Skocz do zawartości
Forum

hera66

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez hera66

  1. Witaj corazón37, cieszę się, że wróciłaś i czujesz sie lepiej. A będzie coraz łatwiej i wkrótce zupełnie staniesz na nogi. Portale pełne są samotnych mężczyzn, którzy są godni uwagi. A i dookoła ciebie jest ich pełno, tylko jeszcze ich nie zauważasz. Kiedyś zalogowałam się na jakichś portalach i do tej pory , choć na nie nie zaglądam, piszą do mnie samotni faceci. Niektórzy całkiem nieźli. :) Ale na wszystko przyjdzie pora. U mnie całkiem dobrze, ale moja sytuacja jest nieco inna. Ale to już dłuższa bajka. Na razie pozdrawiam cię mocno.
  2. Co ci radził psycholog? Nie pomógł ci? To moze pora do lekarza po tabletki niestety. Tak mi powiedziała moja siostra, kiedy ja miałam taki kryzys. Jej zmarł mąż, a podobno odejście współmałżonka jest odbierane tak jaj smierec, i dostała leki, pomogły jej.Mnie sie udało bez, ale to naprawde nic wstydliwego poprosic o pomoc. Poza tym zbliza sie dzień kobiet, wybierz sie z psiapsiółkami na wypad do kina czy knajpki, zaszalej! Na tamto i tak juz nie masz wpływu.(przepraszam za pisownie, ale równczesnie pisze i bawie 6 ryg wnuka) :). całuje cie mocno i zrob jak mówie.
  3. Skarbie, to debil i cham jakich mało!!!! Kochana ,ty się naprawdę ciesz, że się od niego uwolniłas w porę!!! Wreszcie masz szansę na normalne życie . Wiem, że to co ci powiedział, zabolało jak diabli, ale pozbierasz sie. masz dla kogo. A jego karma do niego wróci w podwójnie. Znam takiego, który po 32 latach zostawił żone dla kochanki, dziś to wrak człowieka; pije na umór, bez pracy. A ona?! Wypiękniała, ma faceta!! A była wrakiem człowieka! Minęło od tamtej pory zaledwie 1,5 roku. Więc podnies sie, odź do psychooga, do prawnika i puść go w skarpetach! Póxniej napisze wiecej , bo musz e do p[racy. caluje cie mocno,trzymaj sie. W razie czego, spotkajmy sie na żywo.
  4. Tez się ciesze ze znalezienia pracy, zwłaszcza że po latach nieurodzaju, miałam aż 2 propozycje na raz i musiałam szybko zdecydować, co wybrac. Ale to tylko podniosło moja wiarę w siebie. Wzmacnia mnie tez wiedza,że mój "małżonek" nie jest szczęsliwy w swoim nowym związku, czyli "zamienił stryjek siekierkę na kijek"! I dobrze mu tak! Ja sobie poradziłam, nabrałam pewności, że jesli zechcę, to sobie poradzę, z pomoca rodziny i przyjaciół. a jeszcze niedawno myslałam,że świat się skończył, a moje życie wraz z nim. Teraz wierze w słowa "odrodzić się jak Feniks z popiołów", ja tak zrobiłam.
  5. Kochana, nie wariuj! Weź coś na uspokojenie, bo rzeczywiście sie załamiesz. On cie nie może taką zobaczyć. Nie możesz tego po sobie pokazać. On nie ma zbyt wielu uczuć, poznać to można po tym co pisałaś, więc widok twojego załamania, to będzie woda na jego młyn. Pokaż mu , że sobie radzisz, że właściwie to zrobił ci przysługę swoim odejściem.Ubierz się kobieco, pomaluj wyjatkowo starannie, niech na twój widok kopara mu opadnie. To działa, zapewniam cię!!! Sprawdziłam! Niech żałuje, tego co stracił! Jego życie sielskie anielskie nie potrwa długo, a gdy będzie widział ciebie taką pewna siebie, zadbaną, to szlag go trafiać będzie. Oni chcą nas widzieć takie załamane, bezradne, bo wtedy czują sie męscy, że bez nich jesteśmy niczym. A g..! Udowodnimy im ,że jest inaczej! Wiec weź sie w garść, nie lamentuj, tylko powal go na kolana swoim wyglądem i zachowaniem. Mój juz dostał w d..ę od mojej następczyni, dała mu popalić do wiwatu! Przekonał się, ile stracił, co w zamian zyskał. Gdy go spotykam mówi, że mnie kocha, że pięknie wyglądam i tak też sie czuję. Chciałby wrocic do domu, do mnie. Zastanawiam się , czy dac mu choć cień szansy. Jesli dam, to jego powrót byłby juz na moich warunkach. Dorosłam, nabrałam pewności siebie, nie dam juz sobą pomiatać. Teraz ja jestem górą. Może w twoim przypadku też tak bedzie, a może nie, nigdy nie znamy dnia ani godziny. I cokolwiek sie wydarzy, ty z tego wyjdziesz wzmocniona. Bo jesli będzie chciał wrócic, to znaczy , że wygrałaś. Jesli nie, to też wygrałaś, bo pozbyłas sie drania. Jak tam twoje wróżby, pozytywne były?Pozdrawiam i trzymam kciuki za ciebie!!!
  6. Zgadzam się z wami i dziekuje za wpisy. Chodze juz do psychologa, znalazłam tez pracę i wydaje mi się, że powoli staje na nogi. Odbudowuje wiare w siebie i swoje możliwosci.
  7. Kochana, takich kryzysów bedzie sz miała pewnie jeszcze wiele, znam to z autopsji. Tez tak miałam, a pewnie im silniejsze było uczucie do partnera, tym wiecej drobiazgów potrafi rzucić nas znów na kolana. Ale podniesiesz sie, wiesz ze jestes silna i madra. A jak mówią "co nas nie zabije, to nas wzmocni". Dobrze, że ma kontakt z synem, tzn. że choć trochę zostało w nim jakiś uczuć. Jest bowiem wielu mężczyzn,którzy porzucaja całą rodzinę bez zastanowienia. Ale ogólnie to gnojek. I błagam cię, nie mysl juz o nim. A jesli już musisz, to przypominaj sobie co złego w nim było, czego nie lubiłaś i jakie są pozytywy jego odejścia. A gdy serce już się kiedyś uwolni od uczucia do niego, wtedy będziesz mogła przypomnieć sobie dobre strony waszego związku. Skup uwagę na synu, zajmij sie nim i sobą. Pomyśl tak, że pozytywna stroną waszego związku jest to, że masz wspaniałego syna i tego nikt ci nie zabierze. Ja tez tak zrobiłam i troche pomogło. Dzieci stoja za mna murem, znalazłam pracę, więcej sie uśmiecham i otwieram serce na nowe uczucie. Nie szukam go na siłę, samo mnie znajdzie. Jesli lubisz wróżby i chcesz się podniesc na duchu , to polecam tę stronkę. Nawet jesli to tylko zabawa, ale jaka przyjemna.http://www.salontajemnic.pl/wrozby Wiec do dzieła!
  8. corazón37 ty też koniecznie potrzebujesz porady prawnej. Musi ci jakiś dobry prawnik wyjasnić, jakie masz wyjscia, jakiej wysokości alimenty ci sie należą, bo że się należa to pewniak. Łaski ci nie robi,że rzuci jakis ochłap. To jego wyłączna wina, przy tym sie upieraj i juz. Idź na wojnę jak będzie trzeba, przynajmniej się wyżyjesz. Pewnie ,że lepiej spróbować po dobremu, bo szybciej i bez nerwów.Mój np. sam się mnie pyta, czy mam pieniądze(ludzki pan),a ja stwierdzam,żę jeszcze mam, w końcu mało teraz jem, więc na razie nie wnoszę o alimenty. Zobacze co będzie dalej. Ale ty bierz go w obroty, co by mu za dobrze nie było :) I jak co wieczór-kciuki i głowa do góry!!!
  9. puma15 jesli wykrzyczał ci, że cie nie kocha, tzn. że wcale nie byliście udanym małżeństwem, tylko za takie uchodziliście. Zdrada i odejście to jedno, a powiedzenie drugiej osobie, z którą przezyło się 25 lat, że się jej nie kocha to świństwo pierwszej klasy. Uważam,że nawet jednej łzy nie powinnas za nim uronić, co nie znaczy że tak nie będzie. Bedzie bo to cholernie boli, zwłaszcza jeśli się kocha tę drugą osobę. Nawet mój szanowny przyszły ex nie był tak brutalny, przeciwnie powiedział że nigdy nie przestanie nas kochac, mnie i dzieci. I w to jestem w stanie w pewnym stopniu uwierzyć, bo nie da się wymazac od tak 25 czy 27 lat małżeństwa. Zbyt dużo ludzi łączy. Powtarzam , to co już pisałam. Trzeba skorzystać z pomocy; przyjaciółki, psychologa i prawnika. Dla własnego zdrowia psychicznego. U nas w miescie jest coś takiego jak Centrum pomocy kryzysowej, gdzie można skorztstac z pomocy psychologa i własnie prawnika, za darmo. Przyjaciółka z założenia powinna być darmowa :). a powaznie , polecam takie wyjście, to naprawdę pomaga.I głowa do góry, on nie wart jednej łzy ,jak spiewała matylka Rodowicz
  10. corazón37 cieszę się, że zaczynasz mysleć pozytywniej. Ja zaczęłam chodzić do psychologa, pomaga mi to w zrozumieniu moich emocji i dojść z nimi do ładu. Kazała dać sobie czas, odłożyć ważne decyzje na później, teraz zająć się sobą. Tak tez zamierzam postępować. Czas pokaże co dalej. Jeszcze nie wiem, czy gdyby mój ex błagał o możliwość powrotu, czy zgodziłabym się. Może jest trochę racji w tym, że raz wybaczony występek jest popełniany ponownie. Ale zdarza się, że wyciąga sie z niego nauczkę na resztę życia. Teraz jednak potrzebuję spokoju i czasu, by zrozumieć czego naprawdę pragnę , udowodnić innym i sobie, że dam radę, że potrafię. I jeśli kiedyś jednak zdecydowałabym się , by mu wybaczyć i pozwolić mu wrócić, to tylko dlatego, że moje uczucia nie wygasły, a nie dlatego ze sobie nie poradziłam. Dlatego postanowiłam żyć dniem jutrzejszym, a nie wczorajszym. Planuję, rozmyslam jak ustawić wszystko w swoim życiu na prawidłowym torze i odtąd sama nim kierować. Ty masz dziecko, którym musisz się zająć, myśleć też o nim, by jak najmniej w tej sytuacji ucierpiało. Nie może cię widziec stale załamanej i smutnej. To trudne, ale musi widzieć w tobie stały punkt w tym okresie niepewności. Ja mam ten komfort, że moje dzieciaki są już dorosłe i to one są dla mnie podporą. Dlatego wiem ,że sobie poradzę, ty tez dasz radę. Psycholog powiedziała mi też jedną mądrą rzecz, a mianowicie że często widzimy siebie jako osoby słabe psychicznie, nieporadne. Ale to nie prawda. Jesteśmy silne tylko bardziej wrazliwe i stąd nasza niewiara we własne siły i w siebie. Dlatego DAMY RADĘ!!!
  11. Ja z moim przyszłym ex rozmawiam już prawie bez emocji, widzę że juz ma dość sytuacji w jakiej się znalazł. Nie wiem czemu, ale wprawia mnie to w nie zły humor :). Tak jak przewidziałam, romansowanie po cichu to jedno, a żyć z nią na co dzień to co innego. Jest zazdrosna, kontroluje go, robi awantury, gdy przyjedzie mi w czymś pomóc. Przedtem żył spokojnie, bez nadzoru to mu się zachciało zmian. To niech ma! Takie przeznaczenie. Ja w kazdym razie zamierzam korzystać z danej mi wolności bez oporów. Nie poddawaj się więc, jeśli zrozumie co zrobił i zapuka do twych drzwi, to wtedy sama zdecydujesz czy chcesz go przyjąć z powrotem.A jesli nie wróci z podkulonym ogonem, to pal go licho i korzystaj z życia garsciami, bo nie był ciebie wart. Gdzieś za rogiem czeka na ciebie ten , który jest ci przeznaczony. Jeski ci zależy,żeby go widywać, to zawsze się znajdzie jakiś pretekst, na pewno nie odmówi.
  12. Dochodzę do wniosku, że mężczyźni w większości nie są stworzeni do monogamii. Naprawdę wyjątki nie zdradzają. Mój romansował od lat, teraz tłumaczył się tym, że był szantażowany przez nią. Jak mówi, bał sie stracic wszystko. Do mnie jednak takie tłumaczenie nie bardzo dociera. Bo w końcu jednak decyzję podjął. Moim zdaniem było mu po prostu wygodnie; żona w domu, obiadki, czyste ubranie,a na boku kochanka od rozrywek i seksu. Ciekawe, jak długo wytrzymają ze sobą, gdy juz przyjdzie rutyna dnia codziennego. Dodatkowo, każde z nich ma swoje nawyki , wyrobione przez lata. Oj bedzie się działo, czego im z satysfakcją życzę :)
  13. Chyba nigdy nie świętowałam Walentynek, bo mój mąż nigdy o takich świętach nie pamiętał. Teraz chyba wolałabym aby ktoś kochał mnie i okazywał mi to na co dzień, ale tak na prawdę uczynkami, ale jeśli uczcił by i ten dzięń, to byłabym szczęśliwa. Tobie również i wszystkim innym życzę miłych Walentynek.
  14. corazón37 Dziękuję za komplement, ale ja dopiero raczkuję jako "mądralińska" w tym temacie. Zawsze łatwo się radziło innym, kiedy osobiście nie dotknęły cię takie problemy. Teraz, podobnie jak ty, zaciskam zęby ,żeby nie ryczeć przy innych. Nie zawsze to wychodzi, nienawidzę się wtedy za to,że widzę litość w ich oczach. Bo właśnie wczoraj dowiedziałam się, że nie tylko mąż okłamywal mnie latami, ale i moje 2 przyjaciółki. Kilka lat temu dotarły do nich jakieś pogłoski o romansie mojego męża, ale zgodnie uznały,że nic mi nie powiedzą. Uznały, że to nic pewnego i nie chciały niszczyć mojego małżeństwa. Poczułam się zdradzona i oszukana po raz drugi. Gdyby coś powiedziały, mogłabym być bardziej podejrzliwa i może wcześniej otworzyły by mi się oczy. Tak więc moje zaufanie do ludzi stacza się w dół z prędkością lawiny. Byc może chciały dobrze, ale podobno dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Teraz muszę znów nauczyć się im ufać, co nie będzie łatwe.
  15. corazón37 Ja mam 46 lat , prawie 27-letni staż małżeński i tez niczego wczesniej nie zauważyłam. Po prostu kochałyśmy i ufałyśmy im. Jesli chodzi o miłość, to nie żałuję, bo lepiej kochać i być zranionym, niż nie kochać wcale. Ale zaufania będe musiała znów się nauczyć. Ale jak mówią "ufaj ale kontroluj", to chyba złota maksyma. co w przyszłości będę stosować. Mój tesć właśnie oświadczył, że nigdy mnie nie lubił( wczas się przyznał),może wiec polubi swoją przyszłą synową. Z czystej złośliwości życzę ,żeby mu się fest dała we znaki:). Teraz marze tylko o tym by znaleźć fajną pracę, by być niezależną i wyjść do ludzi, a może wtedy miłość sama mnie znajdzie. Próbowałam na portalach randkowych, ale pomimo nawet znacznego zainteresowania moją osobą, usuwałam profil. Nie ufam tym ofertom. Nie chce się znów nabrać, bo jak można kogoś dobrze poznać przez internet, jak mnie nie wystarczyło 30 lat, bo tyle byliśmy razem.
  16. Gdzie był Bóg, gdy stawałam przed ołtarzem, a mój niewierny składał przysięgę, że do śmierci, itd.? Sami rządzimy swoim życiem, sami je budujemy. Po prostu niektórzy ludzie, nie tylko mężczyźni, to egoiści. Widzą tylko czubek wlasnego nosa i liczy sie dla nich ich własna przyjemność. Mają gdzieś,że ranią innych. Ale kiedyś też trafią na równych sobie i wtedy będą sie użalać przed innymi,że ich coś takigo spotkało. My wtedy będziemy o sto kroków przed nimi i o tyle szczęśliwsi.
  17. Niestety, ale chyba będziesz musiała nauczyć się żyć bez niego. Wiem ,że to boli jak diabli i pewnie prędko nie przejdzie. Znam to uczucie doskonale. Mój zachowuje się podobnie, nagle jest uczynny, miły, ale jest z inną. Jeszcze mówi,że to dla mojego dobra! A pal ich licho! Musimy sie wyryczeć, poprzeklinać ich, a potem zacząć żyć dalej. Może spróbuj się z kimś umówić na drinka lub kolację, tak dla odmiany. Może zaczniesz też doceniać fakt,że go nie ma. Nie bedzie gderał o byle co, sprawdzał na co wydajesz pieniądze, co robisz w wolnym czasie. Robię co chcę, idę gdzie chcę, gotuję albo nie , mam totalny tumiwisizm. No i sporo schudłam ze stresu, ale to mi się akurat podoba.
  18. Ogarnia mnie pustka, zwłaszcza że byliśmy razem 30 lat, w tym prawie 27 lat małżeństwa. Czuję się jak klamot wyrzucony na śmietnik. Zadaję sobie pytanie, czy chciałabym by wrócił-chyba nie, bo nie potrafiłabym mu już zaufać. Wiem,że muszę iść dalej, choć to potwornie boli, aż tchu brak. I ty musisz zrobić to samo, bo coś klejonego nigdy nie będzie już w pełni całością.
  19. Witaj. Czytając twój post zachodzę w głowę jak często historia się powtarza, a nam wydaje się ,że jesteśmy oryginalni. 10 dni temu mój mąż, po cichu jak złodziej i bez słowa ,wyprowadził się z domu. Zaraz potem dowiedziałam się, że od blisko 8 lat miał romans. Najpierw do mnie to nie docierało, potem co dnia zalewały mnie inne emocje: wściekłość, rozpacz, upokorzenie, obwinianie siebie, aż zdałam sobie sprawę, że popadam w depresję. Najgorsze jest to,że on ze stoickim spokojem oświadcza,że zawsze mogę na niego liczyć. Gdy dowiedział się,żę zniszczyłam jego rzecz ,orzekł że kieruję się emocjami i wtedy stanęła mi przed oczami scena z mojego ulubionego filmu"Nigdy w życiu" i brakło słów"Judyta, nie dramatyzuj"
  20. Witam. Własnie przeżywam ciężkie chwile, związane z rozstaniem po 26-letnim małżeństwie. Jak grom z jasnego nieba spadła na mnie wiadomość o wyprowadzce z domu mojego męża i romansie trwającym z przerwami 8 lat. Każdego dnia dociera do mnie inny aspekt tej sprawy; raz niepewność o przyszłość, finanse, potem rozgoryczenie i upokorzenie, złość na siebie,że niczego nie zauważałam.Ale teraz po prostu targają mną emocje , których nie potrafię sprecyzować. Żołądek mam tak ściśnięty, że nie potrafię nic przełknąć, nie mogę spać, płaczę , czuję wewnętrzne drganie, lęk, na nic nie mam siły ani ochoty, mam myśli samobójcze. Wiem ,że rodzina się o mnie martwi, ale jest mi to obojętne. Chyba zawsze miałam problemy z radzeniem sobie z kłopotami, ale teraz mnie to po prostu przerosło. Nie mam pracy, w której mogłabym oderwać myśli, bo mąż nie chciał,bym pracowała. Teraz w moim wieku ciężko ją znaleźć. Jak mam sobie pomóc?!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...