Karolaola
Użytkownik-
Postów
9 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Karolaola
-
Wymienione wyżej zdania uznaje za prawdziwe, ponieważ dużo o tym czytałam. Dzięki za interpretacje jakby nie patrzeć jest zgodna z prawdą
-
Co oznacza sen dorosłej kobiety o tym, że ma potrzebę dogodzenia matce w sferze łóżkowej? Taki powtarzający się sen z uczuciem mocnej potrzeby sprawienia przyjemności jako dziecko matce.? Pytam z psychologicznego punktu widzenia. Dlaczego takie rzeczy się śnią? Czy jest to związane z czymś nieuświadomionym? Czy śni się dzieciom molestowanym może? Od razu podziękuję za komentarze które będą miały na celu jakieś propozycje niezwiązane z tematem albo niepoważne treści. Mam nadzieję że mój wątek posłuży innym, być może ktoś już przerabiał ten temat w swojej terapii.
-
Ktoś mi wytłumaczy mechanizm tłumaczenia i usprawiedliwiania czynów innych, tylko w dobrym świetle? Zabrałeś mi portfel? Nic się nie stało, pewnie miałeś zły dzień. Oczerniłeś mnie wśród znajomych? Spoko zdarza się, może miałeś trudności w pracy. Okradłeś mnie? Zdarza się. Oddasz jutro. Zasłużyłeś na karę z mojej strony, ale jej nie wymierzam, przecież człowiek popełnia błędy. Nie wydałaś mi grosika w sklepie? Nie widziałam tego, wychodzę. Nie zwrócę Ci uwagi, bo może zrobisz sobie krzywdę. Nie wiem z jakimi problemami się borykasz. Źle się zachowałeś? No nic, kolejnym razem zachowaj się dobrze. Złodziej zniszczył mi auto- nie zgłoszę na policję bo pewnie był biedny, nie miał na chleb i musial kraść, a w domu pewnie dzieci. Takie miliony sytuacji przelatują mi przed oczami. Wybielam kogoś, uniewinniam, nie szukam sprawców jakbym nie chciała sprawić komuś kłopotu czy przykrości. Co to za mechanizmy obronne i co musi nie pójść tak w dzieciństwie że w dorosłym życiu tak się dzieje?
-
Dziękuję za odpowiedź Panie Mustang.
-
Mój mąż stosuje wobec mnie uniki. Podczas pracy jest zajęty, po pracy spędza czas na swoim hobby. Po hobby zakrywa się telefonem, telewizją albo rozmowami telefonicznymi. Nie jestem w stanie znaleźć 5 minut pomiędzy na mnie. Jak ja zacznę się przytulać to on nadal kontynuuje to co robi albo mówi że nie ma czasu i później które nigdy nie nadchodzi. Przykładowy dzień: 9-18 jest na rowerze z kumplem, 90 km/lub pracuje i symuluje że coś robi waznego 18-19 przyjezdza, je kolacje i rozmawia przez telefon z kumplem 20-21 przegląda obrazki na FB/oglądać filmiki na yt 22- śpi Nie ma nic pomiędzy co jest związanego ze mną, a jeżeli chce mu w tym przeszkodzić to mnie zbywa Ma urlop i nie jest w stanie mi poświęcić godziny na wyjście gdziekolwiek bo: umówił się z kolegą, musi jechać na rower, musi obejrzeć serial, ma wazną rozmowę telefoniczną biznes spotkanie, konferencje czy jest zaproszony gdzieś. Tych kolegów ma chyba z 10 i naprzemiennie spędza z nimi czas. Po czym po takim dniu woła mnie do łóżka żebym o niego się zatroszczyła, a jeżeli jestem niechętna to się odwraca i idzie spać. Chyba nie tak wygląda relacja. Problem w tym że ja już komunikowałam że nie poświęca mi czasu, że więcej spędza z kolegami etc. Ale widać bez skutku. Pomijając fakt że jest nieczuły i nie ma potrzeby się ze mną przytulać, całować i dbać o moje uczucia. Trochę inaczej to wyglądało rok po ślubie a teraz idzie czwarty i niech jakiś facet to skomentuje plis.
-
Dwa dni odpoczynku i pusia nie boli. Kurcze, ciało ma zdolność samoleczenia. A w internetach piszą że samo nie przejdzie że trzeba antybiotykiem leczyć i od razu biec do ginów. Ja się pytam, czy w dawnych czasach były antybiotyki i sztaby specjalistów? Czy organizm nie powinien raczej sam się regenerować? Przecież rany goją się same, jest mnóstwo chorób wyleczalnych naturalnie a nawet takich które znikają ze zmianą myślenia. Dlatego mówię o tym bo wiem że dostałabym jakieś chemiczne globulki do pusi za niemałe pieniadze a może wystarczy odpocząć, poprawić dietę albo odpuścić sobie aktywności dla dorosłych. Od jakiegoś wiadomego czasu lekarze są dla mnie ostatecznością, wyczuwam w tym interesy. Leki leczące jedno niszczące inne. I promowanie tychże rozwiązań od najmłodszych lat. Jakie macie opinie na ten temat?
-
Podczas jednodniowego okresu w dzień było czerwono, ale wstałam w nocy i musiałam parzyć sobie szałwię bo myślałam że oszaleję. Poniżej pępka powyżej bielizny punktowy bół który trzymał i jakby skurcz nie chciał odpuścić. Ale podpaska była biała. Pomyślałam sobie że to przejdzie i przeszło. Dwa dni po okresie znow ból podbrzuszs jak na okres. Myślę sobie co jest grane? Uczucie ciągnięcia jakby macicy w dół, potem zaklucie w jajniku. Gdzieś w środku dnia na zakupach nagle zaklucie w macicy jakby ktoś strzelił z łuku. Po południu znowu lekki dyskomfort koło pęcherza. Po południu nie mogę stać bo ciągnie mnie w dół, takie mam wrażenie. Postoję ale mi ciężko i dziwnie bo macica jakby ciagnie. Z pusi leci sluzo-woda, nie mam zadnych niefajnych upławow. Pytanie brzmi czy może być taki efekt ostrego seksu z otarciami mechanicznymi? Nie mam innego pomysłu. Trochę lokalizacja jakby w miejscu gdzie bolało mnie jelito ze stresu. Prześpię się i nic nie boli, dyskomfort albo po południu albo w nocy/nad ranem. A może to ciaza? Ale nie miałabym wtedy okresu. Ktoś tak miał? Nie bardzo chce iść do giną, chciałabym by samo to się unormowało bo nie nawidze tych smarów i tabletek się faszerowac chemią. To dla mnie ostateczność. Czy ktoś tak miał?
-
O szczepionkach na popularnego wirusa nie będę się rozpisywać ponieważ zdania ludzi są bardzo podzielone i nie chce wywoływać burzy. Natomiast chciałabym poznać Państwa zdanie na temat szczepień ogólnych oraz przestawić moje podejście do tematu. Wiadomo że szczepionka ma swoje medyczne uzasadnienie i ogólnie ma pomagać w walce z chorobami. W szkole czy przychodni 10-15 lat temu byłam szczepiona na tężec albo dla przykładu na ospę. O szczepieniu decydowali dorośli a i były obowiązki szczepienia. Moje pytanie jest nieco odmienne. Czy serio człowiek potrzebuje szczepień? Czy nie może żyć bez nich? Przecież natura ludzka uposażyła człowieka w mechanizmy zwalczające choroby. Czy serio jakiekolwiek szczepienie wszczepianie nie jest ingerencją w naturę i czy wobec tego jest zdrowe bo mimo wielu lat z znaczkami na ramieniu nie czuje by było to zgodne z naturą a wręcz obawiam się następstw takiej ingerencji. Uważam że natura jest mądra i popieram jak najmniejsze ingerencję, ale wiadomo każdy może mieć inną opinie na ten temat.
-
Pomocy. Żyłam sobie z jelitem drażliwym i biegunkami że stresu. Ostatnio na badaniu wyszło że mam lamblie. Zaczęłam przyjmować berberyna 400 mg dziennie i już pierwszego dnia poczułam raj w jamie brzusznej. Drugiego dnia raj. Trzeciego dnia brania berberyna zaczęła swędzieć mnie skóra w miejscach o ktorych nawet nie wiedziałam ze mogą mnie swędziec. Pomyślałam,,oho, robaczki zaczynają się truć bo skóra mnie drapie". Czwartego dnia wieczorem jakiś mini kaszelek nie wiadomo dlaczego a piątego miałam brzydkowoniącą biegunkę. Moje pytanie brzmi- czy takie reakcje świadczą o tym iż ten pierwotniak jest wytruwany? Bo nie dawał o sobie znać póki się nie dowiedziałam że go mam i zaczęłam działać. Mam w planie jeszcze zioła przeciwpasożytnicze ale czekam aż w pracy będzie wolne, bo się obawiam problemów jelitowych. Ktoś zwalczył pasożyty dietą i berberyną?