Skocz do zawartości
Forum

sam nie wiem

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Białystok

Osiągnięcia sam nie wiem

0

Reputacja

  1. Nie wiem czemu, ale nie mogę edytować postów, jakiś błąd wyskakuje. Co do Y to mam też różne myśli, raz, że zadaję się z nią bo ją lubię, a raz jest mi jej szkoda. @halinka5000a Y jest ładną dziewczyną :) Mam dziś mieszane myśli. Boję się, że jesli bym spróbował z Y to bym ją zranił jeszcze bardziej, ale coś nie daje mi tego zakończyć, boję się, że może stworzyło by się nami coś więcej niż przyjaźń. Jak to mówią nie spróbujesz, nie dowiesz się. Sam jeszcze nie wiem. Liczę jeszcze na jakieś podpowiedzi i zadecyduję sam. Nie wiem co o tym już myśleć. Chciałbym wreszcie się porządnie wyspać, przebudzam się 6-5 razy w nocy, czasami nawet ze łzami w oczach :( Przepraszam jeszcze raz za post pod postem, ale błąd jakiś jest, jak chcę edytować. Ale kurde nie umiem też czasami zapomnieć o X, męczy mnie to wszystko. Sam już nie wiem co piszę, co czuję, co robię, po co żyję? Już mogę edytować ten post, przepraszam, mój błąd był.
  2. Przepraszam, że piszę tak post pod postami. Jeszcze w tym wszystkim jest najgorsze to, że X to bliska koleżanka Y. Za daleko to wszystko zabrnęło. Właśnie ta sytuacja z X i Y jest powodem takiego stanu rzeczy. Najgorzej, że skrzywdzę Y, a i tak ma już spaprane życie. Ona nie jest niczemu winna, jest taka delikatna i bezradna. Szkoda mi jej, taka młoda a już w kość od życia dostała. Sam już nie wiem :/
  3. Gdyby nie było mnie nie byłoby problemów. Nie będę dał rady żyć z poczuciem, że skrzywdziłem wspaniałego człowieka :( Nie wiem, czuję się już taki wypalony, bezsilny. Czemu Ona trafiła na takiego idiotę jak ja? Nie widzę już sensu chyba w niczym.
  4. Y jest przyjaciółką, chciałbym jej pomóc. Sam nie wiem już dlaczego utrzymuję z nią kontakt? Mam wahania uczuć w stosunku do niej. A może tak jak pisze @halinka5000a co do Y? Może warto spróbować? Bo ja tak na prawdę boję się jakiegokolwiek związku, że kogoś skrzywdzę. Co w związku z Y? Poradźcie, próbować, czy nie próbować? Napięcia nerwowego nie dam rady rozładować w żaden sposób, bo sport juz nie daje mi takiej radości, nie potrafię się skupić na niczym. Mam poczucie winy, że krzywdzę Y. Tak dla jasności to jeszcze nie palę, trzymam trawę na czarną godzinę, gdybym już nie wytrzymał. Rodzice znowu aż tak się nie kłócą, czasami jest nerwowa atmosfera, ale nie zawsze. Najbardziej martwię się o Y :( Denerwują mnie te wahania uczuć w stosunku do niej. Sam już nie wiem :(
  5. Witam. Mój problem i pochodne, które się na niego składają podzielę na kilka etapów/czynników. Ale najpier się trochę przedstawię i opiszę ogólnikowo problem, z którym sobie już kompletnie nie radzę. Mam 17 lat. Po gimnazjum gdy poszedłem do lo czułem się obco, nieswojo. Ten czas minął z początku roku szkolnego 2012/2013. Od tamtej pory było ok. Ale nie o szkołę tu zbytnio chodzi. Podejrzewany I czynnik: dom i rodzina W domu jest nas teraz tylko 4 ja, brat i rodzice. Dwie siostry za granicą, a trzecia zamieszkała w innym województwie. Rodzice przeważnie mieli jakieś długi (kredyty), któe zawsze spłacali bez problemów. Ale to się zmieniło po ukończeniu 3 gim. Dowiedzieliśmy się, że ojciec znowu narobił jakiegoś za prze- proszeniem gó**a (ojciec zawsze robił długi, nic się nie zmieniło w tym zakresie) i teraz są problemy finansowe w rodzinie. Po spłaceniu zostaje się niewiele. Czasami jest dobrze, a czasami kłócą się o byle co. Z rodzicami nie rozmawiam, nie odczuwam zbytnio jakiejś slinej wieźi. Za rodzeństwem już chyba nawet nie tęsknię. Nie utrzymuję z nim kontaktu. Brakuje mi pomocy, czekam na przyjazd jednej z sióstr, bo wiem, że mi pomorze. Wszystko staje się takie obojętne, czasami nie lubię wracać do domu. A jeśli wracam to idę spać. Nie odrabiam lekcji, nie uczę się. Po prostu nie mam już siły na nic. Czuję się w środku taki pusty i obojętny na wszystko. Treningi już nie przynoszą mi żadnej radości. Nie mam innego hobby, ponieważ rodzice nie mają pieniędzy. OStatnio denerwuje mnie wszystko, to co brat, mama lub ojciec powiedzą, spytają się. Czasami reaguję wybuchowo, potem tego żałuję, bo w końcu to moi bliscy. Nie spotykam się z nikim poza domem, jak wracam do domu to pomagam rodzicom, a jak im nie pomagam to siedzę przed telewizorem lub komputerem i dręczę się. Nie wychodze z domu, raz nie mam za bardzo z kim, dwa- czasami nie widze sensu w tym wszystkim. Problemem, może być też to iż rodzice nie okazują chyba sobie uczuć, jak się nie kłucą, to rozmawiają, nie widziałem, żeby się chociaż przytulali. A to dopiero początek problemu. Podejrzewany II czynnik: szkoła Pisałem już, że w I klasie lo nie cierpiałem mojej szkoły, chciałem ją zmienić. Wszystko uległo zmianie w II klasie (obecnie), do pewnego momentu uwielbiałem tak jak kiedyś w gimnazjum chodzić do szkoły. Teraz wskoczę na temat płci przeciwnej. Podobała mi się dziewczyna (X). Chciałem do niej zagadać, ale nie umiałem. Po pewnym czasie jej koleżanka mnie poznała (Y), i właśnie zacząłem się kolegować i przyjaźnić z Y. I tu się zaczyna problem. Bowiem Y jest wspaniałą i mądrą dziewczyną, która ma ogromne problemy w domu. Ma złego ojca , który pod swoim dyktando ma matkę i jej brata. I właśnie w takim wypadku Ona zostaje sama, oprócz kuzynki, i koleżanek nie ma nikogo bliskiego. Ona ma problemy z poczuciem własnej wartości, uważa się za błąd, za nic nie wartą, a jest wspaniała. Pojawia się problem, ponieważ dla Y nie jestem obojętny. Prawdopodobnie się we mnie zakochała (nie prawdopodobnie, ale na pewno,kuzynka trochę to poświadczyła). A ja nie umiem ocenić uczuć w stosunku do niej. Raz jest mi trochę obojętna, raz nie. Raz tęsknię za nią, a raz nie. Znam ją kuzynkę trochę czasu. Raz chciałem zakończyć przyjaźń z Y dla jej dobra, kuzynka potem mi napisała, że Y bardzo to przeżywała. Ale przyjaźni nie zakończyłem, sam nie wiem czemu. Ona jest taką osobą, której nie chcę skrzywdzić, zranić. Ma problemy ze sobą i w domu, i jeszcze ja... Nie potrafię okreslić uczuć w jej kierunku. I jeszcze obraz twarzy X w mojej głowie. Kiedyś X mi się podobał z wyglądy, teraz sam już nie wiem, nie mam sił myśleć o tym wszystkim. To wszystko mnie męczy. Kuzynka Y powtarza mi, że nie mogę odejść, musimy jej pomóc. Rodzina zaniedbuje ją. Chciałbym jej pomóc, ale po pierwsze nie wiem jak, a po drugie nie chcę jej zaszkodzić, ponieważ Ona chyba mnie kocha, a ja sam już nie wiem. Czytając to może się wydawać nie skomplikowane, w rzeczywistości to jest piekło. Nie dam rady się skupić na niczym innym. Ciągle dręczą mnie myśli w mojej głowie. Od pewnego czasu przebudzam się średnio od 6 do 7 razy w nocy. Chodzę zmęczony psychicznie i zdekoncentrowany. Jak w spomniałem wcześniej, nic nie przynosi mi już radości, ani treningi ani nic innego. Nie mam mi kto pomóc. Przed zwracaniem uwagi na X i przed poznaniem Y prosiłęm Boga o bratnią duszę. Czułem się wtedy samotyn i zagubiony. Nie umiałem zagadać do X to Bóg zesłał mi Y. A ja teraz idiota nie jestem w stanie określić uczuć w kierunku Y, szkoda mi dziewczyny, i tak ma już pod górkę. Czasami tęsknię za Y, a czasami nie. Sam już nie wiem. Kuzynka Y w chwilach mojego zwątpienia powtarza mi, że nie mogę odejść od Y, że musimy jej pomóc. Ostatnio ciąglę płaczę. Tak bardzo mi szkoda i żal Y, jest wspaniała, a Ona uważa siebie za problem. Z taką osobą jak Y trzeba uważać co się mówi, ponieważ raz jest ok, a raz czuje się wszystkiemu winna i przeprasza, chociaż nic złego nie zrobiła. Mi też jest ciężko z tym wszystkim. Po drodze tego wszystkiego gdzieś się zgubiłem. Czuję się pusty, beznadziejny, nie umiem cieszyć się z niczego.Wydaje mi się, że nie mam uczuć, że jestem egoistą. Wszystko staje się takie obojętne. Nie czuję współczucia dla innych. Nie wiem co się ze mną dzieje, nie jestem stały w uczuciach, w zachowaniu. Raz agresywny, raz objętny, a raz prawie normalnie. Dręczy mnie myśl, że krzywdzę Y, Ona jest też taka nieszczęśliwa, chciałbym, żeby była szczęśliwa, nie miała problemów, ponieważ Ona jedyna zasługuje na to. Modlę się w tej intencji, chociaż chyba wiarę straciłem? Jest jeszcze jeden problem. Czasami jak rozmawiam z Y czuję się obojętny, pusty, myślami gdzie indziej, czasami nie pamiętam o czym gadaliśmy. Później z tego powodu płaczę, ale jest lepiej. Ostatnio pamiętam o czym gadamy itd. Płaczę z tego powodu. Nie wiem co się dzieje. Śnił mi się dziś sen, w którym dostałem od Y sms-a w którym zrywa ze mną znajomość. Była smutna wtedy, mi też się tak jakoś smutno zrobiło. We śnie jeszcze sama szła do sklepu po zeszyt, we śnie wydawało mi się, że nie przypadkiem chodzi obok mnie. We śnie też byłem w sklepie. Kupiłem coś i chyba po wyjściu ze sklepu coś powiedzieliśmy do siebie i poszliśmy razem w kierunku szkoły. Oddałbym swoje marne życie za szczęście Y i dla ogólnego dobra innych :) Kupiłem trawę, jak dalej tak będzie to chyba zapalę, chociaż się bardzo tego boję. Pisząc to wszystko płaczę, mam łzy w oczach. Ciężko jest tak na prawdę opisać to co się czuje i tą całą skomplikowaną sytuację. Jeśli ktoś to przeczyta i zechce w jakiś sposób pomóc to dziękuję. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...