Dziękuję za tak liczne odpowiedzi. Każda z nich pozwala spojrzeć na wszystko inaczej.
Ja nadal próbuję to sobie jakoś pookładać. Na razie nie mamy za bardzo kontaktu, jest zabiegany okres, i nie mamy zbytnio możliwości na kontakt. Może to i lepiej, zawsze to już jakaś faza odpoczynku.
Faktycznie, gdy próbowałam rozmawiać o tych problemach rozmowa wydawała mu się bezsensowna i nie chciał rozmawiać, musiałam wszystko z niego wyciągać a to było męczące. On woli przemilczeć wiele spraw i po prostu zapomnieć a ja się boję, że mi to po prostu wygarnie przy czymś poważniejszym. Prawdę mówiąc, nigdy tak nie było. Nie wygarnia mi niczego, niczego też nie zabrania, wręcz przeciwnie czasami sam by najchętniej mnie wygonił na imprezę gdy on nie może. Nie raz słyszałam z Jego ust, że chciałby abym potrafiła bawić się tez bez niego, jak zawsze robiłam, i nie poświęcała się tak bardzo, bo jesteśmy na takie poświęcenia za młodzi no i nie jesteśmy właśnie małżeństwem. Może ma w tym trochę racji.
Co do tego jak wrócimy i znowu będziemy mieszkać razem. Z tego co rozmawialiśmy, może to dziwne, ale wiele rzeczy się nie zmieni, będziemy robili wiele rzeczy, które robiliśmy do tej pory razem.. Film, posiłki, rozmowy, itp.. Wydaję mi się, że w Jego zamiarach, w Jego pojęciu przerwy jest odpoczynek od tych kłótni, od kontrolowania się jak małżeństwo, może jakaś nauka kontrolowania niepotrzebnych emocji, a oddzielne spanie ma pomóc w jakiś sposób zatęsknić za tą bliskością. Myślę, że powinnam mu jakoś pokazać, że nadal potrafię się bawić, potrafię akceptować wiele rzeczy, uśmiechać się częściej, a nie, wiem tylko o co mogłabym się w danej chwili przyczepiać i rozpłakać, bo to chyba zmęczyłoby i odepchnęło każdego.