Jestem z chłopakiem 2 lata. Na początku wszyscy znajomi ostrzegali mnie przed nim.. ale ja nie jestem typek, który słucha opiini innych i od razu skreśla człowieka. Chciałam go poznać. Tak się stało, ze zakochałam sie w nim. Zawsze mu ufałam. Każde jego słowo uważałam za prawdziwe i w życiu nie pomyślałabym, że mógłby mnie okłamać.. Uwierzyłam we wszystko. A dziś niestety mam wątpliwości. Niedawno był dla mnie bardzo wazny dzien miałam urodziny, spedzilismy ten dzien razem, nie było idealnie ale narzekać też nie mogę.. wieczorem powiedział,że strasznie żle sie czuje, ze jest zmęczony i najchętniej poszedłby spać.. więc wróciłam do domu koło godz 21, reszte wieczoru ( sobota ) spędziłam sama. Potem okazało się, że zaprosił go kumpel na mecz, wielka złość z jego strony gdy powiedziałam mu, że będzie mi przykro jeśli pojdzie do niego .. ale potem oczywiscie zgodziłam się na to.. potem byłam tak zmęczona tym wszystkim, że poszłam spać, rano odczytałam wiadomość od koleżanki, że mijała mojego chłopaka jak szedł na imprezę .. Oczywiscie nie powiedział mi o tym.. czuje sie oszukana i zraniona przez niego. Na nastepny dzien przyjechał do mnie i wyparł sie wszystkiego. Po kilku godzinach milczenia w swoim towarzystwie, z małymi przerwami z jego strony i ciągłemu upieraniu sie przy tym, ze go tam nie było.. przynał się, że jednak tam był. Patrzył mi w oczy i kłamał z czystym sumieniem. Nie potrafię tego zrozumieć jak można okłamywać osobę którą się kocha, z która chce się spedzić całe życie.. ? Jeszcze jakby tego było mało dziś dowiedziałam się, że ma jakieś zaległe prace w szkole ( chodzi do szkoły w weekendy , dodatkowo pracuje - tak dla wyjaśnienia ). Wcześniej pytałam czy wszystko ma w porządku w szkole, czy coś mu pomóc, bo chce zeby tą szkołę skonczył, zeby miał jakiś papierek. Oczywiście powiedział, że nie, że wszystko ma pozałatwiane. Wszystko to mówi patrzac mi w oczy.. kłamie. Nie wiem ale dla mnie słowo jest bardzo ważne, jeśli ja coś mowię, to nigdy nie okłamałabym kogoś patrząc mu w oczy.. Nie potrafię tego zrozumieć. Nasz związek ostatnio przechodzi kryzys, nie potrafimy sie w tym odnaleźć. Widzę, że to ja bardziej się staram, ja się bardziej angażuje i staram się zawsze z nim pogodzić, nawet gdy jest jego wina i gdy on postąpił nie tak jak powinien. Nie chce się kłócić, ale czasem się nie da. Nie potrafię też z nim zerwać, bo na samą myśl o tym łzy napływają mi do oczu. Rok temu z nim zerwałam, byłam szczęśliwa, ale tylko przez miesiąc. potem tęskniłam, dowiedziałam się, ze kimś pisze, że jakaś dziewczyna stara sie o jego względy. Etedy zrozumiałam, że nie mogę go stracić, że kocham Go i chce z nim być ze względu na wszystko. Udało się, wybaczył mi to, że znim zerwałam. Wydawało mi się , że w każdym związku są kłotnie, ale teraz sama sie zastanawiam nad tym czy to ma sens? Kocham Go,, ale męczę się w tym związku. Nie wyobrażam sobie bez niego życia, ale też nie chce tak żyć jak jest teraz. Czy ktoś był w podobnej sytuacji , ktoś mógłby mi jakoś dobrze doradzić ? ( Jestem w technikum , a w maju 2015 roku mam mature, boje się, że ten związek na mnie źle wpłynie i zawale sobie całe swoje życie. Przemuje sie każdą kłótnia. Nie potrafię wtedy dobrze funkcjonować. Wszystko , moje zycie obraca sie wokół niego. Boje się, że sobie nie poradzę , tym bardziej, że w końcu zostawi mnie w roku szkolnym, a wtedy napewno się załamie, nie bede miała z pewnością siły na szkole. .. ) Wiem, że potrzebuje pomocy.