Skocz do zawartości
Forum

Ona_78

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ona_78

  1. [quote="Raszer"]Tak bardzo skuteczne, jak chcesz się identyfikować z prostactwem, ludźmi którym odebrano możliwość składania treściwych zdań, okradzionymi z podstawowej kultury, czyli menelami, debilami, dresami, i lepiej wyglądać w oczach innych na osobę bardziej poważną, po prostu przestań. Pomyśl, że nie chcesz być jak menel na kacu bez złotówki. Zacznij też coś czytać przyjemnego co cię wciągnie. Czytanie pomaga, bardzo. ---To się mi bardzo podoba,kiedyś zwróciłam uwagę nowym koleżankom w pracy ,że za bardzo klną ( w jednym zdaniu kilka...),to o mało mnie nie zeżarły,bardzo sobie tym zaszkodziłam. Dobrze świadczy o człowieku,który sam wie,że ta "łacina" wcale nie jest potrzebna i próbuje z tym walczyć ...
  2. ~magdaleno0407 • 21.11.2014, 19:40 Tylko ja mowie ze sobie nie poradze a wszyscy odbieraja to jak bym tylko żartowała Może poradziłabyś sobie , ale wcale nie musisz tego pokazać. Masz prawo do chwili dla siebie.Jak zobaczą,że sobie radzisz,to nigdy nie usłyszysz,czy można Ci pomóc ...
  3. Witaj , piszesz , że jesteście ze sobą od wielu lat , że to stały związek oparty na miłości ... Zastanawia mnie , skoro tak jest , dlaczego nie jesteście razem w sensie wspólne życie pod jednym dachem (partnerstwo/małżeństwo)? Jeśli ludzie naprawdę się kochają , to dążą do tego aby się na zawsze połączyć . Nie zastanowiło Cię to ? Zdaje się też , że rzadko się widujecie ...,to raczej nie jest związek dwojga zakochanych w sobie po uszy ludzi,a raczej wirtualna przyjaźń ...,nie tłumacz się za niego,że on ma tyyyleee pracy. Jeśli jest miłość , to seks też wchodzi w grę , to całkiem naturalna rzecz ludzka i wręcz wskazana dla trwałości prawdziwego oddania i wiecznej miłości ...
  4. Wydaje mi się,że powinieneś razem z żoną udać się na terapię,widocznie nie tylko Ty jej potrzebujesz,ale ona również.Mówisz,że się kochacie,ale jest blokada przez pewne stare zajścia,które Wam obojgu nadal przeszkadzają.Rozmowa z profesjonalistą powinna pomóc.Takie jest moje zdanie,decyzja należy do Was obojga. Czasem jednak najlepiej się rozstać,jeśli terapia nie pomoże,ale nie bierz tego do siebie dosłownie ...
  5. Witaj,czy Twoja żona jest dla Ciebie wsparciem?Pomaga w takich chwiejnych chwilach? Czy jest wtedy blisko i podchodzi do tego ze zrozumieniem? To ważne,jeśli partner pomaga i jest blisko-poda rękę,przytuli,powie kilka dobrych słów... Podjęcie nowej pracy często wiąże się ze stresem,wiadomo jakie mamy dziś czasy,ciężko o stabilizację w tej sferze, jakże równie ważnej jak związek.
  6. Tak,wiem,że nie mogę na nią liczyć.Dziwi mnie jednak jej postawa,zamiast się cieszyć,że syn jest szczęśliwy,że nie tkwi w samotności,co sprzyja nawrotom depresji,to jeszcze jątrzy ... Dziękuję mimo wszystko za każde słowo,za każdą poradę :)
  7. Być może Twój tata miał nawrót depresji,co jest możliwe,wszystko na to wskazuje,te nagłe zmiany w nastroju i zachowaniu,na ogół jest tak,że rodzina wie na co się leczył,ale nie dopuszacza do myślenia,że to może znów być depresja. U chorych na depresję takie zjawiska mają miejsce : siedzą przy stole,rozmawiają z kimś,wychodzą do drugiego pomieszczenia i np. rzucają się z okna. Mam kolegę w pracy, który opowiadał mi,że wracał do domu chodnikiem,zobaczył busa i pomyślał,żeby rzucić się pod niego,ot tak,taka nagła myśl. Mój partner cierpi na depresję,nigdy nie wiem,czego się po nim spodziewać,czy też tak nagle nie zrobi ... Wiem,że jest Ci ciężko,masz wiele pytań bez odpowiedzi,nikt Was nie przygotował na jego śmierć,często jest tak,że ktoś z bliskich chorego również zapada na tą ciężką chorobę,postaraj się nie dopuścić do tego,myślcie pozytywnie,wychodźcie do ludzi,na spacer,może jakieś nowe hobby,wszystko aby tylko się nie pogrążać.Pamiętaj,że Twój tata nie był sobą,świadomie nie odebrałby sobie życia,nie zostawiłby rodziny...
  8. Próbowałam już rozmawiać z jego mamą,ale ona odpowiedziała mi tylko tyle : TAKIE SĄ CHŁOPY . W miniony piątek miałam spędzić u nich weekend,mieliśmy zrobić zakupy,żeby nie przychodzić z gołymi rękami , na tzw. głodny pysk.Przyjechał do mnie wkurzony i powiedział,że ona sobie nie życzy mnie tam : MA SWOJE MIESZKANIE,TO NIECH TAM SIEDZI. Powiedział mi,że ona rozbijała mu każdy związek w jaki wchodził po rozwodzie.No ja się nie poddałam i nikt mi nie będzie dytkował warunków z kim mogę i nie mogę się spotykać. Jeszcze wcześniej był temat,że on krzywdzi swoją córkę spotykając się ze mną - nie wiem w jaki sposób ją krzywdzi,ona jest daleko stąd i rzadko się widują,mają kontakt tel,czego mu nie zabraniam. Depresję ma stwierdzoną od 14 tu lat.
  9. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi , każde trafne . Od dłuższego czasu zastanawiam się,czy wytrwam,czy dam radę,czy sama nie pójdę na dno,czy nie pogrążę się w depresji,miewałam takie ciężkie chwile w życiu,jeszcze zanim go poznałam,ale zawsze wychodziłam z tego pozytywnie. Tak , on ma zachwiania,raz jest tak,raz tak,wymuszam na nim odpowiedzi,chwilę temu udało się mi z nim troszkę popisać na gg - nie chce u mnie zamieszkać,jak prosiłam,chce odejść z domu rodziców,jednak wiem,że nie może być sam,jak właśnie planuje to zrobić,chce coś wynająć.Nie chce z nikim rozmawiać,a przynajmniej na razie,również ze mną,obwinia matkę o rozbicie Naszego związku,tłumaczę mu,że nie rozbiła,że ja się nie poddałam,widzę,że jego boli ten brak jej akcptacji. Wiem,że to moje życie i to ja muszę dokonać wyboru,ale nie potrafię się od niego odwrócić.Już parę razy chciałam mu zaproponować wspólne odwiedzenie jego lekarza,ale nie miałam odwagi tego powiedzieć.Z tego,co się próbowałam dowiedzieć w Bielsku-Białej nie ma grup wsparcia dla chorych na depresję i ich bliskich, a potrzebowałabym tego. Wcześniej płakałam przez niego,przez tą sytuację,od jakiegoś czasu inaczej już do tego podchodzę. Potrafię rozróżnić kiedy z nim jest dobrze,a kiedy nie,mówi zupełnie coś innego,niż jest w rzeczywistości,jednak już nie zaprzecza,jak kiedyś,że mnie kocha.
  10. Tak,zdaję sobie sprawę,w co weszłam.Może to nie było uczciwe,że nie powiedział mi od razu,gdy się poznaliśmy,ale też się nie dziwię,bo wcześniej był zaręczony i wtedy powiedział ówczesnej wybrance,że choruje,ta się poddała i zerwała.Możliwe też,że rozwód,przez który przeszedł 4 lata temu był z tego powodu,że miewał takie nastroje,żona powiedziała mu wtedy,że to on ją i córkę zostawił,nie odwrotnie.Tylko,że ona nie wzięła tego pod uwagę,że to choroba nim kieruje,nie jest w pełni świadomy swoich czynów i słów. Ja podchodzę do tego inaczej,nie wiem skąd,ale wciąż mam w sobie wiele pozytywnego nastawienia i nadzieję,na lepsze jutro,choć też już swoje wycierpiałam,poronienie,nieudane związki.
  11. Dokładnie , nie daję czasem rady , przerasta mnie to , ale nie potrafię go zostawić w takim stanie i nie boję się jego słów , że to koniec naszego związku , ponieważ zrywał już tyle razy i wracał , trzyma mnie miłość , puki jest , jestem w miarę silna ...
  12. Dziękuję za odpowiedź,tak leczy się na nią,niedawno jeszcze miał zwolnienie lekarskie.Zostawił mnie i wyjechał.Wrócił,przeprosił i było fajnie przez miesiąc.Jego mama jednak jest przeciwko temu,żeby się ze mną spotykał,a ja nie potrafię go tak zostawić,jeszcze wczoraj mu to pisałam,bo po raz enty chciał się ze mną rozstać,tym razem liczył na to,że ja to zakończę,ale wiem,bo dużo o tym czytam,że najgorszą rzeczą dla chorego na depresję jest zostawienie go samemu sobie.Domyślam się,że to jego kolejne przygnębienie jest z faktu nastawienia jego mamy,w sobotę gdy wrócił ode mnie do siebie,napisał mi,że mnie kocha nie nie jest ważne,co myśli jego mama,w niedzielę jechał z nią,na jej życzenie na groby daleko od domu,wieczorem rozmawialiśmy przez gg z z użyciem kamerki,ucieszony,buziaki posyłał,a od poniedziałku znów coś nie tak.Zmusił się chyba,żeby mi wczoraj odpisać,choć nie było to napawające optymizmem. Po pierwsze nie biorę jego słów już na poważnie,bo wiem,że to choroba,odpowiadam mu,że będzie dobrze,bo się kochamy,a po drugie czasem nie wyrabiam i chce mi się wyć ...
  13. Witam,to mój pierwszy wpis na forum,wcześniej tylko czytałam,szukałam wsparcia,ale od jakiegoś czasu sytuacja z moich ukochanym przerasta mnie.W chwilach załamania zrywa ze mną,odrzuca pomoc,na dodatek nie możemy liczyć na wsparcie jego rodziców,jak już ojciec się do mnie przekonał,że chce pomóc jego synowi,to znowu jego matka jest przeciwko mnie.Na depresję zachorował po śmierci swojego pierwszego dziecka,teraz po wielu latach ma nawroty choroby,czuje presję ze strony matki,jej brak akceptacji mnie,przez co po raz któryś z kolei zrywa ze mną. Nie daje tłumaczenie,że jestem po to,żeby dać mu wsparcie,miłość,czego nie ma w domu rodzinnym,chciałabym go zabrać do siebie na stałe,ale nie wiem,czy on się na to zgodzi.Jakoś czuję spokój,bo wiem,że on również mnie kocha i nie chce się ze mną rozstać,ale nie wiem,jak do niego dotrzeć. Spotykaliśmy się już jakiś czas,jak zdecydował się mi wyjawić,że jest chory na depresję,nie odwróciłam się od niego,jak poprzednie kobiety,zrozumiałam,ale czasem nie daję rady ...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...