Cześć. Mam na imię Angela i jestem uczennicą III klasy Gimnazjum. Dobrze się uczę mam średnią 4,90. Wszyscy myślą, że niczego mi nie brakuje. Jeżeli ktoś tak myśli to bardzo się myli. Mieszkam razem z mamą i bratem. Tata od 2,5 roku nie żyje - popełnił samobójstwo ( powiesił się ). Zostaliliśmy ze 100000 tysiącami długów na głowie. Groziła nam nawet utrata naszego mieszkania. Naszczęście wszystko dobrze się ułożyło i długi zostały spłacone. W tamtym czasie bardzo wiele przeżyłam, ale pomimo to z wielkim trudem dałam radę się otrząsnąć. W II Gimnazjum poznałam fajnego i dobrego przyjaciela. Z czasem zaczęliśmy coraz bardziej dochodzić do wniosku, że między nami istnieje coś więcej niż tylko przyjaźń. Chodzimy ze sobą już od ok. 1 roku. Zawsze mogłam na niego liczyć i miałam w nim wsparcie. Bardzo go kocham, ale od jakiegoś czasu czuję, że zaczynamy się od siebie oddalać. Mój chłopak poprosił mnie o przerwę na jakiś czas, ma się do mnie potem odezwać. Minęło już ok. 2,5 tygodnia kiedy ostatni raz rozmawialiśmy. Tęsknię za nim i brakuje mi go. Mam wrażenie, że wszystko mi się wali nic mi nie wychodzi. Ostatnio pisałam konkurs z historii z której jestem najlepsza w klasie. Dostałam się do etapu rejonowego, ale do województwa się już nie dostałam. Byłam bardzo rozczarowana, bo pokładałam w tym duże nadzieje. Od śmierci taty czuję, jakbym traciła wszystkie siły. Czasem zagłebiam się w książki w naukę i dzięki temu chociaż na chwilę udaje mi się zapomnieć o swoich przeżyciach, ale kiedy mam wolną chwilę nie potrafię myśleć o niczym innym. Poprostu uciekam od problemów. Jestem coraz bardziej samotna. W klasie nie potrafię normalnie pogadać z kolegami. Staję się coraz bardziej zamknięta w sobie i niedostępna - zauważyłam to już od śmierci taty. Gdy jestem sama w domu, kiedy wrócę ze szkoły, myślę o tym, jak by to było, gdyby wszystko inaczej się potoczyło, gdyby nie doszło do tej tragedii, która mnie spotkała. Mam 15 lat i bardzo wiele już wycierpiałam. Co prawda mam swoje marzenia na przyszłość. Chciałabym pójść do liceum na profil humanistyczno - prawny. Po zdaniu matury na studia prawnicze, a w potem chciałabym zostać prokuratorem. Ambitne plany jak dla mnie. Lubię stawiać sobie wysoką poprzeczkę w życiu. Jestem osobą wymagającą wiele od innych, lecz jeszcze więcej wymagam sama od siebie. Ale co z tego.. jakiś czas temu powoli zaczynam wątpić w realizację swoich planów. Nie wiem czy kiedykolwiek wogóle będzie możliwe to, abym zaczęła normalnie żyć. Miałam stany depresyjne, które ciężko przetwałam. Coraz częściej zaczynam myśleć o samobójstwie. Wiem jaką wyżądzę tym krzywdę swojej rodzinie i chłopakowi, ale nie widzę się w przyszłości i życiu jakie będzie mnie czekać. Czasami myślę, że było by lepiej, gdybym nie żyła. Myśli samobójcze nieustannie tkwią w mojej głowie, do tej pory nie miałam dość odwagi, żeby je zrealizować, ale może nie bawem to się zmieni... Proszę powiedzcie co wy myślicie o mnie samej i o mojej przyszłości. Czy waszym zdaniem moje dalsze życie ma jaki kolwiek sens?