu, ma ogromną intuicję i inteligencję, podpowiada „życiowo”, opierając się na własnym doświadczeniu - a nie niezrozumiale i hurtowo, co ma często miejsce na tym forum. Viki, postaw się teraz na pierwszym miejscu, zadbaj o własne JA. Jak już owo JA będzie szczęśliwe, to będzie chciało się podzielić tym szczęściem z innymi. Ale na to trzeba odpowiedniego czasu, którego nadejścia nie należy przyśpieszać. Może dlatego się tak męczysz, abyś wyszła z tego obronną ręką, dodatkowo wzmocniona, silniejsza. Piszesz, że łatwo mówić zrób to czy tamto, jak się nie ma problemów. Otóż każdy ma jakieś „fajne” problemy. Ja doskonale wiem, jak się czujesz. Sam jeszcze kilka miesięcy temu sam szukałem wyjścia z tego świata. Ale pojawił się ktoś, kto psychicznie mnie poskładał. Po kilku latach codziennego picia, nie dając rady pracować, nie udzielając się towarzysko, będąc naprawdę w głębokim dole – musiałem dosłownie nauczyć się żyć od nowa. Uwolnić się od nałogów było koszmarem, gwarantuję. Ale odzyskałem potrzebną do życia siłę, jestem szczęśliwy z tego powodu. Mam siłę przejść obok alkoholu w sklepie i patrzeć na butelki z pogardą lub co najmniej obojętnością. Owszem, są różne problemy, ale tylko po to, aby z nimi się uporać, nie poddawać się, przezwyciężyć je, stawać się mądrzejszym każdego dnia. Też codziennie za kimś cholernie tęsknię i wcale nie walczę z tą tęsknotą, tylko że w moim przypadku dzięki temu mam więcej wiary w siebie, w swoje poczynania. Viki, spróbujesz zająć się sobą? Może warto uwierzyć obcym osobom, które jednak podpowiadają Ci z własnego doświadczenia? Pamiętaj, niemożliwe jest chwilowe… Liczę na to, że w końcu ruszysz tyłek i zaczniesz robić coś dla siebie… Nie marnuj czasu.
  2. Viki, dość długo już rozpamiętujesz o wspólnej przeszłości. Oczywiste jest, że są osoby i chwile, które pozostają w naszych myślach na bardzo długo, zapewne nieraz na całe życie. Mam na myśli zarówno te złe jak i dobre momenty, osoby. Ty ciągle pamiętasz o tych dobrych chwilach, Twój chłopak raczej o tych złych. Zadałem Ci wcześniej kilka pytań, nie odpowiedziałaś – ok, Twoje prawo, choć naświetliłabyś niejasną sytuację. Oczywiście zrozumiałe jest, że często trudno pisać o własnej winie, nawet będąc anonimowym. Nie wnikajmy więc. Sądzę, że już nawet nie próbowałaś ostatnio z nim rozmowy, itp. kontaktów, bo dostrzegasz, że już wszystkie te drogi zostały zamknięte. Zgadzasz się ze mną? Ciężko Ci jest, więc może należy pójść inną drogą? Np. tą nową, jeszcze nieznaną? Drogą, na końcu której niekoniecznie będzie Twój eks, ale może być ktoś o wiele cenniejszy. Zauważ, jaką fajną, życiową podpowiedź przedstawiła Ci Wróżka – zrobić świetne zakupy, wyskoczyć do fryzjera, zrobić coś przyjemnego, dla siebie samej, coś co naprawdę lubisz, co sprawi / sprawiało Ci kiedyś wielką frajdę… To takie rady proste w wykonaniu, równocześnie kobiece. Niejeden obcy facet uśmiechnie się do Ciebie. Może i Ty odwzajemnisz taki uśmiech. Przecież takich okazji codziennie przydarza się cała masa, a po takim uśmiechu do nieznajomej osoby, to naprawdę łatwo o sympatyczną rozmowę. Takie miłe chwile są niesłychanie pomocne we wszelkich sercowych problemach, dają choć chwilę wytchnienia. Czas oczywiście wszystko łagodzi, ale pomyśl – jaką część życia trzeba „oddać” na cierpienie. Ile tak można, ile wytrzymasz? Zastanów się… Wiem, nieraz ciężko znaleźć siły, aby zrobić krok naprzód, ale zawsze warto spróbować, bo efekty mogą być niespodziewane. Wróżka (nick subtelny, ale sprawia wrażenie osoby twardo stąpającej po ziemi, pomimo znajomości magii) dobrze Ci poradziła – udawaj że ten facet Cię nie obchodzi, jeśli on coś czuje to postara się o Ciebie (choć rok, to długo, ale różne są przypadki). Jednocześnie zauważ, że podobnie podpowiedziała bialarozyczka, podnosząc wypowiedź arabiki - nie biegaj za facetem, nie tędy droga. Bądź prawdziwą kobietą, pokaż światu swój blask. Wróżka to z tą krwią trochę przesadziła, hehe. Ale poza tym, jeśli uparcie chcesz spotkania z białą magią – facet ma u Ciebie swoje rzeczy, a Ty masz problem znaleźć jego włos, choćby w jego ubraniach? Przez kilka wspólnych lat nie chodził do fryzjera? Nie wiesz gdzie i jak często? Trzeba grzecznie poprosić o jego włosy, ewentualnie zagrozić zamienieniem w ropuchę (gorzej, jeśli otrzymasz włosy innego faceta czy kobiety, i wszystko zadziała - wówczas będą nowe zmartwienia). No chyba że eks łysy był, to faktycznie może być problem. Może trzeba zrobić poszukiwania paznokci w łazience? Viki, zrób coś pozytywnego ze swoim życiem, abyś za jakiś czas nie doszła do wniosku, że straciłaś jego spory kawał. Pomyśl, łatwiej dla własnej duszy jest zrobić coś, tu i teraz, tym, co masz dostępne, niż trwać w męce. Znajdziesz potrzebną siłę?
  3. Zawiedziona, wklejam instrukcję, proszę o podejście do niej z dużym uśmiechem: "Zasada 303 - jeśli kochasz nie daj o sobie zapomnieć. Zasada 304 - jeśli kiedykolwiek pokochałaś za mocno znaczy to, że pokochałaś odpowiednio. Zasada 592 - jeśli wasz związek się rozpadł nie był to jeszcze wasz czas. Zasada 657 - jeśli nie możesz zapomnieć wróć do zasady 303."
  4. Napisałaś, że nie chcesz nikogo nowego (innego) poznawać, że nic na siłę. A po co tu siła? Po prostu BĄDŹ SOBĄ ;) Ale dodajesz też, że pozatym nie zauważyłaś na razie, gdzieś obok siebie takiej osoby, która mogłaby Ci go zastąpić. Czyli troszkę się rozglądałaś, rozglądasz :), prawda? To dobrze, byle nie za mocno:) Ale jest też źle - nie próbuj zastąpić jednej osoby inną. To nie przedmioty, z każdym odkrywaj "nowe światy". Myślę, że tak tylko w skrócie napisałaś, aby prościej było bez zbędnego zagłębiania się w całokształt i że tak naprawdę nie sądzisz. Może nie ma co się zastanawiać nad najrozsądniejszym działaniem, tylko jak wspomniał Krzysztof, po prostu zadziałać? Ale tu chyba powinnaś się zastanowić, czy warto ryzykować - jak jesteś wystarczająco silna (znasz siebie?) i nie będziesz cierpieć niezależnie od wyniku, to porozmawiaj. Ale rozważ, że to ryzykowne. W żadnym wypadku nie bądź natarczywa, nie narzucaj się. Po prostu możesz wybadać jego stosunek do Ciebie. Może wynik rozmowy, nawet negatywny, będzie dla Ciebie pokonaniem jakiegoś następnego stopnia na schodach życia? Masz tyle determinacji, abyś wskoczyła na następny stopień? Rozsądna jesteś, potrafisz zająć się nauką, innymi sprawami, nie marnujesz cennego życia. Uważam, że silna jesteś, a że masz rozterki... Cóż, tęsknisz, miłe wspomnienia mieszają się ze złymi; ale te złe, to mam wrażenie, że już są coraz słabsze. Jeśli te jego kłamstwa były naprawdę nie do przebaczenia i w dalszym ciągu tak uważasz, to naprawdę weź się w garść i napisz/powiedz mu stanowczo, że nie życzysz sobie, aby się z tobą kontaktował.
  5. Viki, po przejściu z forum seks, znalazłaś tu podobny temat, jak ten, który Cię dotyczy. Nie założyłaś nowego postu i jesteś utożsamiana z ~jakaś tam blondynka. Niektórzy czytający i piszący, nie zauważają, że temat dawno "umarł", jakieś 7 miesięcy temu, i dotyczył ówczesnej maturzystki... Byłaś 6 lat w związku, od roku jesteście oddzielnie. Czy to faktycznie nastąpiło nagle? Bo tego nie napisałaś, a takie domniemanie można przeczytać w odpowiedziach... Gdybyś jeszcze podała powody, dla których "jesteście oddzielnie", to one mogłyby wyjaśnić, dlaczego ten facet nie chce z Tobą być, ukrywa swe uczucia. Zapewne to on zerwał związek, tak? Wypaliło się wg niego? Może zdrada była? W jakiś inny sposób go zraniłaś? Może to Ty zerwałaś? Czegoś miał w Tobie dość? Czy rozmowa z Tobą ma dla niego jakiekolwiek znaczenie? Czy jeden powód był dla niego skreśleniem związku? Jesteś pewna, że teraz też nie będzie chciał? Jak widzisz, pytań może być całe mnóstwo, zapewniam. Bez podania przez Ciebie powodów rozstania, wszyscy będą doradzać, choć napisałaś tak niewiele, zaledwie kilka zdań...
  6. Do ~hurt: autorka posta i viki to dwie oddzielne osoby, porównaj daty. Franca: wg mnie zawziętości tego chłopaka nie należy porównywać i próbować uszeregować z osobą viki, pod względem kryterium ważności. Osoba to osoba... Zawziętość to czynnik, który przeszkadza w tym przypadku; w kontakcie, w rozmowie. Viki - może po prostu wystarczy poważna rozmowa, poruszenie z nim powodów rozstania, wysłuchanie argumentów. Jeśli naprawdę on ma ważne powody, aby z Tobą nie być, musisz to zrozumieć. On jest zawzięty, a Ty na swój sposób też :)
  7. Wrócił do łóżka czy do Twego życia? Nie pomyślałaś, że to może być problem natury psychologicznej a nie seksualnej? Jeżeli przez myśl Ci to nie przeszło, to doprawdy zadziwiające, wręcz naprawdę magiczne :)
  8. Prawdopodobnie poprzez Twoją ciężką pracę, te wieczorne drinki, zaczeła się odsuwać. Zabrakło intymności, bliskości, zrobił się taki pusty związek. Ona zapragneła zmian, może sama nie wiedząc, nie zdając sobie sprawy, o co jej właściwie chodziło. Zaprzestała jakiegokolwiek zaangażowania, starania się w udane małżeństwo. Może uratują Was jeszcze wspólne plany. Zależy Ci, więc za wszelką cenę rozmawiaj, umawiaj wspólne spotkania z psychologiem... Zadziwiające, jak szybko następują niektóre zmiany w życiu, a gdy zdajemy sobie z nich sprawę, to dojść można do wniosku, że to wszystko, co było przez długi czas kumulowane, po prostu wybuchło. Trzymam kciuki.
  9. Oszukał Cię, czujesz odpychającą jakby nienawiść do niego, zapewne wiele razy już przemyślałaś jego kłamstwa, wyciągnełaś wnioski. Jeśli te kłamstwa faktycznie tak dogłębnie Cię zraniły i nie dają Ci spokoju wewnętrznego (choć, po tym, co napisałaś, to mam wrażenie, że już to wszystko przetrawiłaś i spokojniej na to patrzysz, bo chyba rozważasz różne rozwiązania), to może warto spróbować poznać kogoś, z kim może kiedyś się zaprzyjaźnisz, ponownie zaufasz? Może jakiś kolega, o wspólnych zainteresowaniach, itd. Sama musisz mieć pewność, w którym kierunku będziesz zmierzać. Ogarnij te wszystkie myśli i dojdź do konkretnych wniosków, nie błądź myślami w przeciwstawne strony. Stawką jest wspaniały stan - zaufanie komuś... ps. proszę, nie pisz do mnie w postach, jakbym był rodzaju żeńskiego...
  10. Boby - zrobiłeś jakikolwiek krok w kierunku unieważnienia małżeństwa? Jeśli nie macie dzieci, to dość szybko można uzyskać rozwód, koszta nie są wysokie, nie musicie angażować prawników. Dlaczego obgadałeś tą najukochańszą w pracy? Piszesz o niej jedno, a mówisz coś przeciwnego? To trudno zrozumieć; jak tak można... Zmotywowała Cię do wyjścia z problemów finansowych, może w ten sposób dała Ci szansę, nie zauważyłeś tego? Ona ma dziecko, samotnie je wychowuje, więc niejeden trud w życiu musiała pokonać. Może po prostu więcej dodatkowych problemów nie chce brać na swoje barki, w końcu to Ty jesteś facetem. Może chroni siebie i dziecko? Jak myślisz? Dlaczego napisałeś, że straciłeś przez nią pracę? Naprawdę spowodowała to? Ja wątpię. Jakich rad jeszcze oczekujesz? Kilka osób Ci podpowiedziało, co należałoby zrobić. Czy przemyślałeś i sam coś zrobiłeś? Wywalanie wszystkiego z siebie, to tylko takie preludium, liczy się to, co będzie później. Czy to będzie działanie czy użalanie się, zależy już od Ciebie. Zrobisz w końcu coś konstruktywnego, czy będziesz czekał w tej tęsknocie, szukając zapomnienia? Do Monia545: nie obawiasz się, że Twój chłopak za jakiś czas, w trudnych życiowo chwilach, przypomni sobie ze zwielokrotnieniem i znienawidzi Cię za twój czyn, mimo iż wybaczył? Z tą nachalnością to też trzeba być ostrożnym, by nie przyniosła skutku odwrotnego od porządanego.
  11. Jednogłośnie Ci doradzają, abyś definitywnie zerwała wszelkie kontakty. Prawdopodobnie to Ty najbardziej ucierpiałaś po rozstaniu (napisałaś, że Cię zranił), więc może to i dobre rady. Męczysz się po tym, jak przypomniał o swoim istnieniu. Masz jakąkolwiek szansę na przyjaźń z tym chłopakiem? Czy to naprawdę była wspaniałą osoba, prawdziwy przyjaciel? W jakim znaczeniu, wszakże sporo jest różnych definicji. Skoro tak o nim napisałaś, to musisz sporo o jego zachowaniach wiedzieć, powinnaś umieć określić jego intencje. Niektórzy uważają, że przyjaźń jest trwalsza niż miłość. Jeszcze inni, że niemożliwa jest przyjaźń kobieta/mężczyzna bez związku. Ty chcesz o nim zapomnieć, jednocześnie zastanawiając się co on myśli. Wydaje mi się, że masz sporo pozytywnych myśli na jego temat, zarazem nie chcąc go znać, za to co zrobił. Odpowiesz, dlaczego zatytułowałaś pierwotnie swój temat określeniem "Przyjaźń?". Czy wiara w nią, walczy w Tobie z potrzebą całkowitego odizolowania się twoich myśli od tamtego chłopaka?
  12. Jak domniemam, sprawa jest w toku, a Ty nie masz siły walczyć lub nie wiesz jak, bo biegły wydał niezgodną ze stanem faktycznym opinię. Wiadomo, że decyduje właśnie bezpośrednie badanie przez biegłego, a posiadana dokumentacja medyczna może być jedynie cenną wskazówką, pomocną podczas wydawania opinii. Otrzymałeś taką a nie inną opinię, jednakże to ona decydująca jest dla sądu, który przecież nie musi znać się na zawiłościach medycznych. W Twoim interesie jest przekonać sąd, iż biegły popełnił błędy, wytknąć je, posiłkując się aktualnymi badaniami. Wypowiadający się powyżej, udzielili Ci cennych wskazówek. Pozatym już posiadasz sporą dokumentację. Byćmoże przekonasz sąd, iż niezbędne jest badanie przez innego biegłego, najlepiej z innego miasta. Poruszyłeś delikatny temat, nie spodziewaj się, że pomoc uzyskasz w necie. W takich kwestiach ważnych jest naprawdę bardzo dużo różnych czynników. Dużo siły życzę.
  13. Jeżeli zbyt wiele wysiłku wymagałaby od Ciebie sytuacja, w której tłumaczysz rodzicom po raz n-ty, że chcesz z chłopakiem wyjechać, to może po prostu się spakuj, i jak będziesz już na miejscu wypoczynku, to zadzwoń, i szybko wytłumacz zaistniałą sytuację oraz powody wyjazdu bez wcześniejszego ich uprzedzenia. Rodzice będą mieli trochę czasu na przemyślenia, powinni dojść do zdroworozsądkowych, a nie religijnych wniosków. Przecież z tej małej córeczki, wyrosła już dorosła kobieta. Z pewnością niektórym rodzicom trudno to pojąć, ale znam przypadki, kiedy ludzie naprawdę zatwardziali w wierze otwierają się na nowo na współczesny świat. Jeżeli widzisz, że wcześniejsze rozmowy nie przynoszą efektu, zaś sama męczysz się z tą sytuacją, wypalając w sobie chęci na udany wyjazd, to szkoda czasu i nerwów, działaj szokująco… Osobiście nigdy nie lubiłem tłumaczyć się po wiele razy z podjętych decyzji, więc będąc w Twoim wieku, telefonowałem za dzień, dwa dni, wielokrotnie z miejsca oddalonego o tysiące kilometrów. A gdy wyjazd przedłużał się o kilka tygodni, to rodzice mieli dodatkowy czas na przemyślenia, w końcu „uwspółcześnili się” i zrozumieli, że dzieci dorastają. W przypadku Twoich rodziców, nie wiem gdzie leży granica ich ingerencji, bo chyba nie sprawdzają, czy sypiasz z chłopakiem - bo to akurat jest prawdopodobnie niezgodne z ich poglądami religijnymi. Spodziewam się krytyki, ale uważam, że moja propozycja może być skuteczna.
  14. Chwila, chwila – sznurek nie ucieknie... Nikogo nie interesuje powód Twoich kłopotów finansowych, a ja uważam, że to istotne. Napisz jakie są ich przyczyny, jaki jest ich rozmiar. Nie wierzę, że nie da się z tego wyjść. Zawsze rozwiązanie się znajdzie. Wiele osób zaczyna ponownie od zera, niezależnie od wieku, bo chcą być po prostu szczęśliwi… Tylko nie owijaj w bawełnę, wal prosto z mostu jak było... Być może, że niektórzy uznają moją prośbę za niekulturalną, ale mi się wydaje, że tu nie do końca chodzi o same finanse, coś musiałeś poważnie przeskrobać, aby tak ludzie od Ciebie się odwracali. Przecież pracujesz, za jakiś czas wyjdziesz z tych kłopotów. Coś mi tu nie pasuje w tej Twojej sytuacji, kochająca kobieta z powodu jakichś problemów finansowych nie odchodzi, wsparłaby Cię, dodała otuchy i nadziei, gdyby widziała jakąkolwiek szansę. Dlaczego Ona tak nie robi? Co masz na sumieniu? Będziesz spłacać do końca życia kredyt na dom, firmę, za kogoś? Rozumiem w bardzo dużym stopniu Twój stan emocjonalny, jeszcze miesiąc temu sam byłem w koszmarnej sytuacji. Też mi się wydawało, że jestem już na takim dnie, że od dołu nikt już nie zapuka. Sam od długiego czasu zastanawiałem się nad zrobieniem „papa” temu światu. Z pomocą niesamowitej osoby, odzyskałem wolę walki o lepsze jutro. Chwyciłem w zaufaniu jej dłoń i uwierzyłem, że jednak warto żyć. Oczywiście taka walka o lepsze, nie jest bez bólu. Może malutkimi kroczkami, sam spróbujesz uporządkować swoją sytuację? Może na początek, np. pobiegaj, dając z siebie wszystko… Może wysiłek, dotlenienie, pozwoli Ci na jakieś nowe wnioski, może zauważysz jakieś światełko, do którego trzeba dążyć. Należy od czegoś zacząć, jak nie wiesz jak sobie pomóc lub nie masz najmniejszej ochoty aby to uczynić, to proponuję, abyś pomógł w czymś dla innych, tak bezinteresownie. Mi to od zawsze pomagało, dodawało chyba takiej otuchy, że jednak jest się potrzebnym na tym świecie, a wystarczą naprawdę małe uczynki. Później o wiele łatwiej pomóc sobie samemu. Piszesz, że mazgaj nie jesteś – a może to właśnie przy ukochanej powinieneś się we łzach oczyścić, niech sama stwierdzi czy w głębi jesteś prawdziwy czy też fałszywy. Potrafiłbyś tak się przed nią otworzyć, zdać się na nią całkowicie? Do przedszkola już nie chodzisz; widzę, że wiesz czego na chwilę obecną pragniesz w życiu. Sam pomyśl, jak możesz osiągnąć cel, jak go zdobyć. Ty najwięcej wiesz o sobie i o Nich. W pięć minut, nikt Ci nie przedstawi recepty na sukces, na życie. To Ty musisz ruszyć głową, Przedstaw przyczyny swojego problemu, a założę się, że znajdą się chętni, którzy będą chcieli się z Tobą zamienić, gdyby to tylko byłoby możliwe… Powodzenia.
  15. Autorka posta może wyjaśni, co jest tak ważne w życiu, aby zastanawiać się nad sprzedaniem swego ciała? Bo zapewne nie chodzi o coś poważnego, bo pieniądze z własnego ciała nie będą duże, tym bardziej, że wydaje mi się, iż ma plany na krótkie przygody. Po co konkretnie ta kasa? Na chleb brakuje? Na nowe ciuchy, telefon, czynsz, imprezy? Może autorka jest niezamożna, i źle się czuje w towarzystwie kasiastych koleżanek? Z pewnością można ruszyć głową i gdzieś dorobić parę zł, z innych potrzeb zrezygnować, można też porzucić towarzystwo… Co z przyszłością, czas tak gna do przodu. Poza tym, wnioskuję, że chodzi o sprzedaż dziewictwa. To sprawa jednorazowa… A co z ewentualnymi uczuciami, miłością? Co ze szczęściem i poczuciem wyjątkowości dla tego jedynego faceta? Zbyt wiele pytań, czy przeczytam odpowiedzi? Znałem sporo dziewczyn, które się sprzedawały. Ze wszystkich przypadków, tylko jeden rokuje nadzieje, że jeszcze uda się jej wyjść. Chyba tylko dlatego, że dość mądra w porównaniu do konkurencji jest, stroni od nałogów, ładna to i ma stały pieniądz. Ale prowokuje życie, tak czy inaczej. Inne przypadki: dziewczyny do dwudziestu paru lat życia istniały, później wszelki ślad po nich zaginął. Być może ktoś bardzo szukający by je odnalazł, nie wiadomo gdzie i w jakim stanie. Jedną odnaleziono w stanie silnego uzależnienia od narkotyków, wyciągnięto z burdelu. Kilka innych też stoczyło się, narkotyki i alkohol. Wszystkie z nich pracowały wcześniej za raczej niskie, ale uczciwie zarobione pieniądze, miały normalne prace. Znałem też takie, które dorywczo wyjeżdżały na dorobek za granicę. Jedna nie żyje, inna gdzieś utknęła „na stałe”, inna ma ciemne dziecko, mieszka w PL, a jeszcze innej to dawno nikt nie widział. Prawdopodobnie pogoń za pieniędzmi przez rodziców, brak rozmowy z córkami, brak „wychowania”, wdepnięcie małoletnich niewiast w nieodpowiednie towarzystwo, doprowadziły do katastrofalnych skutków. Jeśli autorka posta naprawdę planuje zdobyć się na taki krok, to podejrzewam, że się wciągnie. Pieniążki będą ciągle potrzebne, a to będzie łatwa droga do ich zdobywania. Tylko że zanim się obejrzy, do interesu wejdą smutni panowie. Jak będą szantaże klientów, to dodatkowo klienci mogą być mściwi. Wpędzisz się w kłopoty, anonimowość może nabrać nieprzewidywalnego rozgłosu. U wszystkich dziewczyn, które poznałem, mimo ich uśmiechu na twarzy, to ich oczy były „martwe” , smutne. W myślach zawsze odcinały się od tego, co robiły, starały się skupiać na przyziemnych sprawach. Oczywiście może być inaczej – skończy się na jednym razie, zarobisz tyle, że na wszystko Ci wystarczy, i więcej nigdy nie uczynisz tego kroku, przez długie miesiące zmywając z siebie „brud” pod prysznicem. To najmniej bolesna wersja byłaby. Może nie będziesz smutna, jak te ładne na zewnątrz, ale zniszczone w środku studentki. Może nie trafisz na dewianta, który fizycznie się na Tobie wyładuje. Odnośnie wpisu „OnPoiPrzed” – historie samotnych, wyzwolonych pań, można było dużo częściej usłyszeć po tym, jak wielu mężów wyjechało do pracy na wyspy. W szybkim tempie, w klubach przybywało takich kobiet, spragnionych dawki przyjemności od życia. Liczba rozwodów też zaczęła rosnąć. Do autorki: wybij sobie z głowy swoje zamiary, nie zniżaj się, nie psuj sobie psychiki… PS. jakby ktoś pytał – nie umawiałem się nigdy na jakiekolwiek sponsorowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...