Witam
Jesteśmy z moją partnerką razem od 4,5 roku. Rok temu przytrafiła jej się duża tragedia. Zmarła jej babcia, z którą była bardzo związana. Już przed tym wydarzeniem podejrzewałem u niej depresję, która to pojawiała się na jakiś czas, a potem zanikała ( wyglądało to trochę jak depresja sezonowa związana ze zmianami pór roku). Wtedy nawet udało mi się ją przekonać do wizyty u psychologa jednak po kilku spotkaniach przestała uczęszczać na spotkania bo już czuła się lepiej. I po śmierci jej babci wszystko urosło do ogromnych rozmiarów, depresja jak jakis potwór nad nią zapanowała, zrezygnowała ze studiów, odwróciła się ode mnie i jakiejkolwiek pomocy. Potem znowu pojawiły się wahania nastroju, że raz było lepiej, raz gorzej. Nigdy w pełni nie poradziła sobie z depresją. Gdy jej proponowałem wizyty u psychologa robiła mi awanturę jakbym "kazał" jej zrobić coś okropnego. I tak od ponad roku nie poradziła sobie z depresją, nadal ją męczy. Miedzy nami też nie jest najlepiej, brak jakichkolwiek intymnych zbliżeń, ogłosiła, że seks dopiero po ślubie ( sama mówi że ma na to ochotę ale nie czuje się dobrze, żeby mogła to robić).
Doskonale zdaję sobie sprawę, że musi iść do psychologa bo samej będzie jej cieżko pozbyć się depresji.
Proszę doradźcie jak to zrobić tak żeby było to skuteczne i nie było początkiem kolejnej kłótni.
A może istnieją jakieś sposoby żebym to jaj jej pomógł się wyleczyć.
Proszę o pomoc, każda poważna propozycja będzie dla mnie pomocna.
Podzielcie się swoimi doświadczeniami i radami dla mnie :)