Skocz do zawartości
Forum

Abc

Użytkownik
  • Postów

    68
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Abc

  1. 35 minut temu, Javiolla napisał(a):

    Samej załatwić co? To by nie czuć braków z dzieciństwa?

    Tak o to chodziło. Żeby też nie szukać tego tak jak to robię u innych. Terapia to kiedyś. 

    Wiem że w innych normalnych rodzinach to nic dziwnego, ale u mnie by było dziwne. Może i rodzice by tak nie myśleli ale ja to tak bym czuła. W rodzinach rodziców było jeszcze gorzej. Dlatego przenieśli to do siebie. Ja chyba tą fobię co mam do obcych mam też do rodziny. 

    Próbuje polubić siebie, ale jak na razie mi to słabo idzie. Moze, że lubię czesć siebie za coś, a nie tak po prostu. No i nie lubię też za coś, a nie za całość. A chciałabym siebie lubić tak jak kocham swoją siostrzenicę za samo to, że jest. Ale tak ogolnie to nie lubię jej jako dziecko, bo nie lubie dzieci, ich zachowań.  Troskę, opiekę i uwagę też jeszcze nie wiem jak sobie dać. Tak jak piszesz nikt mi tego nie pokazał. Ale coś będę czytać na ten temat. Może jak teraz wiem to nie będę się zachowywać tak jak napisałam na początku. Bo ja w ogóle sama siebie nie rozumiem i nie rozumiem czemu coś robię, albo rozumiem nie tak. 

  2. No nic się nie dzieje, rozmowa po prostu.

    27 minut temu, Javiolla napisał(a):

    Pisząc, że lubisz swoje towarzystwo zapewne masz na mysli że lubisz swoją strefę komfortu, czyli poczucie bezpieczeństwa jakie masz siedząc w swojej skorupie.

    Chyba tak jest. Wtedy nie ma stresu.

    17 minut temu, Javiolla napisał(a):

    Z pewnością. Bo tak jak pisałam, jest raczej zbyt powierzchowna, a Tobie pewnie chodzi o to by coś poczuć... w domyśle poczuć coś silnego np. miłość, troskę, przytulenie...  Podejrzewam, że chodzi o coś czego brakowało Ci w dzieciństwie. 

    Tak brakowało. Coś było ale też nie takie jak wtedy potrzebowałam. Jakoś tam rodzice kochali, troszczyli się, mama przytulała, tata nie i mniej czasu z nami spędzał, ale na swój sposób kochał. Zresztą dalej kochają na swój sposób. Tylko nie wiem jak krytyka ma to dać jak to całkiem przeciwne i bardziej takie same jak od rodziców i innych w moim dzieciństwie. 

    Czy można to samej jakoś załatwić? Bo żeby rodzice to nadrabiali to ja nie chcę. W ogóle im nie powiem czegoś takiego. Może to głupie, ale boję się ich reakcji i nie chcę, aby wiedzieli, że takie odczucia miałam czy mam. Ja mam problem ich prosić o pomoc w drobnych rzeczach codziennych, a co dopiero tak rozmawiać. Wolę żeby żyli w niewiedzy. No i głupie by to było jak jestem dorosła. Tak dokładnie to ja sama nie wiem jak mieli by mi tą miłość i troskę bardziej okazać. A o przytulaniu nie ma mowy. Daje się przytulać tylko dzieciom. Nawet nie wiem czy ktoś sam by chciał się przytulać i być przytulany. 

  3. Nie wiem może. Chociaż mam znajomych internetowych z którymi rozmawiam codziennie, jeden pyta co u mnie. Mam rodzinę też z nimi rozmawiam to jakaś uwaga jest. Ale może tak jest. W takim czasie nic nie czuję, albo nie wiem co czuję. Lubię swoje towarzystwo i przebywać sama, no ale siebie nie lubię. No i nie lubię tego, że jak siedzę sama to myślę o przeszłości dalszej lub bliższej lub o przyszłości i że znowu będzie jak zawsze. W tym zauważeniu mnie może coś jest, może ta uwaga którą dostaję jest nie taka jakbym chciała. W sumie po ostatniej rozmowie o prace nie mialam myśli nie dostalam pracy nie bedzie pieniędzy tylko, że nikomu nie jestem potrzebna. Chociaż jestem rodzinie, ale nie obcym.  Przemyśle to. Dziękuję za odpowiedź. 

  4. Czy możliwe to jest? Bo nie widzę innego powodu.

    Kiedy nie mam powodu, aby odczuwać smutek i jest w miarę spokojnie, jakiś stres minął to zauważyłam, że robię wszystko żeby czuć się źle. Czytam rzeczy które mogą potwierdzać moje złe myśli o sobie, szukam wpisów w internecie krytykujących osoby podobne do mnie, zdarza się pisać coś w celu krytyki mnie na forach gdzie zostałam skrytykowana za coś innego. Wtedy te osoby nie biorą udziału w tych wątkach, a inne mnie nie krytykują, a przeciwnie i wtedy się czuję jakoś zawiedziona. Szukam wtedy w internecie do skutku rzeczy pogarszających mój humor. Dzisiaj złapałam się na tym, że chciałam dodać do zakładek parę takich wpisów.

    Sprawdziłam, że smutek obniża mój lęk. No ale co to ma dać w sytuacji gdy nie mam lęku? Widzę tylko podobieństwo do moich paru uzależnień, że nie sprawiają przyjemności, ale że coś zrobiłam to już o tym nie myślę. Chociaż nie wiem czy to uzależnienia, bo są rzadko tylko taki przymus. Miałam tak też, gdy miałam silniejsze objawy z nerwów w ciele i sprawdzałam ciągle w internecie choroby i przez to trwało to pół roku. Ale tu się dało przestać.

    Chciałabym to zrozumieć i nie robić tak. A mam z tym problem, bo nawet jak unikam przez parę dni to i tak do tego wracam i marnuję na tym czas.

  5. Myślę, że koleżanka wykorzystuje innych. Dziwne, że jej się tak dają.

     30 lat to jeszcze nie starość, dzieci jeszcze przez jakiś czas możliwe że możesz mieć. Po 40 teraz niektórzy mają pierwsze.

    Z tańszymi kosmetykami lub i bez żadnych też można wyglądać dobrze.

    W ciuchlandach można tanio kupić ładne, niesprane rzeczy, lepsze niż w sklepach, dłużej wyglądają dobrze.

    Uczesać można się ładnie samej, a do fryzjera pójść raz na jakiś czas, albo i wcale jak masz długie włosy, ja końcówki podcinam sama.

     

     

  6. Nie wiem jak pomóc, bo sama nie szukam, nie wiem co możesz zrobić w sprawie tego kolegi, ale zauroczałam się i w jednej sytuacji wiem że ktoś chciał jakiś kontakt a ja zachowywałam się coś podobnie do Ciebie. Winy tu nie widzę w Tobie, a Twoim zachowaniu. Ale też myslalam wtedy tak jak Ty ze to ja nudna i głupia. Może jak zachowanie się zmieni to coś się zmieni. Nie wiem jakby było na żywo, ale znajomości internetowe jakoś się u mnie  trzymają nikt nie ucieka, tylko że w nich o przyjazn chodzi to łatwiej. A gadam dużo i może nawet tak aż natarczywie się tam zachowuje czyli odwrotnie. Może by u Ciebie się dało coś tak po środku, że nie za bardzo i nie za mało się angażować.

    A kolega może i by chciał ale miał dość Twojego zachowania. Może to i dobrze by było jakbyś się odezwała, bo jak powściągliwy piszesz to może czeka co Ty zrobisz, ale jak miał dość to może nic z tego nie wyjść. 

     

  7. Nie wiem czy taka odpowiedź Tobie popasuje. Pojedziesz jak będziesz dorosła. Ciesz się że w ogóle gdzieś jedziesz, bo moi rodzice nie widzieli takiej potrzeby jak ja byłam dzieckiem i jak gdzieś pojechałam to do babci lub ciotki. A tak całe lato u siebie na wsi. Moi rodzice nie lubili podróżować i uważali ze my z siostrą też nie będziemy lubić. To Twoi też pewnie tak samo. Okłamywanie kolegów  nic nie da. Opowiadaj o tych miejscach w Polsce. Na pewno są dzieci które nigdzie nie jeżdżą i w mojej wsi takie dzieci właśnie są. Córka mojej kuzynki wiecznie jezdzi z nimi co roku do tej samej agroturystyki a też jest nastolatką.  Dużo dzieci z mojej okolicy pojechało w tamtym roku w Polsce na parę dni na wakacje lub na wycieczkę tylko dlatego ze ich rodzice nie chcieli żeby bon turystyczny przepadł. Nawet nie każde dziecko jezdzi na wycieczki szkolne mimo, że pieniądze nie raz rodzice mają, a szkoła ostatnio dużo takich wycieczek nawet parodniowych organizuje. Nawet by czasem dopłatę dostali, ale nie bo rodzice noe chcą. No tak już jest nic na razie na to nie poradzisz. Musisz poczekać aż będziesz pelnoletnia i sama sobie uzbierasz. Chyba że naprawdę czekają aż będziesz starsza a nie chcą Cię samej puścić. 

  8. 5 godzin temu, oola_00 napisał:

    Dla taty to tylko się liczy wykształcenie, pieniądze

    Już sobie odpowiedziałaś. 

    Dlatego ma takie podejście, bo tylko to dla niego ważne. A porównuje z kuzynkami, bo one przez bycie matkami nie mają wykształcenia ani pieniędzy.

    Znaczy on tak myśli. Bo są ludzie, którzy mieli młodo dzieci, a szkoły/ studia pokończyły później. A on zna tylko te kuzynki i myśli że tak wszyscy.

  9. Czuje się jakbym wciąż czytała coś w stylu  ogłoszenia o pracę. I ten pracodawca nie znalazł idealnego kandydata. Ciągle to odświeża i odświeża bez końca.

    I nikt nie wyśle CV, bo nie ma napisane nic o sobie i to jest podejrzane.

    Weź napisz swoją reklamę i co Ty oferujesz może jakiś chłopak się skusi. Bo tu same wymagania. 

    18 godzin temu, oola_00 napisał:

    Mnie irytuje to ich wypytywania ta presja, przecież to nie jest ich sprawa.

    Powiedz im to to dadzą spokój. 

    Bo jak na razie to Ty to przenisisz tu. Nie wiem jak innych, ale mnie to irytuje, tym bardziej, że nie widzę tego tylko na tym forum.

     

     

  10. Sama oferta to jest nic, to urząd wybiera co do Ciebie pasuje. Ja długo byłam w urzędzie pracy i na początku to ciągle coś dla mnie mieli i trzeba było przyjąć nawet jak nie pasowało bo by mnie wyrejestrowali. A oferta to nie że chcą Cię gdzieś, przyjmowałam te skierowania, ale pracy i tak nie dostałam, bo nie tylko mnie wysyłali.  Czesto co dawali to juz ktos byl wybrany do tej pracy, albo szukali z doświadczeniem, tylko jakby kogos nie znalezli takiego to napisali, ze i bez będzie. A potem już tylko sporadycznie i mówili, że nic dla mnie nie mają. 

    Po prostu nikt nie potrzebuje  osoby z Twoim wykształceniem, umiejętnościami i wiekiem. Może szukają kogoś młodszego/straszego, po jakimś konkretnym kierunku, lub bez, z jakimś doświadczeniem, z konkretnej miejscowości lub umiejętnościami których nie masz, lub jest praca tylko dla kobiet. Dlatego urząd nic Ci nie proponuje. 

    To nie chodzi o to, że nie potrzebują konkretnie Ciebie.

  11. Samotności się nie boję i nawet nikogo nie szukam. Raczej myślę że jak mam z kimś być to sami siebie znajdziemy od tak. Ale jak już zostałam tu wymieniona to piszę.  Dla Ciebie Daniello619 mogę być trochę za stara bo mam 30. 

    Bardziej już szukam znajomych tak żeby czasem pogadać. Nie wiem czy mogłabym coś doradzić jak nikogo nie szukam.

    Ale jakby co pogadać mogę. 

    Też miałam Ci zaproponować oola_00. Bo podobny wiek. Klaudia nie wiem ile ma.

  12. 9 minut temu, klaudia210 napisał:

    Stan singla jest okropny. Ma wyłącznie złe strony. Ty jesteś mężatką- no, tak, syty głodnego nigdy nie zrozumie. Gdyby przyszło co do czego to nidgy nie zamieniłabyś się ze mną, prawda? Może ty Ty powinnaś zaznać niewybranej samotności? Być może przestałabyś mówić bzdury o tym jak to świetnie jest być singlem. 

    A mi uwierzysz, 30 letniej singielce od zawsze? Bycie samemu ma bardzo dużo dobrych stron. Nikt mi nie gdera, nie ma do mnie pretensji, moge sama pojechać gdzie chcę, wybrać się sama na spacer. Nawet był taki dzień, że powiedziałam mamie jak to dobrze że nikogo nie mam. Może to egoistyczne myślenie, ale wtedy mężowie kobiet z mojej rodziny się ich strasznie czepiali, marudzili jak mali chłopcy, tacy nie do wytrzymania byli. Niektórzy się kłócili. Takie zgromadzenie tych chłopów w jednym miejscu, bo święta. Nawet im powiedziałam że to zaraźliwe. Było to nie tylko raz. Nie pomagają żonom przy opiece nad dziećmi, trzeba ich namawiać i robią to tylko jak chcą. Często coś wymawiają. W ogóle tacy upierdliwi są. Niektórzy pijacy.

    Nie mam tylu problemów co one, zmartwień. Pomagam rodzinie w czym mogę, też się o nich martwię, ale mogę się w większości zając sobą. Stresów mniej, nerwów. A radość mi sprawia spędzanie czasu z siostrzenicą, jak raz na jakiś czas przyjeżdża. 

    Ani ja na siłę nie szukam, ani też tego nie wybrałam. Będzie co będzie. 

    Ile Ty masz lat?

    Jakie widzisz w tym złe strony, oprócz tego że ludzie gadają?

    Nie chce mi się wierzyć że masz same dobre małżeństwa w swoim otoczeniu. Czy Ty wiesz, że ludzie udają że jest dobrze?

    Nawet w rodzinie mam taki przypadek, wstawili razem zdjęcie na facebooku, rodzina myśli fajnie,  znajomi też, a się dziewczyna przyznała, że to tylko tak do zdjęcia, a tak była sama z dzieckiem.

  13. 18 godzin temu, klaudia210 napisał:

     

    Może ta osoba, która twierdzi, że lubi samotne życie po prostu robi dobrą minę do złej gry? Bo co ma innego powiedzieć? Tak sytuacja, w której się znajduje wstydzi mnie i krępuje. Jestem zupełnie zdrową osobą, gotową fizycznie, mentalnie i emocjonalnie na aktywność seksualną. Ale, niestety raczej żaden mężczyzna nie zwiąże się z kimś takim jak ja. 

    Mieć swoje pasje, być aktywnym- bardzo fajnie. Też je mam. Problem polega na tym, że ludzi to tak naprawdę nic nie obchodzi. Jeżeli nie masz męża i dzieci to jesteś osobą drugiej kategorii. Jest się wykluczanym z dyskusji na tematy rodzinne, i, powiedzmy to otwarcie, inne kobiety widzą w tobie zagrożenie. Dla mnie prowadzenie takiego życia nie ma sensu. Nie pozwolę, aby ktokolwiek się ze mnie śmiał i uważał za kogoś gorszego. 

    Nie wiem z kim przebywasz, ale nie spotkałam się z tym żeby ktoś źle oceniał kogoś z powodu dziewictwa, nieposiadania męża i dzieci, czy bycia samemu. Mi samej nieraz zazdrościli i namawiali, aby jak najdłużej nie poszła ich drogą ( znajome rodziców). Wcale nie jestem wykluczana jak ktoś rozmawia o rodzinie i tak samo mam w rodzinie osobę która ma 40 lat i nie ma męża i dzieci i nikt jej nic nie mówi ( ma nawet więcej czasu od nich, trudno się z kimś umówić, bo mają dzieci). Do tego na wsi mieszka parę panien w wieku 45- 60 tylko jedna ma dziecko ( nie wiem czy ludzie im coś mówią na ten temat) ale ja słyszałam dobre rzeczy od innych o nich ( oprócz jednej ale to rodzina nie może też wytrzymać, trudny człowiek od urodzenia). Nikt nie widzi we mnie zagrożenia, opowiadają o swoim życiu rodzinnym, rozmawiają o porodach i ciążach ( co mnie trochę  zniechęca do macierzyństwa) potem tylko jest, a sory nie słuchaj nas. Nie wiem ile masz lat ale ja 30 jestem dziewicą, a ta 45 też jest.  Może bliższych znajomych nie mam, ale to przez charakter, a nie przez te rzeczy co Ty uważasz. 

    No i znam osobę która mimo że jest sama samotna nigdy nie była ( właściwie nie był bo to mężczyzna). Na wigilię miał parę zaproszeń i musiał odmawiać, nie ma już swojej rodziny, żony nie miał nigdy i nie ma dzieci. Za to dużo znajomych. Umie się dogadać z każdym ma koło 60, ponoć zawsze tak było co jest możliwe bo ma znajomych po Polsce. I dzieci go znają i ze staruszkami rozmawiał i z osobami w swoim wieku. Więc tacy ludzie są. Nawet czasem musi udawać że go nie ma żeby mieć spokój. Mieszka w małym domku po babci, skromnie, zarobi tyle by przeżyć i nic to ludziom nie przeszkadza, bo coś w jego charakterze jest że się go lubi.

     

  14.  Jednej nocy odczuwałam lęk, byłam pobudzona naczytałam się i wiem dlaczego się bałam.

    Drugiej nocy miałam wysokie ciśnienie, a zawsze mam niskie i też myślę że to z tego lęku. Bolała mnie lewa połowa ciała, ręka, noga, bok, pół głowy i tak dalej. Było mi duszno. Trzęsłam się jak z zimna ale nie było mi zimno. Mama powiedziała że ciśnienie żebym zmierzyła. Miałam 143/92. A potem jak mi to trochę przeszło oprócz tego trzesienia to zmieżyłam ponownie i miałam 159/90. Puls w obu przypadkach ok. Miałam podobne dolegliwości już dawniej przy napadach paniki, tylko że nie ciśnienie mi rosło, a puls. Też pomyślałam że z lęku.

    Trzeciej nocy było już wszystko ok. Ciśnienie w normie, niskie jak zawsze 115/75.

    Czwartej nocy nie mogłam długo zasnąć, nie odczuwałam lęku, tylko tak po prostu nie chciało mi się spać. Dochodziło do 4 godziny zasnęłam na parę minut około 10. Obudziłam się miałam zapaloną lampkę nocną, więc było trochę jasno. Na ścianie, drzwiach, widziałam jakieś takie krzyżyki, kropki, szlaczki jakby ktoś pomazał czymś, zmierzyłam ciśnienie było niskie. Mięśnie czułam jakbym miała za bardzo rozluźnione, czułam na całym ciele jakieś jakby sznurki ciągnęły się od głowy aż do stóp takie uczucie w mięśniach. Jak nacisnęłam na któreś w tych miejsc to czułam ból. W wieczór poprzedzający tą noc czułam się słabo jakbym miała się przewrócić. Wypiłam melisę przed snem.

    Przez cały ten czas od pierwszej nocy biorę magnez, lęk już minął, chociaż odczuwam jakieś duszności w ciągu dnia.

    Właśnie chodzi mi o objawy nocy 4, czy mogły być efektem poprzednich nocy, ciśnienia, lęku, rozluźnienia po lęku? Czy objawy jakiś chorób? Czy nerwica? Zastanawia mnie szczególnie to uczucie w mięśniach i to co widziałam przed oczami.

  15. Byłam u tego psychologa. Ona pracuje tylko w poznawczo behawioralnej. Zrobiła test czy mam depresje, zapytała o relacje w rodzinie, od kiedy to mam i jakie trudności. 

    Nie wiem czy ona ma rację ale pójdę. 

    Powiedziała że nie jestem nieśmiała bo normalnie z nią rozmawiam i utrzymuje kontakt wzrokowy. Mój problem to brak pewności siebie, niska samoocena i brak pracy i nad tym będziemy pracować. Że nie będzie się zajmowała tym co było w dzieciństwie. Tylko to żeby pewności siebie nabrać. Mówiła że jak znajdę pracę, to nabiorę pewności siebie i nie będę się bać. Dała mi zadanie. Trochę jestem do tego sceptyczna bo wygląda jakby mnie nie słuchała i wszystkiego się dziwi. Mówię że boję się dzwonić do niej zadzwoniła mama, a ona mi mówi czy nie myslalam żeby pracować w telemarketingu. Jedna z tych dziwnych rzeczy. 

     

  16. 2 godziny temu, olga18.19 napisał:

    To u ciebie wyrozumiali są urzędnicy. Moja kuzynka ma 3 dzieci i wysyłali ja do pracy na 3 zmiany jest samotnie wychowuje dzieci. U mnie to ze zdrowiem jest średnio . Dla ZUSu jestem zdrowa już nie mam sił się odwoływać od jego decyzji. A z powiatu mam lekki stopy niepełnosprawności. Tak że z nikąd pomocy

    Może nie powiedziała że nie ma z kim zostawić dzieci. Ja mówiłam że nie mam czym dojechać. 

  17. 14 godzin temu, olga18.19 napisał:

    Wszyscy w rodzinie wiedzą o moich problemach. Rodzice mi nie pomogą bo sami mają problemy. A co do instytucji to za 2 dni mam się zgłosić do urzędu pracy. Jak oni mi wymyśla pracę to pewnie na 3 zmiany i 10 albo i więcej km od miejscowości w której mieszkam. Niestety mieszkam na wsi bez prawa jazdy. Boje się iść na prawo jazdy bo samochód to dla mnie skomplikowana rzecz. I z resztą nie stać mnie na kurs . 

    Urząd Pracy nie może Ci dać pracy do której się nie da dojechać, ani nic co Twoje zdrowie nie pozwala, wiem bo byłam tam. 

  18. 25 minut temu, olga18.19 napisał:

    Na teraz to tylko myślę jak pozbyć się problemów . Niestety tylko samobójstwo jest najlepszym rozwiązaniem. Nikt nie jest mi wstanie pomuc.dzieki za zainteresowanie 

    Nie rób tego napewno jest jakieś rozwiązanie, powiedz o tym rodzinie, może coś wymyślą. Pomoc rodziny to nie obarczanie. Może są jakieś instytucje co pomogą Ci znaleźć pracę z Twoim schorzeniem. Twoje życie ma sens tylko Ty jeszcze go nie widzisz. 

  19. W dniu 5.11.2022 o 17:01, Javiolla napisał:

    Obawiam sie, że samo nic nie przechodzi. Jeśli jesteś już na etapie paniki to bez leków sie nie poprawi.... niestety. Wiem, że jesteś przeciwna lekom, ale naprawde niepotrzebnie sie im tak opierasz. Ja brałam antydepresanty 2 lata -ponad- i żyję. Dobrze dobrane leki nie otępiają, a pomagają. Oczywiscie oprócz leków potrzebna jest dobra terapia. To powinno iść w parze. A na ataki paniki stosuj ćwiczenia oddechowe i medytacje. 

    Słusznie, najwyższy czas!

    Próbowałam zadzwonić nie do tamtego poniedziałku a do tego. Nie udało się, nie pomogło oddychanie, nie pomogło rozpisanie tych myśli na kartce. 

    Powiedziałam mamie zadzwoniła ta psycholog co pisałam maile nie odbierała, odebrała druga i teraz ma wysłać sms z potwierdzeniem. 

    Dobrze ze tak wyszło jeszcze nie wiem czy będę zapisana, bo czekam na sms. 

    Tylko teraz czuję się z tym źle że się nie odważyłam i nie zadzwoniłam sama. 

    No ale dobra.

    Dziękuję za pomoc i rozmowę . 

  20. 17 godzin temu, Javiolla napisał:

    Co jest aż tak trudne żeby tego nie wykonać? To nie będą skomplikowane zadania matematyczne lub zdania kompromitujące... zakładając, że je w ogóle dostaniesz ?  Zależy jaki nurt leczenia obierze terapeuta. Jeśli będziesz sie bać czegoś wykonać to nie masz uciekać i rezygnować, ale o tym mówić, bo na tym polega terapia, na szczerości. 

    To tym bardziej trzeba zrobić wszystko, absolutnie wszystko by tę sytuację zmienić.... nawet jeśli wymagałoby to oprócz terapii brania leków przeciwlękowych. 

    Nie wiem miałam takie dni teraz panika połączona z myśleniem że jestem do niczego. Wpierw nie miałam jak odebrać telefonu, potem nie odebrałam i inne sytuacje rodzinne. Teraz mi to przeszło mam nadzieję że nie wróci, pogadałam z ludźmi na innym forum. Tutaj przeczytałam co pisaliście i wiem że moje myśli były nieracjonalne. Znowu sobie wymyśliłam problemy których nie ma. Spróbuję w poniedziałek zadzwonić jak się nie uda to powiem mamie. 

  21. 18 godzin temu, Javiolla napisał:

    Dlaczego nie będziesz wykonywać zadań? Bo domyślam się, że leków boisz sie brać z jakiegoś powodu, ale zadań wykonać? 

    Nie wiem może będą dla mnie za trudne, powie mi żebym robiła to czego się boję a ja się będę bać i zrezygnuje z terapii. 

     

    W dniu 3.11.2022 o 12:40, luukas napisał:

    Jak nie wykonasz kroku w żadną stronę to za jakiś czas wcale nie będzie lepiej.

    Wiem, bo nawet się robi gorzej. Wcześniej odbierałam wszystkie telefony. 

  22. Wczoraj nie mogłam odebrać telefonu próbowałam oddzwonić ale nikt nie odbierał. Przeczytałam w internecie że to numer gdzie wysyłałam CV. Dzisiaj dzwonił znowu a ja nie odebrałam przestraszyłam się, nie wiem czemu tam wysłałam CV wiem że się nie nadaje do tej pracy na kasjerkę. Do psychologa też nie zadzwoniłam, mama obiecała ze zadzwoni jak zechce ale ja mam opór jej o tym powiedzieć. Ja chyba nie chce być normalna. Pracy też nie będę miała. Chyba że zadzwoni ktoś z miejsca które mi pasowało bez ludzi. Jeśli odbiorę. Nie wiem po co tu pisze. Wszystko jest bez sensu. Schowałabym się gdzieś w środku lasu i nie spotykała się z ludźmi. Wiem że terapia też nie ma sensu bo ja i tych zadań nie będę robić i leków od psychiatry brać. Nie wiem może za jakiś czas mi to przejdzie ale musiałam się wygadać. Przepraszam że zabieram wam czas jeśli to ktoś czyta. Nie rozumiem siebie. Może za jakiś czas będę pisać normalnie. 

  23. W dniu 30.10.2022 o 13:01, Martusia napisał:

    Jestem taka osoba która dla rodziny zrobi wszystko. Dom zawsze jest posprzątany obiad pranie itp. Mój facet z kolei wróci z pracy i nie zrobi nic( 7 miesięcy temu kupił płytki do kuchni nadal są nie ruszone. ) Mamy dwójkę dzieci. Nie zawsze moi rodzice mogę zostać bo tez pracują. Jak jest jakaś impreza u znajomych urodzinowa czy inna to jedziemy z dziećmi ja wracam wcześniej a on zawsze mówi ze wróci za nie długo. Wraca nad ranem ( nawet nie informując Mnie o tym)Przy kłótniach jestem wyzywana i mam wypominane to co zrobiłam 11 lat temu. Nie czuje już od niego miłości do Mnie takiego zainteresowania moja osoba nie słyszę miłych słów nie pyta co dziś robiłam jak było w pracy.  o seksie to już dawno mogę zapomnieć.Miły jest do Mnie i czuły przy znajomych. Rozmawiałam z koleżanka czytałam w internecie może ja po prostu  jestem  za dobra?  on wie ze mam focha jestem zła ale za chwile Mi przejdzie i on to wykorzystuje. Rozmawiałam z Nim tyle razy na ten temat jak się czuje to zawsze jest odpowiedz aha aha ok wychodzi z pokoju i włącza sobie muzykę. 
    I jeszcze mówi jak Ci tak źle to Mnie zostaw nikt Cię tu nie trzyma. Jesteśmy ze sobą 12 lat. Chciałabym to naprawić. 

    Nie znam się bo nie mam męża, ale według mnie to on jest zły, a mu jest za dobrze.

    W dniu 30.10.2022 o 18:54, prawiczek42 napisał:

    Chamski, wyrachowany, bezmyślny język feministyczny ciągle na topie, a potem sie takie zapytują, czemu są kłótnie? Mężczyzna wraca z pracy i nic nie robi - haha, to naprawde trzeba mieć umysł niemowlęcia, aby nie wiedzieć, czemu po pracy nic nie robi, jesteście wszystkie chore! Następna rzecz, nie mówi miłych słówek, oh, automat sie zepsół!

    Dobrze ,że nie masz żony bo byłbyś taki sam. Ja bym nie była zainteresowana mężczyzną co się tak zachowuje i co tak ciagle pisze. Nie wiem czy takiego kogoś można nazwać mężczyzną.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...