Skocz do zawartości
Forum

Niemampomyslunanick

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Niemampomyslunanick

  1. Wydaje mi się, że warto by było trochę odpuścić... W sensie nie myśleć za dużo o ewentualnym przebiegu rozmowy, ponieważ nigdy nie wiadomo, jak ta rozmowa się potoczy. A może będzie miło i nie będziesz się stresował? :) Rozumiem, co czujesz i czasem naprawdę mam dość, więc olewam sprawę i do nikogo się nie odzywam. Nie chciałabym Ci radzić źle, bo zupełne izolowanie się nie jest rozwiązaniem problemu, ale może spróbuj nawiązać kontakt z kimś, kto wydaje Ci się być w porządku? W moim przypadku działa rozmowa ze starszymi ludźmi, jakimiś babciami/dziadkami. Jeśli staruszka nie może czegoś przeczytać na etykiecie w sklepie - pomóż jej :) Na pewno Ci podziękuje, a Tobie będzie ciepło na sercu. Co do fobii społecznej... Być może jest to zalążek tej fobii... A może po prostu jesteś nieśmiały?
  2. Myślę, że powinnaś o tym z kimś porozmawiać. Z kimś nabliższym, komu najbardziej jesteś w stanie zaufać. Mogą to odebrać w inny sposób, niż byś chciała, ale naprawdę warto ich nakierować na Twój punkt widzenia... Czy w ostatnim czasie, np. w ciągu tych dwóch tygodni odczuwałaś tak mocny lęk?
  3. Dzień dobry, Uznałam, że może warto podzielić się swoim problemem ze światem, a nóż widelec trafi się osoba, która będzie potrafiła przemówić mi do rozumu. W tym roku skończę 20 lat. Od ponad roku czuję się przygnębiona, niewiele rzeczy tak naprawdę jest w stanie mnie porządnie rozbawić. W gronie rodziny oraz najbliższych przyjaciół staram się zachowywać "normalnie", to znaczy tak, aby nie sprawiać wrażenia smutnego i aspołecznego dziecka, jednak coraz gorzej mi to wychodzi. Czuję się bardzo samotna, pustka rozrywa mnie od środka. Od zawsze byłam nieśmiała i małomówna... Jednak w chwili, gdy poszłam na studia, cała moja sytuacja psychiczna się pogorszyła. W pierwszych miesiącach czułam przerażający strach, niepokój, lęk przed poznawaniem nowych osób, nawiązaniem z nimi kontaktu. Kiedy już chciałam się odezwać, biłam się ze sobą myślami "a może lepiej nic nie gadaj, bo po co masz się odzywać". Teraz, po niespełna pół roku studiowania wciąż z nikim nie chcę rozmawiać. Już nie jest tak, że za wszelką cenę chcę zawrzeć nowe znajomości, po prostu już nie jestem w stanie. Zamknęłam się na ludzi. Stopniowo zaczynam się mocno izolować, wszystko mnie denerwuje i nie potrafię sobie z tym poradzić... W 2017 roku bardzo często płakałam. Często również bez powodu, tak o. Nagle wszystko się we mnie gromadziło, że nie dawałam rady powstrzymać łez. Wszystko przez to, że nie czuję się wystarczająca, taka jaka powinnam być... Czuję się winna swojego zachowania, chciałabym być bardziej rozluźniona, zadowolona. Ale nie potrafię... W swoim życiu zawiodłam się wiele razy, boję się, że przyczynię się do zerwania znajomości z ludźmi, na których mi zależy. A wszystko dlatego, że jestem... No właśnie, nie wiem jaka. Słaba. Dużo rozmawiałam na ten temat z przyjaciółkami i one są zdania, że powinnam udać się po specjalistyczną pomoc. Też tak mi się wydaje, że wizyta u psychologa byłaby dobrym wyjściem, ale nie umiem się przemóc. Jakby coś miało mnie tam pożreć żywcem... Po prostu się boję. Dodam jeszcze, że przez moje wahania emocjonalne słabo sypiam, cierpię na bezsenność od dłuższego czasu. Wydaje mi się też, że przez niedoczynność tarczycy mogą się pojawić jakieś zaburzenia... Nie jestem pewna. Wszystko mnie przytłacza, ludzie mnie przytłaczają i czuję się taka mała i nic nie warta... Co powinnam zrobić, żeby dłużej tak nie cierpieć?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...