Skocz do zawartości
Forum

annonimus

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez annonimus

  1. Andy30 Bzdury.rejestracja jest krótka i szybka. Nie ma czegoś takiego jak anonimowość w internecie. Obowiązkowa rejestracja uporządkowałaby to forum. Jest anonimowowość, a przynajmniej jej namiastka- a ludzie mają prawo do tych resztek :P Tak rzeczywiście ktoś ma poważny problem, jest roztrzęsiony, ale nie, pomyśli sobie- o, może jeszcze się zarejestruję... chyba sobie żartujesz... Nieuporządkowane forum? W jakim sensie? Ja widzę normalnie funkcjonujące forum...
  2. Andy30 A ja mam propozycję żeby na forum mogli pisać tylko osoby będące zarejestrowane ( posiadające konto). Nie podoba mi się, że tematy może zamieszczać ktoś niezarejestrowany. moim zdaniem, nie powinni z tego rezygnować, ktoś może potrzebować pomocy od zaraz, a nie przechodzić przez rejestrację a potem dopiero móc o nią poprosić. Poza tym, jest wtedy większa anonimowość. Osoba, która wypowiada się regularnie na forum, jest zarejestrowana, oraz rozpoznawalna, może nie chcieć, żeby ktoś ją utożsamiał z danym problemem!
  3. Rodziców problemy, są moimi problemami. Wsiąknęłam w nie totalnie. Więc najprawdopodobniejsze jest to, że będę z nimi mieszkała do końca życia. Pytanie tylko ile te, życie potrwa. nie wyprowadzę się także, bo u nich o zgrozo czuję się bezpieczna, może nie w 100%, ale bardziej bezpieczna niż na zewnątrz- poza domem
  4. Nie wiem na ile jest to podejście, kocham ich tylko i wyłącznie daletgo, że są moimi rodzicami, a na ile to wynika z mojego sposobu bycia. Jestem zasranym aniołkiem, który wszystkim dogadza i chce pomóć, współczucia ma w sobie dużo. Więc myślę, żę po części to jest powód. Z drugiej strony łąćzy mnie wielka toksyczna więź z ojcem i mimo tego co robił, kocham go i przymilam się mu licząc na jakąkolwiek formę pochwały, czy oznaku miłośći. Aktualnie wkurza mnie to strasznie, że jestem jaka jestem, że muszę taka być, bo biedni inni. Prawda jest taka, że na dzień dzisiejszy jakbym chciała się wynieść, nie miałabym nic, ani mieszkania, ani kasy, ani jedzenia. A okradać ich nie zamierzam. Zostałam w domu bo tak wygodniej, dużo zniosłam w życiu i sądziłam, że to też zniosę! Jednak z dnia na dzień moja głowa wariuje, ma dość, myśli o śmierci. Taka jest prawda. A odseperować się od matki nie mogę i nie chcę!
  5. annonimus

    Szybka śmierć

    ~iksinski . Napiszcie o sobie, o swoich problemach, zainteresowaniach. . Zainteresowaniach? od kiedy osoba nad przepaścią ma zainteresowania, lub je praktykuje, lub myśli, że cokolwiek potrafi???
  6. na więcej mnie dzisiaj już nie stać
  7. Dlaczego musimy żyć ? Dlaczego musimy żyć dla innych? Nie moja wina, że jestem na tym świecie, nie chcę tu być, a muszę. Nie ma żadnego zasranego wyboru, jeśli kocham swoją matkę, muszę dla niej żyć... Pytam się dlaczego? nie mogę się zabić, bo to będzie dla niej tragedia, ale mam dosyć życia z przymusu. I to nie jest tylko tymczasowy okres, zmierzam się z tym już od kilku ładnych lat. Tyle, że wcześniej myślałam tylko o sobie, bo ona też mnie krzywdziła. Teraz nasze relacje się poprawiły a ja jestem zmuszona, żyć , uśmiechać się, wstawać z łóżka. Mogliby dać mi święty spokój i dać mi wybór. jestem tak zmęczona tym wszystkim... tym, że musze tu być. Mam dopiero 21 lat i jeszcze tyle muszę się męczyć, mam nadzieję, że 21 grudnia wszystko szlag trafi. I dobrze, ludzie niszczą przyrodę, zabijają zwierzęta, lepiej im będzie bez nas! Jesteśmy szkodnikami na naszej planecie. I pytam się także dlaczego muszę być cały czas dobra dla innych ludzi, żeby o zgrozo nie nazwali mnie samolubną??? Nie jestem samolubna. Troszczę się o moją mamę, chronię ją przed ojcem. Ojcu staram się umilić życie, mimo iż w często obrzuca mnie błotem? Staram się mu pokazać, że jest ważny dla nas, że liczy się jego zdanie, jego pasje.... Dlaczego muszę się ciągle hamować? Wszyscy na około mogą się denerwować i mnie ranić, a ja musze oczywiście się wstrzymywać, żeby ich nie ranić, żeby nie robić niepotrzebnych kłótni....
  8. NOMEN No właśnie oprawcami byli MĘŻCZYŹNI więc z kobietą bezpieczniej? Szczęśliwe życie, więc trzeba ułożyć z KOBIETĄ ponieważ MĘŻCZYŹNI są oprawcami!!!! Czy kobieta dokonała tych zbrodni? OPRAWCAMI BYLI MĘŻCZYŹNI!!! Po pierwsze nie zamierzam układać sobie życia z terapeutką, ona tylko pozwala się bezpiecznie oswoić z tym co się stało, przepracować to, wyjaśnić jak na nowo zaufać mężczyznom. Po drugie kto powiedział, że trzeba z kim kolwiek układać sobie życie. Jeśli już ktoś chce wybierze odpowiednią osobę zależnie od swojej orientacji seksualnej... Za nic w świecie nie poszłabym na terapię do mężczyzny!
  9. ~aaaaa A ja nie piję 11 lat . PS: i tu nie chodzi o przechwalanie się a ja mam tyle lat abstynecji, a Ty nie i wiem lepiej... Jestem jeszcze za młoda by móc mieć możliwość posiadania większej ilości lat abstynencji, mam 21 lat.... Starczy, że przepiłam cały okres dojrzewania... Ale to nie znaczy, że mniej wiem, czy rozumiem ;) PSS: dla mnie przestać pić jest osiągnięciem właśnie! Bo od niego wszystko się zaczyna, to jest cenny pierwszy krok, który popycha nas stronę kolejnych, popycha w stonę całkowitego "trzeźwienia". I gdyby to było od tak do wykonania, to nie byłoby ani ośrodków, ani mittingów itd...
  10. ~aaaaa A ja nie piję 11 lat .I byłam na terapiach i CHODZĘ NA MITYNGI AA,bo mi pomagają tam inni ludzie.Nie sztuką jest przestać pić,sztuką jest nauczyć się żyć po trzeźwemu.To ,że nie pijecie,to nie znaczy ,że jesteście trzeźwi.Po obserwujcie się,zobaczcie jak funkcjonujecie. życzę Wam 24 godzin.Pozdrawiam Rozumiem, że niektórym jest to pomocne- chodzenie na mitingi AA, ale ja nie sądzę, że kiedykolwiek tam pójdę. Nie potrzebuję grupy ludzi, żeby byli dla mnie wsparciem. Wsparciem dla mnie była i jest moja mama. Tak myślę, przynajmniej. W trzeźwości pomogła mi wiedza zdobyta na temat uzależnienia i sądzę, że większość z niej już posiadłam. Ponieważ wybrałam trzeźwość jako moją drogę życia, nie dla tego, że nie mogłam pić, po prostu nie chciałam już więcej upokorzeń, chciałam poczuć się bezpiecznie. Aby mogła być uznana za "trzeźwą" muszę przepracować swoje traumy, ale mogę to zrobić sam na sam z terapeutą, kiedy będę na to gotowa. Znam ludzi, którzy też wybierali terapię indywidualną. Pozdrawiam
  11. Ja myślałam, że taki stan rzeczy charakterystyczny jest do początkowej fazy trzeźwienia, pierwsze kilka dni, tygodni, miesięcy. Dlatego moje zdziwienie jest, że nie minęło...
  12. psycholog Katarzyna Garbacz Witam serdecznie, Możliwe, że to czego doświadczasz jest formą buntu przed zmianą dotychczasowego życia. Stąd gniew, irytacja oraz poczucie niesprawiedliwości. Myślę, że powinieneś porozmawiać o swoich uczuciach na mitingu AA. Postaraj się również znaleźć jakiś sposób na rozładowanie napięcia emocjonalnego. Pozdrawiam Pani Psychlog, na mitingi AA nie chodziłam i nie będę, głównie dlatego, że jakby zaczeli mi gadać o bogu, wyższej sile, albo czymś innym, nie wytrzymałabym i wybuchła. Ale poruszenie tego tematu z terapeutą, wydaję się dobrym pomysłem. Może kiedyś się wybiorę, kiedy będę gotowa...
  13. ~eeeh.. Anonimus ,czytając Twoje odpowiedzi widzę MORZE empatii,dobroci i zrozumienia i ZERO nienawiści.... Pozdrawiam gorąco. Oczywiście mam w sobie pozytywne emocje, ale chodziło mi o nienawiść/wkurzenie na ludzką głupotę itp. Nie potrafiłabym z nienawiścią podchodzić do ludzi, którzy mają poważne problemy! Jednocześnie wiem, że każdy inaczej odczuwa wagę problemu. Ale i tak porównywanie uzależnienia od alko do uzależnienia od papierosów będzie mnie denerwowało. Bo w takim zachowaniu, widzę w ludziach głupotę, brak empatii i zrozumienia dla drugiego człowieka, ja bym nazwała to takim pindzeniem... Oprócz tego wkurzają mnie np. fale nienawiści w stosunku do narkomanów, patrz. co się działo po śmierci Amy Winehouse, czy teraz po premierze "Jesteś Bogiem"...
  14. Moje pytanie jest następujące: Czy istnieje coś takiego, jak faza gniewu, w procesie trzeźwienia? Nie piję od ponad roku i mam w sobie dużo nienawiści! Denerwuję się strasznie. Wkurza mnie 12 kroków AA, gdzie cała nadzieja jest pokładana w bogu. Jeśli byłby taki miłosierny, jakim go opisują, uchroniłby nas przed złem tego świata, jeśli w ogóle istnieje. Jest masa innych sytuacji, w których ludzie irytują mnie niesamowicie!! Jak to się ma do procesu trzeźwienia? Przeszukiwałam Internet i nic nie znalazłam, wszyscy, błogosławieni, szczęsliwi i trzeźwi. A gdzie trzeźwy wkurzony? Jeśli, ktoś z Was, trzeźwych alkoholików doświadczył tego samego, proszę piszcie!!
  15. ~palaczka Pozwolę sobie zanalizować problem na podstawie nałogu palenia, bo ten towarzyszył mi przez długie lata. Nierozumiem jak można przyrównywać alkoholizm do uzależnienia od palenia... Moja siostra też to zrobiła kiedy byłam w ośrodku, że ona rozumie mnie, bo ona też do końca życia będzie uzależniona od papierosów?! Może jestem ograniczona w tym temacie, ale nie jestem w stanie tego zrozumieć, ba wzbudza to we mnie agresję! Negatywne skutki palenia są tylko zdrowotne, nie wpływa to na relację z ludźmi, rodziną, nie robi zmian w psychice, nie naraża Cię na kontakt z policją?! Nie rozumiem.... A poza tym wkurza też mnie strasznie kwestia boga w uzależnieniu! Cały program 12 kroków opiera się na wpływie boga w nasze życie, jak mamy się mu oddać pod opiekę! Zamiast wziąć sprawy w swoje ręcę, zaufać sobie, a nie podpierać się nim- jeśli w ogóle istnieje. Przepraszam, że tak agresywnie, ale zdenerwowałam się mocno...
  16. Nie piję ani nie biorę narkotyków od roku i 1 miesiąca. Tak jak pisałam wyżej, byłam na detoksach i w ośrodkach zamkniętych, na mitingach AA pojawiałam się tylko raz i nigdy nie wracałam. Jedynie w zamknięciu, mogłam uczestniczyć w terapii grupowej. Nie docierałam na leczenie dochodzące, wracałam do picia. Moją radą dla Was jest pójście na spotkanie z terapeutą od uzależnień i zrobienie wstępnego wywiadu, to pozwoli ocenić na jakim poziomie jesteście i czy wymagacie leczenia w ośrodku. Jest taki szpital w Łodzi, w którym jest oddział zamknięty do spraw uzależnień i podwójnej diagnozy. To jest taki kameralny ośrodek. Tzw. przejściowy, ja mam dobre wspomnienia jeśli o niego chodzi, są tam ludzie w różnym wieku o różnych uzależnieniach. I myślę, że on jest najlepszy jak na początek. Terapeuta Wam doradzi, jak i gdzie powinniście się leczyć, czy potrzebny Wam odwyk itd. Najważniejszy jest 1 krok, czyli pójść i porozmawiać z terapeutą, a później to się zobaczy. Pamiętajcie też, że dzieci więcej rozumieją niż wam się wydaję!
  17. owsiu1 Ja akurat sam sobie poradzilem Chodzilem na AA bylem na terapiach na detoksach mialem 3 wszyfki i dopoki robilem to dla innych to nie pomagalo Dopiero jak zaczalem to robic DLA SIEBIE zeby inni mieli ze mna lzej to nawet na spotkania AA nie chodzilem Jednym pomaga terapia innym wszyfka a inni potrzebuja do tego dorosnac i zrozumiec ze robie to dla siebie i tylko dla siebie Hej, podłączam się pod Twoją wypowiedź, ponieważ ja też poradziłam sobie "sama". Jeździłam po całej polsce, po detoksach i ośrodkach zamkniętych. Tylko trzeba zauważyć, że droga, jaką przebyliśmy do momentu, dojrzenia do decyzji o przestaniu picia też jest ważna. Najpierw należy przeczołgac się po odwykach i ośrodkach, żeby móc na chwilę otrzeźwieć, zacząć myśleć trzeźwo, bo bez tego ani rusz! Wtedy nasz umysł zaczyna funkcjonować jak należy, odczuwamy wszystko co nas otacza i jesteśmy w stanie podjąć decyzję o trzeźwieniu. Po samym ciągu alkoholowym to się nie stanie...
  18. Z kobietą, czułabym się bezpieczniej, o wiele. To tak jakbym miała rozmawiać z oprawcą, twrzą w twarz...
  19. NOMEN Do prowadzenia terapii proszę wybrać mężczyznę ponieważ "agresorami" byli mężczyźni to Oni dokonali tych zbrodni. TO KONIECZNE!!! Zamiast psychologa psychoterapeutę!!! Wybrać mężczyznę??? :O Przepraszam, ale ja sobie tego nie wyobrażam. Jak małe kroczki, mają się równać z prowadzeniem terapii właśnie przez mężczyznę? Pytam całkowicie poważnie. Ja nie byłabym w stanie rozmawiać z mężczyzną, na taki temat... I dla mnie nie byłby to mały krok, a raczej terapia szokowa...
  20. Co oczywiście nie znaczy, że nie powinno się spróbować, może się okaże, że nie taki diabeł straszny? Ja raz spróbowałam uczestniczyć w terapii grupowej, ale wepchali mnie do grupy mieszanej, więc wpadłam w panikę i zrezygnowałam. Z samymi kobietami byłoby mi łatwiej... No ale, terapeuta powiedział, że o moich lękach nie wiedział, że nie powinnam rezygnować całkowicie z terapii, a ja obróciłam się napięcie i nigdy tam nie wróciłam... Jestem uciekinierem, przyznaję się bez bicia, ale każda ucieczka ma jakieś podstawy w końcu nie?
  21. Jeśli chodzi o temat grup wsparcia, to trzeba zaznaczyć, że nie są one dla każdego. Np. w przypadku alkoholików, są też terapie indywidualne, w której pacjent nie jest zmuszany do uczestnictwa w takiej grupie. Część ze znanych mi alkoholików, właśnie indywidualne leczenie wybierała. Czy jest to lepsza metoda? Nie wiem, straciłam z nimi kontakt, kiedy sama otrzeźwiałam( takie zalecenie, zerwać kontakty). Ale pewnie jakąś skuteczność ma, skoro jest stosowana. Warsztaty byłyby fajniejsze moim zdaniem, bo miałabyś możliwość uczestnictwa w grupie, bez nadawania jej etykiety, różne kobiety różne problemy, nauczyłabyś się budować zaufanie w grupie i może wtedy odważyłabyś się zabrać głos w swojej sprawie. Jeśli o mnie chodzi Gizi75, to opisywałam już swój przypadek tu, na forum, ale krótko mogę powiedzieć, że mam spadek nastroju, motywacji, przeplatające się myśli samobójcze, ogólny bezsens itd. Pozdrawiam, PS: trzymajmy się na krawędzi! :)
  22. PS: muszę powiedzieć, że pomocna jest mi też rozmowa z Tobą i kilkoma innymi osobami, z różnych forum. Może już to mówiłam, ale ludzie lubią czuć się potrzebni, oraz wysłuchani ;)
  23. Obojętność nie jest najlepszym uczuciem, ale wydaje mi się lepsza od rozpaczy, bo nie popycha do najgorszych czynów...Próbowałaś wyciskać z siebie łzy np. filmami? Mnie to pomaga, czuję się "oczyszczona". Co prawda jest to chwilowe, ale jeśli takie chwile zbierzemy do kupy, to już mamy niezły stosik ;) . Jak narazie, nie radzę sobie wcale, mam gorszy okres... Ale mogę Ci powiedzieć, jak radziłam sobie wcześniej. O złych metodach radzenia sobie z problemami nie będę Ci mówiła. Pomijając to, próbowałam zaakceptować stan rzeczy takim, jaki jest. Wyłączyłam myślenie o "tych" sprawach całkowicie. Starałam się bym jak najbardziej zajęta cały czas, brałam przez jakiś czas tabletki nasenne, ale zrezygnowałam z nich. Jak najczęściej widziałam się z ludźmi, chciałam z nimi przebywać, żeby nie zatonąć... Byłam także w ośrodku odwykowym i szpitalu przez kilka miesięcy. Nie rozwiązało to moich problemów, ale pozwalało mi być trzeźwą. Dzięki temu, mogłam też usłyszeć setki historii różnych ludzi, zwiększyłam swoją świadomość. Po wyjściu, czułam się silniejsza. Próbowałam także uprawiania regularnego sportu, bo podobno nastrój poprawia. Nie odkryłam magicznej metody na poprawę, jestem ciągle w procesie zdrowienia, ponieważ w pewien sposób odrzuciłam pomoc psychologa i farmakologii. Możesz być pewna, że jśli takową odkryję, napewno się podzielę ;) Pozdrawiam
  24. Hej Gizi75, ja też chętnie pomagam innym, wręcz nałogowo ;). Zobacz, Tobie staram się jak najbardziej reluglarnie odposywać i jak najlepiej pomóc. Czy to jest coś złego? Hmm ja uważam to za zaletę, bo nie wielu takich ludzi mamy. Jak zapewne wiesz, jest to uciekanie od swoich problemów. Ale myślę, że dałoby się znaleźć jakiś złoty środek prawda? :) Może tak z innej beczki: jak tam się ma, Twoje samopoczucie? Kilka dni temu nawiązałam kontakt, z osobą z innego forum. Powiedziała mi rzecz dosyć oczywistą, ale chyba często o niej zapominamy. Największą pomocą może być, rozmowa z drugim człowiekiem, wzajemna akceptacja i budowanie zaufania. Tak żebyśmy po traumach, na nowo uwierzyli w ludzi. Taka mała dygresja. Czekam na kolejne odpowiedzi od Ciebie! Wiesz, że niedługo wchodzą rozmowy prywatne na tym forum? W krótce mogłybyśmy tam się przenieść i kontynuować rozmowę :) Pozdrawiam
  25. Pewnie gdybym napisała, że mam ochotę sobie podciąć nożem żyły, też nikt by nie odpowiedział. Idąc do szpitala z wizytą, mówiąc, że sobie nie radzę i mam poważne myśli samobójcze i że kiedyś już to zrobiłam, dostaję odpowiedz, ale jak mam Pani pomóc, lekarze są zajęci a poza tym tu jest tylko oddział dla alkoholików i nara... Dygoczesz cała, jedziesz w inne miejsce, to dają Ci skierowanie na odwyk bo masz delirkę...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...