Skocz do zawartości
Forum

wiara czyni cuda

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez wiara czyni cuda

  1. wyczaiłam, ze na forum jak się zalogujesz po prawej stronie jest zakładka wiadomości i tam można konwersować :)
  2. Nelka może skontaktujemy się jakoś na privie bo trochę ciężko mi się piszę tu na forum, co Ty na to?jeśli oczywiście nie masz nic przeciwko...
  3. no ja dzisiaj też mam taki dzień, że nie wierzę na powrót...on by się bał, że znowu najdą go wątpliwości i co wtedy?kolejne rozstanie?znowu przeżywać to samo?wydaje mi się, że chociażby z tego względu nie wróci...;( a ja sobie tego nigdy w życiu nie wybaczę, że tak bardzo chciałam tego powrotu, otrzymałam to i znowu przez swoją głupotę straciłam...;(;(;(;(
  4. no wiesz ja usłyszałam, że jest mu smutno, przykro jak cierpię, że są telefony, numery do siebie mamy i można zadzwonić jak będzie się miało potrzebę, że przecież życie się nie kończy, może spotka nas coś lepszego i to rozstanie jest dla nas szansą...bla bla bla...a potem co?! NIC! nie mogłam do niego zadzwonić bo od razu było, że go męczę, że szukam kontaktu na siłę itd...znajomym mówił, żebym go sobie wybiła z głowy itd itp...nie mogłam w ogóle na niego liczyć...nawet nie próbowałam się odzywać bo tak mi na nim zależało i wiedziałam, że im bardziej się odzywam tym gorzej...także nie ma na to reguły... Twój były na pewno w jakiś sposób to przeżywa, wspomina, zastanawia się...tak mi się wydaję...w końcu tyle lat razem to nie byle co... Ech...mam nadzieję, że Ci "nasi" mężczyźni nie poznają innych babeczek i nie wymienią nas na lepszy model...:( tylko zrozumieją, że bez nas żyć nie mogą... Hmmm...chyba sama nie wierzę w to co piszę :|
  5. do Nelka... A tak się zastanawiam czy taki kontakt z jego strony by Ci odpowiadał?przecież każde jego odezwanie się dawałoby Ci jakąś nadzieję...może on jest tego świadomy i chce Ci tego oszczędzić...póki nie będzie pewny swojej decyzji...myślę, że utrzymywanie kontaktu przez ten czas nie ma sensu...bo Ty będziesz na każdy gest patrzyła z nadzieją...ja z biegiem czasu uważam, że bardzo dobrze mój były robił wcześniej ograniczając nasz kontakt...mogliśmy obydwoje się zresetować...żyć trochę inaczej...a takim odzywaniem się powodowałby jeszcze większy ból bo on by nie chciał robić nadziei a ja bym sobie wymyślała nie wiadomo co...no ale może się mylę...
  6. do Naiwny: Wiesz ciężko powiedzieć... Tak sobie myślę, że z jednej strony wolałabym, żeby facet za mną "łaził" bo widziałabym, że mu na mnie zależy...Ja w sumie nigdy nie byłam dziewczyną, która chodziła za chłopakami, to oni za mną latali (sorki za słownictwo). Wychodziłam ( w sumie nadal wychodzę) z założenia, ze to mężczyzna ma się starać. Ale tak sobie myślę, że to zależy od sytuacji. Koleżanka mi kiedyś mówiła, że jak zostawiła swojego obecnego męża to im bardziej on do niej wydzwaniał, szukał kontaktu tym bardziej była na niego zła i zniechęcona w stosunku do niego... Ale mimo wszystko, myślę, że trzeba walczyć o miłość...Skoro uważasz,że Ona daje Ci nadzieję to widocznie tak jest...ale musisz się upewnić czy takie zachowanie, które wzbudza Twoją nadzieję, nie jest jej naturalnym zachowaniem w życiu codziennym i reakcją na poszczególne sytuacje. No i na pewno szczera rozmowa...to chyba jest podstawą...Czasami niektóre sytuacje są dużo prostsze do rozwiązania niż zakładamy... A w ogóle dlaczego się rozstaliście?
  7. do Nelka...: Nie doczytałam najwyraźniej... W takim razie wcale Ci się nie dziwię, że tak bardzo się denerwujesz...bo jednak tę szansę miałyśmy...ja swojej nie wykorzystałam...u mnie było tak, że on zaczął odzywanie się i zaaranżował pierwsze spotkanie po rozstaniu, ja nie musiałam robić wtedy nic... I jak widać na mężczyzn nie ma reguły...Mój mi mówił, żebym nie czekała, nie chciał tego w ogóle...miał pewnie tego świadomość, że go nadal kocham mimo, że spotykałam się z kimś innym. Podobno teraz kiedy zastanawiał się nad tym wszystkim przeszkadzała mu świadomość, że ja jestem na wyciągnięcie ręki, że czekam i on ma cały czas otwartą furtkę...Czasami gadał, że w tym momencie to chyba on potrzebuje tego kopa ode mnie, żeby mógł się ogarnąć i określić, no ale wyszło inaczej...
  8. do senkju: wiem, że trzeba wziąć się w garść, tylko niestety sytuacja jaka jest hamuje to niesamowicie...:/ dla mnie najważniejsze jest to, żeby z nim być i nie obchodzi mnie cała reszta...to jest priorytetem. Jestem tego świadoma, że powinnam zmienić podejście, zacząć żyć dla siebie, ale niestety kiedy wiesz, że chcesz spędzić z tą osobą resztę swojego życia, masz plany, wizje itd itd i to wszystko nagle się wali to ciężko myśleć o czymś innym. Myślę, że teraz to nawet za wcześnie trochę aby przestać tak po prostu o tym myśleć i zupełnie zajmować się czymś innym bo jednak nie minął w moim wypadku nawet miesiąc od rozstania...Niestety ciągle zastanawiam się co zrobić, żeby nakłonić go do powrotu...wiem, że teraz nie mogę nic..bo swoją szansę wykorzystałam a raczej ją zmarnowałam...:/
  9. ech...nie radzę sobie w ogóle...:( jest mi tak źle...poprzednio miałam większą nadzieję, że da szansę bo nigdy się nie rozstawaliśmy przez okres tych 5 lat a teraz...spróbował, zobaczył że się nie zmieniło na tyle na ile powinno i koniec...:( Nigdy sobie nie wybaczę, że zmarnowałam taką szansę, po prostu nigdy:( największa porażka mojego życia...:( a u Ciebie jak?bo u mnie zero kontaktu z jego strony...wcześniej to miałam stały kontakt z naszymi wspólnymi znajomymi dla których nasze rozstanie było szokiem i naprawdę przykrą sprawą a teraz jestem po prostu sama. W ogóle nie wiem co się u niego dzieje, co robi, gdzie jest, z kim...:( Myślę, że skoro u Was to jest pierwsze rozstanie to musisz naprawdę zająć się sobą...faceci interesują się zaradnymi kobietami a nie takimi które za nimi latają...w końcu to mężczyzna z natury jest zdobywcą...im dłużej się nie odzywasz tym bardziej się zastanawia pewnie co u Ciebie, jaki jest powód Twojego braku zainteresowania nim itd itd...sama nie wiem mi tak radzili, tak robiłam i się wtedy sprawdziło...
  10. wiesz co przez jeden miesiąc próbowałam coś ratować, ale nie chciał o tym słuchać...olewał mnie...drugi miesiąc od rozstania też się odezwałam i był taki odzew, że aż w pięty mi poszło...więcej razy nie próbowałam...po 3 miesiącach widzieliśmy się ale oczywiście było spięcie (oczywiście do spotkania on był zmuszony sytuacją, ale oczywiście nie związaną ze mną). Sam tak o prostu odezwał się jak minęły 3 miechy. Kilka wiadomości na początku miesiąca potem długo nic aż w końcu zaproponował spotkanie no i tak wyszło że wróciliśmy do siebie. Byłam najszczęśliwsza osobą na Ziemi...także nie odzywaj się...żyj tak jak chcesz żyć...oczywiście nie ma reguły na rozstania i powroty...ale moje zdanie jest takie, żebyś się nie odzywała... Poza tym, sama daje złote rady a najchętniej to wzięłabym telefon i do niego zadzwoniła...tak bardzo tęsknię...ale chyba kolejny raz już do mnie nie wróci...nie mamy kontaktu już jakiś czas i się na to nie zanosi...mam nadzieję, że u Was dziewczynki wszystko dobrze się ułoży. Może warto prosić o pomoc Tego u Góry :)) daje siłę i to ogromną :)
  11. powiem Wam dziewczyny, że u mnie było podobnie...W ogóle nie chciał się ze mną spotkać, nie było mowy o jakimkolwiek kontakcie...było mu beze mnie dobrze, wolał kumpli, imprezy, poznawanie nowych panienek...ale jednak coś się zmieniło i zaczął tęsknić...szkoda, że to co dobre tak szybko się kończy...:(
  12. 2 tygodnie?dziewczyno ja musiałam czekać 4 miesiące! miej silną wolę...faceci potrzebują więcej czasu na przemyślenie i podjęcie decyzji...i nie pytaj go przede wszystkim o to czy już ją podjął. Jeśli Ci nadal na nim zależy to wstrzymaj się...nic nie dzieję się w życiu bez przyczyny...ja po zejściu się z nim powiedziałam, że jeśli ma być lepiej to niech boli jak najdłużej... Takie przyspieszanie i popędzanie go nic nie pomoże...przeciwnie...zniechęcisz go do siebie:/ ale zrobisz jak uważasz...sama to przerabiałam...nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu przez 3 miesiące, po czym zaczął sam się odzywać...ja nie robiłam nic oprócz zajmowania się sobą i życia tak jak chce i jakby on też tego chciał!
  13. Dlatego bo znowu popełniłam błędy, które wcześniej zniszczyły nasz związek. Pracowałam nad sobą bardzo ciężko i nad tym, żeby wrócił...ale nie umiałam tego utrzymać i sobie za bardzo odpuściłam....za szybko zapomniałam co czułam jak mnie zostawił...nie wiem czy teraz też pomoże czas na to, aby mógł zatęsknić...:( czy może przeciwnie...sama nie wiem co robić... jeśli chodzi o pierwsze poważne rozstanie to wydaje mi się, że najlepszym pomysłem będzie właśnie nie narzucanie się facetowi, możliwość zatęsknienia...mojemu też było wcześniej smutno, ze to się nie udało i ze ja cierpię...wiesz może myśleć, że trzeba dać szanse bo każdy na nią zasługuję więc uważam, ze u Ciebie wszystko dobrze się skończy. Niech nic o Tobie nie wie od Ciebie, ale nie proś innych żeby opowiadali mu o Tobie...na pewno zapyta...ja też byłam pewna, że ma mnie gdzieś a potem się dowiedziałam, że był bardzo zainteresowany moim życiem i tym co się ze mną dzieję...to nie mija tak po prostu...gorzej jest wtedy kiedy dało się szanse, a druga osoba jej nie wykorzystała. To daje do myślenia "dałem tę szansę i się nie sprawdziło, widocznie inaczej się nie da"...mam mimo wszystko nadzieję, że odważy się dać mi kolejną szansę..:(
  14. dziewczyno daj mu zatęsknić...skoro powiedział, że jemu też ciężko to już jakiś znak...chociaż mój a w sumie już nie mój gadał, że nie tęskni, że mu nie zależy,między nami nigdy nic nie będzie,źle się czuł w tym wszystkim i żebyśmy dali sobie szansę oboje...może kogoś poznamy..ale może faktycznie źle doradzam bo i tak ode mnie odszedł i tak...:(
  15. hmm...mój już były chłopak na początku też stanowczo mówił NIE. Trwało to 3 miesiące. Przez pierwszy próbowałam coś się odzywać, ale widziałam że wtedy jest jeszcze gorzej i bardziej się zraża do mnie. Po 3 miesiącach od rozstania (gdzie dwa to było naprawdę zero kontaktu) on się odezwał...aż w końcu wróciliśmy do siebie w sumie po ok 4 miesiącach. Niestety znowu się rozstaliśmy...ja nie wyobrażam sobie bez niego życia...:( wiem, ze to w dużej mierze moja wina bo popełniłam błędy które miałam naprawić...czy jest jeszcze szansa, żeby być razem?! chyba już nie...bo przecież ile razy można dawać możliwość zmiany...on już też ma swoje lata i chce założyć rodzinę...a skoro nie jest pewny czy to ja to na pewno już nie wróci...tak mi źle :(
  16. tak sobie to czytam i powiem Wam tyle...w tamtym roku rozstałam się z chłopakiem po kilku ładnych latach...sporo osób mówiło odpuść sobie, nic z tego nie będzie na pewno...miałam mieszane uczucia tym bardziej, że nigdy wcześniej się nie rozstawaliśmy. No ale przejdźmy do konkretów. Mój facet mówił mi, ze to na 100% koniec, nie będziemy ze sobą, unikał kontaktu jak mógł. Ja na początku prosiłam o to, żeby dał nam szanse itd itd ale nie chciał. Po 3 miechach odezwał się, ale wszystko delikatnie. Ja się nie narzucałam. Nie rozpoczynałam tematu jakiegoś powrotu czy cokolwiek. Po 4 wróciliśmy do siebie :) po prostu zatęsknił.. niestety w tym momencie znowu jest między nami źle...mam nadzieję, że i tym razem uda nam się to uratować bo nie wyobrażam sobie bez niego swojego życia...i jeszcze jedno Dziewczyny uczcie się na swoich błędach a nie tylko obiecujcie poprawę! Trzeba nad sobą pracować i to bardzo mocno Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...