Skocz do zawartości
Forum

senkju

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    okolice

Osiągnięcia senkju

0

Reputacja

  1. Nie...mamy kontakt...bardzo sporadyczny, ale mamy. Na początku on chciał się spotykać, chciał mieć kontakt cały czas, ale kiedy zorientowałam się, że nasze spotkania wyglądają tak, jakbyśmy byli razem, to z nich zrezygnowałam. Zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy wciąż byli parą, ale jeżeli rozmowa zeszła na te tematy, to on wciąż się upierał, że nie może za mną na razie być. Absurd. Powiedziałam mu, że musimy przestać się spotkać, bo ja robię sobie nadzieję. Był wkurzony, że chce zerwać kontakt, ale ja nie widziałam innej opcji. Teraz czasem on się odzywa, czasem ja, ale jest to rzadko (raz na jakieś 2 tyg.), ale najczęściej w sprawach organizacyjnych (w sensie, że on ma coś mojego, albo ja jego) lub po prostu zwykłe "co słychać". Ja uświadomiłam sobie, że on po prostu w pewnym momencie odkrył, że on mnie bardzo lubi, ale nie kocha. Stąd ta chęć utrzymywania kontaktu, chciał, żeby było tak jak kiedyś ( zanim byliśmy razem byliśmy dobrymi kumplami). Ale powiem Ci, że nie ma czego zazdrościć, jeżeli chodzi o kontakt z nim. Każdą jedną rozmowę na głupim fb przeżywam bardzo. Podchodzę do niej emocjonalnie (na szczęście teraz już trochę mniej) i czasem nieświadomie robię mu wyrzuty, że mnie zostawił. Teraz czekam na moment, kiedy się w nim odkocha, wierzę, że taki przyjdzie. I wtedy będziemy mogli się przyjaźnić jak kiedyś. Szkoda stracić tak dobrego kumpla.
  2. U mnie niedługo będą dwa miesiące...powoli się zbieram. Mam takie momenty, że siadam i płacze, mam ochotę zadzwonić do niego, nieważne po co, żeby tylko go usłyszeć... Mi na pewno sytuacje ułatwia fakt, że studiuje 200km od niego. Kiedy byłam w domu przez tydzień z powodu choroby było znacznie gorzej...tutaj staram się w ogóle o nim nie myśleć i łatwej mi to przychodzi bo nic tutaj nie kojarzy mi się z nim. Dziewczyny wierzę, że się pozbieracie. Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że wszystko się dzieje po coś. Może to rozstanie jest potrzebne, żeby on zrozumiał, że Was kocha, a może po to, żebyście znalazły kogoś, kto będzie o niebo lepszy od byłego? Kto wie :)
  3. Dziewczyny! Czytam tak Wasze wypowiedzi...musicie się wziąć w garść! Zająć się SWOIM życiem! Przecież dla Was to lepiej, że nie wiecie co się z nimi dzieje...to by tylko bardziej bolało. Ja na początku próbowałam się dowiadywać od znajomych co on robi...to było najgorsze. Teraz zupełnie nie wiem co u niego, nie myślę o nim...tzn., no staram się. Kocham go i to pewnie prędko się nie zmieni...ale trzeba żyć. Z nim czy bez niego...
  4. To w pewnym sensie "dobrze". Masz mu sporo do zarzucenia. Zachował się jak gówniarz, a po co Ci ktoś taki? Ty przynajmniej możesz go teraz znienawidzić ;) Ja tak naprawdę nie mogę swojemu byłemu nic zarzucić...oprócz tego, że nie powiedział mi, że mnie nie kocha. Wszyscy znajomi są w szoku i pytają się co mu odwaliło, przecież byliśmy razem mega szczęśliwi i że było widać, że był zakochany we mnie...ale ja nie znam niestety odpowiedzi
  5. No to teraz wiesz co masz robić. Nie odzywaj się do niego. Zajmij się na maksa sobą. To nie będzie łatwe, wiem coś o tym. Ale skoro on powiedział wprost, że nie chce, to nie ma już złudzeń...a to, że nie chciał się zobaczyć z Tobą to już świadczy tylko (wybacz, że to napiszę) o prostactwie i gówniarstwie. Szkoda życia na takich. Jestem pewna, że dasz sobie radę :) ja też muszę :)
  6. Mamy po 20 lat i nie byliśmy długo, jakieś 1,5 roku. Dlatego właśnie większość ludzi to bagatelizuje. I nikt chyba tak naprawdę nie wie jak przeżywam nadal to rozstanie... Uważam, że masz rację, że powinnaś poprosić go o spotkanie. Ja tak zrobiłam, bo uważałam, że nie zasługuję na to, żeby zrywać ze mną przez smsa...ale myślę, że o spotkaniu powinna być mowa dopiero jak on podejmie konkretną decyzję. Daj mu czas, 2 tygodnie to nic. Musisz być twarda i naprawdę zająć się sobą. Wiem, że to ciężkie, też miałam dzisiaj doła i znowu płakałam przez niego. Ale trzeba z tym skończyć, szkoda życia...
  7. Odpowiedz sobie na pytanie: co by Ci to dało? ano dałoby Ci nadzieję. On by się troszczył o Ciebie, pytał jak leci, jak się trzymasz itd. a Ty byś myślała: martwi się o mnie, tzn. że mnie kocha i wróci! Ja tak miałam i z doświadczenia wiem, że lepiej jakby nie udawał, że go to obchodzi. U mnie minęło jakieś 1,5 miesiąca i nie ma dnia, żebym o nim nie pomyślała, nie ma nocy żeby mi się nie przyśnił. Ale wiem już teraz, że nie będziemy razem. Cholernie to boli, bo tęsknię, ale staram się żyć dalej. Życzę Ci dużo siły!
  8. Ależ moja droga, ja wiem, że on mnie nie kocha. Właśnie dlatego, że tyle sprzeczności jest w jego słowach, zachowaniu. I to tak jest - moje miejsce mogłaby zająć każda inna. On twierdził, że na razie nie chce mieć nikogo, ale myślę, że długo nie wytrzyma. Niestety tak jak napisałaś - musisz "wyrzucić to 5 lat do kosza". Na jakiś czas. Dopóki nie nabierzesz do tego dystansu, a może kogoś poznasz... Zerwanie kontaktu jest najlepsze w tej sytuacji. Cholernie ciężkie, ale najlepsze wyjście. Ja nie mając z nim kontaktu powoli dochodzę do siebie...niestety dziś się odezwał, ale była to rozmowa o głupotach. Ze wszystkich sil staram się o nim nie myśleć, zająć sobie cały czas. Jutro jadę do rodzinnego miasta i tego tylko się obawiam...że wszystko wróci. Bo tak będzie. Mamy bardzo dużo wspólnych znajomych. Boję się, że spotkam go gdzieś i to byłoby ciężkie. Nie miałam takiego "stażu" jak Ty więc na pewno jest Ci ciężej. Chociaż ja też wiązałam z nim poważne plany na przyszłość, chciałam być już zawsze z nim, bo było mi cudowanie. Jednak on okazał się być niedojrzałym gówniarzem, który nie wiem czego chce... Jak mówią: nadzieja umiera ostatnia. Z tego co piszesz, on ciągle Ci ją daje. Ale musisz pomyśleć racjonalnie: każdy przeżywa rozstanie - nawet osoba porzucająca.On na pewno też, w końcu nie byliście ze sobą miesiąc. Byłaś na pewno bardzo ważną częścią jego życia, ale no właśnie BYŁAŚ. Tęskni za Tobą być może ze zwykłego przyzwyczajenia. Też to na swój sposób przeżywa, jednak to była jego decyzja, prawda? Dopóki wie, że jesteś gotowa przyjąć do z powrotem będzie Cię zwodził, być może nawet nieświadomie. Jeżeli w ogóle mogę Ci coś poradzić, to zerwanie kontaktu. Być może wtedy zrozumie co stracił? Może będzie chciał wrócić? A wtedy już decyzja będzie należała do Ciebie. Będziesz panią sytuacji ;)
  9. Poradzić raczej nie poradzę, ale łączę się z Tobą w bólu... ponad miesiąc temu zostawił mnie chłopak. Powodem tego były (jak twierdzi) częste kłótnie, ale ja wiem, że to nie był prawdziwy powód. To prawda, jakoś w lutym mieliśmy kryzys, ciągłe kłótnie itd...ale postanowiliśmy, że będziemy się starać, nie rozstawaliśmy się. Było cudownie, lepiej niż na początku. Czułam, że mnie kocha, spędzaliśmy każdą możliwą chwilę razem (dodam, że studiuję 200km od domu, ale i tak 4 dni w tyg spędzałam z nim a tylko na 3 dni jeździłam do miasta gdzie studiuję). I nagle jedna kłótnia (o to, że nagle zmienił plany, które dotyczyły też mnie, nie spodobało mi się to, bo rzadko kiedy udało nam się coś WSPÓLNIE zaplanować...) i powiedział, że to koniec. Byłam w szoku, nie wierzyłam. Chciał się spotykać, powiedział mi, że mnie kocha, że jestem najważniejsza, ale NA RAZIE nie może ze mną być. Sprzeczność. Podczas któregoś ze spotkań kiedy nie byliśmy już razem powiedziałam mu, że ja tak nie umiem, bo każde nasze spotkanie daje mi nadzieję, a za każdym razem on mówi KOCHAM CIĘ, ALE NA RAZIE NIE MOGĘ Z TOBĄ BYĆ. Mogę tylko się domyślać jeżeli chodzi o prawdziwy powód rozstania...on ma 19lat, jest młody, wystraszył się, że już nie poszaleje, że już zawsze będziemy razem (wspólne plany snuliśmy wspólnie, częściej nawet to on był inicjatorem, więc tutaj też sprzeczność)...mam tylko żal, że mówił mi do końca, ze mnie kocha, a przecież to nie prawda, bo byłby ze mną, prawda?... Próbuje sobie poukładać życie na nowo, ale jest ciężko. Myślę o pomocy psychologa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...