Ja kiedys wierzylam , pielegnowalam wiare , chodzilam do kosciola i widzialm w tym sens jednak jakies 2-3 lata temu doznalam "przebudzenia " i siedzac w kosciele zupelnie w tym wszystkim nie uczestniczylam a ksieza wydawali mi sie malowiarygodni . Wtedy zrozumilalam ze przez lata zylam wiara moich rodzicow i slepo wierzylam w to co mi wbijali do glowy . Z dnia na dzien wyrzeklam sie wiary w Boga . I dobrze mi z tym , nie brakuje mi tego , to nie zmienilo drastycznie mojego zycia i wg
. Byc moze kiedys zyl ktos kto zostal ukrzyzowany , byc moze umarl kiedys za ludzkie grzechy . Ale nie widze sensu w tym aby chodzic do kosciola , modlic sie o zycie wieczne , spowiadac sie bo po co mi to
... To nie wplywa na moje zycie w zaden sposob . Ja wierze w czlowieka , w jego swiadome decyzje , samorealizacje , swiatopoglad i aby zyc w zgodzie z samym soba . Dla mnie to jest istota zycia czlowieka .