Skocz do zawartości
Forum

agusiatoja

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Białystok

Osiągnięcia agusiatoja

0

Reputacja

  1. Witam, mój problem wiąże sie ze starszym synem, ale zacznę od początku. Mam ich dwóch: 14 i 16-latka. Niedawno rozwiodłam się , bo mój były stosował wobec mnie przemoc. Rozwód był bardzo długi i bardzo trudny, ale udało się, eksmitowali go i wreszcie mogę godnie żyć. Teraz w domu próbuje objąć rządy mój starszy syn, zaczyna zachowywać się tak, jak jego ojciec. Uważa, że jest najważniejszy, i powinniśmy (ja i młodszy syn) mu się podporządkować, wogóle nie liczy się z naszymi potrzebami. Obraża nas słownie, potrafi mi powiedzieć, że jestem głupia, a wyzywanie brata od debili jest na porządku dziennym. Wobec brata stosuje też przemoc fizyczną: bije go, dusi, zrzuca z krzesła. Np. wczoraj domagał sie komputera, w czasie, kiedy młodszy coś na nim robił, a po chwili nie czekając, aż ten skończy zrzucił go z krzesła, bo on chce teraz i już. Wywiązała się okropna bójka. Nie było mnie wtedy w domu, ale gdy wróciłam, to młodszy płakał i mówił, że ma dość schodzenia mu z drogi. Ja też uważam, że nie powinniśmy się go bać i ciągle ustępować, ale fakt jest taki, że się boimy, jest duży i silny (ponad 80 kg). Tłumaczyłam synowi wielokrotnie, że nie ma prawa nas terroryzować, "olewa" to zupełnie i jest bezczelny, odpyskowuje, a na moje kategoryczne żądanie, że domagam się szacunku mówi, że na niego nie zasługuję. Nawet straszyłam go trochę policją, że wezwę i bedzie miał kuratora, ale to oczywiście byłaby ostateczność. Dodam jeszcze, że syn jest inteligentny, dobrze sie uczy i poza tą przemocą nie sprawia problemów. Jego marzeniem jest WAT, czyli mundur. Wolałabym, żeby wybrał inną drogę, z powodu jego ojca (jest policjantem), mam uraz do mundurowych, ale broń boże, nie mówię mu tego, niech sam wybiera . Wiem, że winę za jego zachowanie ponoszę ja, że za długo trwałam w chorym związku i pozwoliłam dzieciom wzrastać w rodzinie z przemocą, że on naśladuje ojca, który nigdy nie okazał mi szcunku i wszysko kręciło sie wokół niego. Po wizytach u ojca i dziadków jest jeszcze gorzej, wiem, że nastawiają dzieci przeciwko mnie i "kupują" prezentami i pieniędzmi. Teraz potrzebuję dobrej rady, jak podejść do niego, jak z nim rozmawiać? Po dobroci nic nie wskórałam, jest chyba coraz gorzej, on wie, że jestem słabsza i drwi sobie z mojej niemocy. Pomimo kłopotów finansowych pozwoliłm mu na drogie treningi sztuk walki, bo chłopak musi sie gdzieś wyżyć, też to nic nie dało. Czasem mam wrażenie, że on tak przyzwyczaił się do rygoru i terroru, że tego potrzebuje. Przychodziło mi nawet do głowy faktyczne wezwanie policji, dla postrachu, żeby poczuł, że bedę bronić siebie i młodszego syna i nie pozwolę na kolejnego terrorystę w domu, ale boję się mu zaszkodzić w przyszłej być może karierze. Czy dobrym pomysłem jest rozmowa z dzielnicowym, żeby przyszedł i pogadał, może taki "bicz" nad głową coś pomoże? Nie chciałabym, żeby to zostało faktycznie odnotowane, ale czym wcześniej zacznę przeciwdziałać, tym może lepiej? I jeszcze ważne jest to, że proponowałam synowi wizytę u jakiegoś psychologa, terapeuty, że bedzie mógł porozmawiać, popracować nad sobą, bo z takim charakterem będzie miał problemy w przyszłości - kategorycznie odmawia, przecież go nie zaniosę. Proszę o radę, może ktoś miał podobny problem i go rozwiazał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...