Mam 19 lat i od 16 roku życia sobie nie radze. Ważyłam 61kg przy wzroście 170 cm w szkole jadłam jakąś kanapke a po powrocie słodycze,niezdrowe rzeczy, wypiłam z kolegami, byłam pełna życia nie przejmowałam się nigdy swoją wagą. W końcu poznałam chłopaka, rok starszego dużo chudszego ode mnie. Było ok, potem zerwaliśmy. Mój Tata pił od kąt pamiętam, nie był agresywny, nic z tych rzeczy ale jednak. Kłóciłam się ciągle z mamą (robie to wciąż),tate kochałam najbardziej na świecie, ale on nigdy nie był ze mnie dumny,miałam złe oceny, szlajałam się z kolegami. Zaczęłam się ciąć. Zeszłam się ze swoim chłopakiem, straciłam z nim dziewictwo. Wstydziłam się swojego ciała nie akceptowałam swojego życia, przestałam prawie jeść. Później jadłam zdrowo,duuużo ćwiczyłam i jadłam mało, regularnie, to był obłęd, opsesja. Zaczęłam się swietnie uczyć,zostałam perfekcjonistką, chciałam być idealna. Rok temu ważyłam 49 kg. Zerwałam z nim znów bo nie miałam w nim wsparcia, zaczęłam ćwiczyć i dużo jeść by przytyć. Obecnie waże 54kg, wciąż nie mam okresu od ok półtora roku(miałam tylko po tabletkach od ginekologa) obecnie mam chłopaka którego strasznie kocham, chce być normalna, nie planować każdego posiłku, nie jeś bo "trzeba" i tego co "trzeba". Nie chce myśleć od rana do wieczora o jedzeniu, jeść jak każdy ale nie mogę, uciekam tak od swoich problemów, od rodziców do których mam żal, nie tne się już od pewnego czasu, było tak źle że byłam bliska odebrania sobie życia. Przede mną ostatni rok technikum i chce iść na studia, cieszyć się życiem. Nie chce jeść mięsa więc zostałam laktowegetarianką, wybieram się na łódźki UMED na dietetyke bo po moich przygodach wiem o tym WSZYSTKO. co mam zrobić by znów normalnie żyć, nie tylko jedzeniem ?
Zdesperowana :(