Pewnego dnia spoznial mi sie okres , zrobilam test zeby potwierdzic ciaze , wyszly 2 kreski . Ucieszylismy sie . ciąza rozwijała sie prawidłowo wszystko było ok na usg dowiedziałam sie ze będę miała synka , jeszcze wiksza radośc , tak bardzo bowiem pragnęłam miec synka . tylko nie wiedziała że tak szybko mi ja zabierze . 2 tyg przed porodem robilam usg wszystko bylo dobrze , maly mial swoja wage juz byl odwrocony do porodu . Pewnego dnia poszlam do swojej ginekoloczki ze slabo czuje ruchy , zbadala mnie u siebie nie slyszla myslala ze jej sie aparat zepsół , wiec dala mi skierowanie do szpitala , tam bylam przyjeta na izbe jako 1 i sie dowiedzialam , nie zapomne nigdy tych slow " przykro nam bardzo "te slowa brzmiom mi do dzisiaj w uszach ... a ja sama w szpitalu , jak tylko wyszlam na poczekalnie kazdy sie patrzal wyszlam zaplakana zadzwonilam do meza bo byl w pracy za chwile przyjechal , nie moglismy w to uwiezyc . zabrali mnie na ginekologie , dowiedzialam sie ze rano urodze silami natury . urodzilam synka niestety nie mialam sily go zobaczyc :((( i nie wiem czy to byla dobra decyzja poniewaz teraz mam wyzuty sumienia :(((( w domu juz bylo wszystko przygotowane a zamiast lozeczka to Filipek ma teraz trumienke :(((( koszmar . w dzien planowanego porodu zalatwialismy pogrzeb :(( strasznie tesknie za nim czasami chciala bym byc z nim . z sekcji zwlok wyszlo ze zrobil sie skrzep w pepowinie . Po 3 miesiacach dowiedzialam sie ze wpadlo nam sie bedziemy miec corke teraz jestem w 9 miesiacu juz pod koniec listopada ide na wywolanie przez to wszystko . Czasami mam takie wahania odnosnie corki .. boje sie zeby nic sie nie stalo a jeszcze sie dowiedzialam niedawno ze mam niegroznego niby krwiaka w lozysku i ide na obserwacje do szpitala teraz od poniedzialku ....
KOCHAM CIE FILIPKU :((((