Skocz do zawartości
Forum

odrobinka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez odrobinka

  1. Co Ty chcesz właściwie przetrwać? Jeśli małżeństwo ma być walką o przetrwanie to głupio żeby się w nie pakować. Jeśli problemem są opinie innych to je prosto z mostu mówiąc olej. Moja mama do dziś nie lubi mojego męża. I ma do niego pretensje że nie traktuje mnie tak jak ona by chciała. Z drugiej strony, moja babcia wyszła za mąż za alkoholika i matka jej przyszłego męża ostrzegała ją przed ślubem że on się nie zmieni. W efekcie rozwiodła się z nim po kilku latach, jak po raz kolejny trafił do więzienia za włamanie do sklepu z alkoholem. Po co dzielić włos? Albo się jest czegoś pewnym albo nie. Ja bym bez pewności tego że robię dobrze nie wiązała się z mężczyzną małżeństwem. To zbyt ważna decyzja żeby podejmować ją wśród takich wątpliwości. Jeśli się tak negatywnie nastawisz to będziesz tylko czekała na te negatywy. Zobacz kto takie wątpliwości sieje w twoim sercu? Czy to są osoby bliskie czy znajomi i przyjaciele? Oni też mogą to robić z różnych powodów. Moja mama twierdzi że nie dałaby rady żyć z takim mężczyzną jak mój mąż. Ja bym znowu nie wytrzymała z takim mężem jak mój ojciec. W sumie tak naprawdę liczy się praca nad związkiem po ślubie i to z obu stron. Jeśli oboje jesteście na to gotowi to naprawdę nie widzę powodów żeby mieć jakieś wątpliwości. My byliśmy w Kościele Domowym i to nam wielokrotnie pomogło. Tam jest takie zobowiązanie z którego rozliczasz się na co miesięcznych spotkaniach w kręgu rodzin, które nazywa się dialog małżeński. To jest takie comiesięczne spotkanie małżonków ze sobą, które polega na rozmowie o tym co się nam w sobie podoba i co się nie podoba. Zasada jest taka że w takim spotkaniu nie wolno podnosić głosu ani uciekać się do łez tylko spokojnie wysłuchać co druga strona ma do powiedzenia. W DK zapala się przy tym świecę, jako znak obecności Boga, ale można to robić także jako osoby niewierzące bez świecy i bez modlitwy na początku. Nam to bardzo dużo dało. Pozwoliło uniknąć wielu kłótni i awantur i pomogło lepiej się rozumieć, dogadywać i zbliżać do siebie. Polecam tą metodę.
  2. Zgadzam się całkowicie z buquille co do istoty miłości. Miłość jest decyzją że się będzie z daną osobą do końca życia. Myślisz że degradować znaczenie miłości można tylko traktując ją jako seks? Tak samo można ją degradować do tylko i jedynie uczucia zwanego zakochaniem. Liczba rozwodów rosnąca lawinowo jest tylko dlatego że ludziom zmienił się kierunek myślenia. Zmieniły się role kobiety i mężczyzny. W tej chwili trudno już spotkać prawdziwego odpowiedzialnego mężczyznę i twardą kobietę z zasadami. Jestem totalną antyfeministką i jest mi z tym rewelacyjnie. Teraz zamiast podejmować decyzje ludzie bazują właśnie na emocjach. Traktują miłość jak towar, wymieniając na lepszy model kiedy się skończy chemia. Są wielkimi egoistami i myślą tylko o sobie. I tak naprawdę to w sobie samych się zakochują, bo żeby naprawdę odkryć drugą osobę potrzeba lat a i to nie wystarcza. Tylko do tego trzeba pracy nad związkiem a nie motyli w brzuchu. I to jest miłość a nie zakochanie.
  3. alkohol pity w taki sposób jak piszesz to równia pochyła. Ja rozumiem że go kochasz, ale właśnie dlatego powinnaś mu postawić ultimatum: albo leczenie albo związek. Sama też myślę że mogłabyś skorzystać z terapii uzależnień dla dorosłych dzieci alkoholików. Jeśli twój chłopak miał aż takie problemy z piciem to w ogóle powinien przestać pić alkohol bo tego nie kontroluje. Jesteś ewidentnie współuzależniona i nie widzisz rzeczywistości jak zdrowa osoba. To jest bardzo trudne takie życie z osobą uzależnioną i niezbyt odpowiedzialną, bo to mężczyzna powinien dbać o kobietę a nie kobieta mu matkować. Trudne jest nawet życie z osobą która z uzależnienia wyszła. Mam obok sieie mnóstwo takich kobiet które myślały że ich mężowie się zmienią. Przypadków pozytywnych bez terapii nie znam.
  4. odrobinka

    Tablica wagin

    xSandra sorry, daruj. Ja tam bym swojej cipki na inną nie chciała zamienić, ale poraża mnie głupota. Tyle w temacie.
  5. odrobinka

    Sexy ciałka

    olivka powiedz no mi z czego ty się odchudzasz???? Bo ja tego nie rozumiem. Kobieta wg mnie powinna wyglądać jak kobieta, ma mieć trochę tłuszczyku bo na tym też polega kobiecość. Sorry nigdy nie chciałabym ważyć 48 kg przy twoim wzroście. Czułabym się jak szkieletor. Na szczęście już mi to nie grozi chyba że wpadnę w jakąś anoreksję albo zachoruję. Kobieta ma mieć biust i pupę okrągłą. Nie rozumiem takiego podejścia. Robić sobie krzywdę dla wyglądu. I bożka sobie z niego robić. Rozumiem dbałość o figurę i o wygląd ale to co piszesz to jakaś paranoja. Mam nadzieję że moje córki będą mądrzejsze. Pozdrawiam i życzę nieco oleju w głowie
  6. Dzięki Pink:) silna się nie czuję. Wręcz przeciwnie czasem mam dość. Ale myślę że nie ma wyjścia bo przecież nie mogę tylko leżeć i pachnieć :). A kot jedzie bo jest bardzo do nas przywiązany i pewnie zdechłby gdyby został tutaj. U męża już byłam. Pięknie tam jest. Lecę w sobotę.
  7. odrobinka

    Tablica wagin

    olivka ile ty masz lat bo brzmisz jak dziewczynka. Myślę że g...o wiesz o życiu. Wartości nie ma uroda a już kształt cipki jest sprawą tak indywidualną jak nie wiem co. Mój mąż np nie lubi łysych całkowicie cipek, bo mu się kojarzą z dziewczynkami właśnie i z pedofilią. I lubi jak tam jest lekki moherek. No nie kudły do kolan ale taki lekki koperek ;) I co? Myślisz że mam mu przez rozum przechodzić? Mam ryzykować udane przez 12 lat pożycie seksualne dla jakiejś wydumanej estetyki? Czy szukać faceta który woli łyse 10 idealne? Zawsze tępota mnie irytuje sorry.
  8. odrobinka

    Sexy ciałka

    ja tam lubię mieć trochę ciałka. Bez przesady oczywiście, ale nie mam jakiegoś powera na odchudzanie. Facetom się podobam. Zresztą figura to rzecz względna, można być przy kości i dobrze się ze sobą czuć. Może to dlatego że moje towarzystwo jako panny to byli głównie mężczyźni i na takie rzeczy nie zwracali uwagi, bo toczyliśmy dysputy głównie polityczno teologiczno naprawczo światowe. Teraz mam znajome kobiety mężatki i też jakoś nie czuję potrzeby żeby się do nich porównywać figurowo. Grunt to lubić siebie.
  9. Ja się boję że mi dziecko wejdzie pod koła jak będę wyjeżdżać z garażu... I że spadnie z balkonu. Mam takie nie wiem skąd. Jeszcze mi się nasiliło to pierwsze bo ostatnio tak jedna znajoma mówiła że jej koleżanka ostatnio nie zauważyła dziecka jak wyjeżdżała, bo mały miał niecały rok i uciekł tatusiowi prosto pod koła. I na miejscu zginął
  10. Przed moim ślubem miałam kilka nieudanych związków. Myślę że po ślubie jest łatwiej pod pewnymi względami, bo raczej niewiele jeszcze osób pobiera się a jakiś okres życia. Jeśli decydujesz się na ślub to wnioskuję że chcecie razem spędzić całe swoje życie. Wiec ślub jest takim momentem granicznym. Przynajmniej u mnie był. Od tego momentu w ogóle zaczęłam walczyć o związek, Przedtem zdawałam się na okoliczności i żyłam chwilą. Jak coś nie pasowało to z łatwością można było się rozstać. Jeśli Twój narzeczony jest nastawiony na pracę nad związkiem i Ty również to myślę że wam się uda. W przeciągu małżeńskiego życia wielokrotnie zakochujemy się w sobie o ile dbamy o siebie i partnera. Dlatego ważna jest nie tyle emocja zwana zakochaniem ale przyjaźń, wspólnota poglądów, przynajmniej w kwestii wychowywania i posiadania dzieci. Mnie jest łatwiej po ślubie, bo wreszcie niczego nie musimy udawać. Najpierw zazwyczaj jest tak że zakochujemy się w wyobrażeniach o drugiej osobie, we własnym odbiciu, a potem dopiero wychodzi po latach nie raz jacy naprawdę jesteśmy i jeśli dojdziemy do wniosku że jestem w stanie zaakceptować inność drugiej osoby i pokochać to jej odbieganie od ideału, wtedy związek nabiera pełnych wymiarów. Dlatego ja stwierdziłam że związek to zawsze jest ryzyko i lepiej nie wchodzić w niego z wygórowanymi oczekiwaniami, odkrywać tą osobę jak nieznajomego. Stąd taki krótki okres między poznaniem się a ślubem u nas.
  11. och teraz doczytałam że to było miesiąc po współżyciu. Wtedy tak mogło o być poronienie.
  12. Na pewno to ie było poronienie bo do zapłodnienia i zagnieżdżenia jajeczka tak szybko nie dochodzi. A poza tym poronienia w takim stadium zarodka są właściwie nieodczuwalne. Faktem jest że żadna antykoncepcja nie jest skuteczna w 100%. ja nie używam bo nie lubię się truć chemią bardziej niż muszę.
  13. odrobinka

    Sexy ciałka

    Ale co wy z tą figurą po ciąży? Mnie się wydaje że to taki mit. Nie wszystkim kobietom ciąża negatywnie wpływa na figurę. Z tego co widzę to nielicznym, a znam wiele mam z więcej niż 4 dzieci bo się obracam w tym środowisku ( ciągnie swój do swego :)) Po drugie hormony w ciąży naprawdę działają jak eliksir młodości. Ja tam widzę wiele kobiet z marną figurą bo przestają o siebie dbać po urodzeniu dziecka, albo przesadnie chuchają. A tu trzeba od dnia porodu ruszać się i nie jeść w nadmiarze. Dzięki za miłe słowa.
  14. ja nie obserwowałam. Myśmy się znali 3 miesiące. Po prostu obydwoje wiedzieliśmy że to jest to. Małżeństwo jest pracą, jeśli spotkałam kogoś kto podobnie patrzy na życie to po co mieliśmy czekać? I tak przed ślubem wiele można ukryć i tak nigdy nie pozna się kogoś do końca. Poznaliśmy się w maju, ślub odbył się we wrześniu. Wcześniej czasem mijaliśmy się na ulicy i czasem zamieniliśmy kilka zdawkowych słów. Nie żałuję. Nie było ani dnia żebym miała taką myśl że się pomyliłam, albo że za szybko. Bardzo się kochamy i do dziś między nami iskrzy, mimo że to już czworo dzieci i ponad 10 lat...
  15. Gdybym miała takie wątpliwości to odwołałabym ślub. Pytania podstawowe jakie zadawałam sobie w związku z kandydatami na mojego męża brzmiały: - czy potrafiłabym się zaprzyjaźnić z takim człowiekiem gdyby był np mężem mojej siostry? - jakim ojcem będzie dla moich dzieci? Czego je nauczy i czy potrafi zadbać o rodzinę? - czy wyobrażam sobie starość u boku tego mężczyzny? O miłość w małżeństwie trzeba dbać. I to obydwoje musimy. A tego się ie da robić bez szacunku dla drugiej osoby. Małżeństwo to początek nowego życia. Mój mąż też bywa agresywny i bezczelny, też łatwo wpada w złość ale jest człowiekiem na którego zawsze mogę liczyć, który owszem podejmuje decyzje kluczowe w naszym domu ale pyta mnie przy tym o zdanie, o radę i docenia to co robię. Ludzie na ogół się nie zmieniają. Jedyne co się im zmienia to świadomość swoich wad jeśli nad nimi pracują. Możne te wady temperować, ale leń zawsze pozostanie leniem, choć czasem życie może go zmusić do wytężonej pracy, to i tak marzył będzie o nic nie robieniu. Tak samo człowiek agresywny i narzucający swoje zdanie innym może jedynie nauczyć się przepraszać i wynagradzać swoje wybuchy. Jeśli jesteś w stanie to znieść to nie będziesz się męczyć, jeśli nie to lepiej nie wychodź za mąż.
  16. ja bym zrobiła na twoim miejscu badania w kierunku CD i CU. To się tak właśnie nagle lubi objawić. A napadów glodu nie masz czasem? I jeśli stolce są luźne to możesz mieć takie podejrzenia, choć nie życzę. U nas rzadko się na tą diagnozę kieruje a leczy się coś innego często i jest za późno na skuteczną terapię.
  17. ja się w ogóle przywitam :) Więc witam się. Miło mi tu gościć. Mam dość konserwatywne poglądy ale chyba daleko mi do dewotki ;) Mam 4 dzieci i męża. Jednego:) Może jeszcze jakieś się pojawi, jesteśmy otwarci. Nie żebyśmy się specjalnie starali, ale nie stosujemy antykoncepcji nawet naturalnej. W sumie czwórka w ciągu 12 lat to chyba nie jakaś przerażająca liczba. Teraz się przeprowadzam do Szwajcarii. Jestem totalnie zmęczona i wyczerpana ale się już doczekać nie mogę kiedy tam będziemy. W poniedziałek wysyłam mężowi mienie przesiedleńcze,a w następną sobotę lecimy do niego całą piątką + kot. Hardcore normalnie ale jakoś sobie radzić muszę :) I wiecie co, lubię takie twarde życie. Miło się to potem wspomina. Mąż nie jest w stanie po nas przylecieć ani nam pomóc na miejscu bo już nie ma wolnego w pracy, niestety. Ale czego się z miłości nie robi???
  18. no i nie wkleiłam tego zdjęcia:
  19. jako osoba wielodzietna noszę koszulki ze śmiesznymi napisami. Czwórka dzieci wzbudza rozmaite reakcje na mieście więc to rozładowuje napięcie. Moimi faworytami są napisy: "Róbmy coś co ma ręce i nogi" a ponad tym rysunek dużej rodziny wykonany przez dziecko, napis: " Dobre geny trzeba powielać" i jeszcze takie coś:
  20. nosiłam wszelkie kolory na głowie. Czerwony również. Minusy - szybko płowieje i trudno później nałożyć inny kolor. Po czerwieni jakieś pół roku później chciałam nieco rozjaśnić włosy do jasnego brązu i niestety fryzjerka powiedziała że na ten moment to niemożliwe. Zrobiła co mogła i następne farbowanie będzie już bez żadnej domieszki czerwieni.' W sumie jako wiekowa ;) kobietka wracam do natury i w tej chwili wybieram orzechowe brązy, ewentualnie zimne kasztany i czekolady w których mi najlepiej.
  21. Niekoniecznie tak o razu przytyjesz :) Ja mam od lat stałą wagę a po ciąży bardzo szybko dochodzę do siebie mimo że ciążę po mnie bardzo widać. I to bez ćwiczeń i diet. Po prostu karmię a moje dzieci zawsze dość dużo jadły. Mam 159 cm ważę 54 kg. Nie chcę się odchudzać. Wchodzę w 36 i górą i dołem, w XS i S. Z jednej strony to fajnie jest być takim drobnym. Gdzieś czytałam że drobnym, małym kobietom łatwiej się dzieci rodzi. No ja dwa ostatnie porody miałam 15 minutowe ale pierwszy był 14 godzinny :) Młodziej się wygląda. Z drugiej niewiele osób mnie poważnie traktuje a mam już swoje lata i chciałoby się mieć coś do powiedzenia. Oczywiście w nieznanym towarzystwie bo wśród swoich nie jest najgorzej :)
  22. ja czasem noszę. Swoją i mężowską. Wszystko zależy od produktów i jakości wykonania. Zazwyczaj uzywam kamieni półszlachetnych, srebra, nici, szydełka, odrzuca mnie od plastiku. takie np robiliśmy:
  23. odrobinka

    Sexy ciałka

    to ja wkleje bez retuszu :)
  24. odrobinka

    Ideał mężczyzny

    Mój ideał mężczyzny to Daniel Craig.
  25. Mam znajomą co ma 9 cioro ma ponad 45 lat a wygląda max na 35. Jakoś tak mam że po dzieciach mam zero rozstępów ani celulitu. szybko też do formy dochodzę bez jakichś specjalnych diet i ćwiczeń. Pewnie geny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...