Brawo Angelika! Gratulacje !!! I całuski dla synusia!!
Jestem najlepszym przykładem ,że z toczniem da się żyć.
Mało tego, można o nim zupełnie zapomnieć. Ten drań jest ze mną od kiedy pamiętam, a zdiagnozowany 12 lat temu.
Było ciężko, źle, do bani. Ale nie poddałam się. Nie przyswajałam wiadomości, ze jestem ciężko chora, walczyłam i udało się. Tylko pozytywne myślenie, każdy ból można przezwyciężyć, dziewczyny nawet nie wiecie jakie jesteśmy silne!!! I ile można znieść. Każdego dnia, gdy było ciężko i bolało wszystko myślałam jutro będzie lepiej, nie poddam się , mam dla kogo żyć ( mam dwóch wspaniałych synów- obecnie dorosłych, ale wtedy byli jeszcze mali). Powoli udawało mi się uwierzyć. Teraz czasami nawet nie pamiętam, ze siedzi we mnie to dziadostwo, no, poza przyjmowaniem leków , codziennie metypred.
Nie wyglądam na swoje lata, figurę mam całkiem niezłą, cały czas się śmieję i strasznie dużo pracuję.
Toczeń zwiedził ze mną nadmorskie europejskie kurorty, latał samolotem , pływał statkiem, wchodził nawet na szczyt wieży Eifla.
Czyli po prostu będzie ze mną do końca. Ale i tak ze mną nie wygra!!!
Wszystkim cierpiącym dużo sił i słońca ( no może z tym słońcem to przesadziłam) ale wytrwałości.
Trzymajcie się !!!