Witam, chciałbym przedstawić swój problem związany ze studiami a którym jest samotność. Otóż tego roku wyjechałem niemal 300 km z rodzinnego miasta by spełnić swoje marzenia o studiach i lepszej przyszłości. Oczywiście oprócz zdobywania wykształcenia chciałem także poznawać nowych ludzi i rozwijać swoje życie towarzyskie. Po usłyszeniu tych wszystkich fascynujących opowieści o przeróżnych studenckich imprezach, wyjazdach i zabawach, sądziłem, że czeka mnie naprawdę fajne życie na uczelni. Przybyłem na studia pełen optymizmu i otwartości na świat, chciałem zawierać nowe znajomości i początkowo wydawało mi się, że idzie mi to całkiem nieźle ale szybko zorientowałem się, że nowo poznane osoby raczej nie pragną rozwijać znajomości ze mną, czułem się coraz bardziej odstawiany na boczny tor i zwyczajnie w świecie ignorowany. Wszystkie moje wyobrażenia o studiach legły w gruzach a ja pomimo swoich chęci stawałem się coraz bardziej samotny i opuszczony. Nie mając z kim porozmawiać czy choćby wyskoczyć gdzieś na miasto coraz częściej zacząłem odwiedzać bary, palić papierosy a raz się nawet pociąłem... Mówią, że studia to najlepszy okres w życiu człowieka ale dla mnie ten najlepszy okres zamienił się w istny koszmar- koszmar samotności.