Skocz do zawartości
Forum

annia35

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez annia35

  1. mój mąż nie chce wogóle ze mną rozmawiać... a na terapie moge isc sobie sama... jest ok. jesli mu ustepuje i jest tak jak on chce....
  2. no właśnie ... a ja ostatnio rutyna w pracy ...w domu wciąż dzieciaki ... a tu zimno... wkrada się nuda rutyna stagnacja ... i niewiem czasem co ze soba zrobić ...obowiązków pełno ale ...
  3. Mąż zarzuca mi że mam duże problemy emocjonalne - On działa na mnie ostatnio jak płachta na byka...Nie chce ze mną rozmawiać wogóle(wszystkie żale i sprawy do niego piszę w meilach lub smach) , nigdzie wychodzić, nie lubi żadnych znajomych ani mojej rodziny ucieka w pracę i swoją rodzinę, unika seksu a ja jestem osobą temperamentną ... az się wyprowadził ...Nie sądzę zeby powodem była inna kobieta .... Jest wiele problemów między nami ale najbardziej dobija mnie wiele nie dopowiedzianych tematów spraw , tajemnic do których ja sama dopisuję scenariusz i wynajduję często "wyimaginowane" problemy ...czepiam się jego błędów-kłamstw z przeszłości itp Sama "dałam" całą siebie dla tego związku a teraz szaleję ...On od zawsze był jest całym moim światem a teraz mam wrażenie jakby wymykało mi się coś spod kontroli której i tak nigdy nie miałam..mam więcej czasu na rozmyślania i wariuję - jak odnaleść samą siebie i uwolnić się z uzależnienia od drugiej osoby ? tym bardziej ze często gubię pewność siebie i mam tendencje do przesadnej analizy swoich zachowań i innych ...
  4. Ostatnio zwolniłam trochę tempo życia, przez wiele lat żyłam na b.wysokich obrotach praca dom czasem jakaś odskocznia, wysoka adrenalina ... nagle zgubiłam gdzieś pewność siebie, sama nie wiem czego chcę od życia, jakaś pustka a zarazem nie potrafię się zorganizować, zachowuję się tak jak gdybym z powrotem była zagubioną nastolatką ... ciągle wszystko analizuję, zastanawiam się na elementarnymi zasadami funkcjonowania wśród ludzi itp co sie ze mną dzieje? czy nie umiem spokojnie żyć ? czy tylko adrenalina mnie nakręca ?
  5. dlaczego piszesz ze mam się bać samotności - sama nie znaczy samotna...nie pisałam też nic że nikt nie interesuje się mną...poza tym mój mąż ma swój dom u mamusi ... nie docenia co Tu ma... a wydaje mi się ze nie sztuką szybko wpakować się w pierwszy lepszy związek uciekając od tego co się ma ... po prostu wyczerpała mi się siła i chęć do walki o nas... tylko trzeba dojrzeć do pewnych decyzji i wytrwać w postanowieniach... a przy dzieciach i moim uzależnieniu od niego nie jest to łatwe....
  6. myślałam i myślę cały czas...dojrzewam do tej decyzji...choc gdzes w środku mam jeszcze nadzieję ...
  7. Jestem od 5 lat mężatką od 10 lat w związku mamy 2 dzieci 4 i 6 lat i tak się zastanawiam czy mnie dopadł kryzys czy ze mną coś nie tak ...czy nasz związek to poprostu pomyłka...Przyciągnęły nas do siebie problemy tzn u mnie rozwód rodziców brak pracy małoletnie rodzeństwo itp natomiast u niego dziecko z wpadki,uzależnienie od matki, złamane serce ...długo się przyjaźniliśmy...każde z nas miało swój swiat-swoją niezależność (między nami jest 7 lat różnicy) ale gdzieś odnaleźliśmy siebie- tylko nasz świat...Przynajmniej tak mi się zawsze wydawało ...ale mąż wciąż ciągnął do mamusi, która jest właścicielką rodzinnej firmy i wymuszała na nim ślub z kobietą z którą ma dziecko, pomagała tej kobiecie- mąż ma dobre kontakty z dzieckiem-ja z kolei długo byłam gdzieś z boku z daleka od jego rodzinnych relacji... i tak mi było dobrze... do momentu kiedy zdecydowaliśmy sie na dziecko - mój wtedy jeszcze partner "bał" się własnej rodziny-matki ... było sporo przeboi...ale czara goryczy się przelała gdy w końcu zdecydowaliśmy się na ślub (byłam z 2 dzieckiem w ciąży-wpadka) gdzie wcześniej chciałam już odejść z synem przez jego kłamstwa i relacje z tą rodziną (na szczęście mieszkaliśmy osobno). Kochałam Go i kocham,ale to nie jest zdrowe uczucie- na chwilę obecną mam dość ...Syn i córka są na tyle odchowane ze mogłam już wrócić na cały etat do pracy- i mieć chwilę dla siebie. Zawsze byłam osobą pełną energi i uśmiechniętą - ale zrobiłam się zrzędą stroniącą od ludzi. By było między nami dobrze dostosowałam się do męża , a zgubiłam siebie ... Mąż zaczął stronić od znajomych, wyzywał moją rodzinę wymuszał bym się odsunęła od nich jaki i znajomych- częściowo to zrobiłam, gdzie z kolei On cały czas miał swój świat do którego mnie nie dopuszczał, teściowa zarządziła by zatrudnił w firmie matkę swego kawalerskiego dziecka , co prawda relacje z nastolatkiem miał i ma dobre(gdzie ja jestem wrogiem,złem koniecznym), a ja zaczęłam szaleć- podejrzewać go zdrady, podwójne życie itp nigdy nie mieliśmy wspólnej kasy, ja musiałam sie ze wszystkiego tłumaczyć - jeśli coś było nie tak trzasnął drzwiami i znikał na tydzień do matki...wylądowałam nawet u psychologa, który mi powiedział iz skoro mąż nie chce iść na terapię(bo on nie ma problemu) to on nie widzi sensu ratowania związku...ale chodziłam sama dla siebie (stałam się bardzo agresywna dla męża, doszukiwałam się czepiałam szczegółów, wyczuliłam sie strasznie na jego rodzinę itp) na jakiś czas pomogło...ale znów wraca...Nie zaznaczyłam iż mój mąż nie potrafi rozmawiać albo nie chce woli przeczekać aż "sprawy same się rozwiążą" , a ja w chwilach wzburzeń i emocji zachowuję się jakbym sama nie wiedziała czego chcę ...Nie wiem co on robi czuje itp nie mam zaufania, zachowuję się tak jakbym chciała mieć pełną kontrolę nad nim. Potem i tak ja ustępuję i cisza...Aż się we mnie zbierze za jakiś czas na nowo a problem zostaje - ciut się rozmyje na chwile. Ucieka ode mnie by odpocząć i przeczekać...Na szczęście dzieci nie mieszamy w te sprawy oboje kochamy je i dbamy o nie.Co mnie jeszcze boli bez dzieci nigdzie ze mną nie wyjdzie nie wyjedzie...Po prostu niechce.Do tej pory pomimo zgrzytów choć w łóżku nam było dobrze, teraz postara się może raz w miesiącu ... a ja czuję się iż nie liczy się z moimi uczuciami wręcz odpycha mnie,nawet gdy ja inicjuje zbliżenie (wcześniej to lubił) a to cholernie boli... I ciągnie się kolejny problem- ja chciałabym zamienić mieszkanie na większe(wyzywa mnie ze ja nie mam kasy na zamianę itp) a chce dążyć do remontu starego opuszcz domku wokół firmy i sej rodziny. Dzieci tam ciągną,ale ja czuję się tam b.źle , choć plany z remontem tego domu są od lat i przez kolejne lata nic sie nie zmienia(ze wzgl na relacje rodzinne), a mnie juz ręce opadają... bo mieszkamy na 34 m i nic się nie mieści. Zastanawiam się co dalej bo już z sił opadłam, nie mam sił starać się o wszystko mówić prosić ... już nawet cieszę się ze znika mi z oczu ... choć po 3 dniach zaczynam tęsknić ...choć inaczej niż kiedyś...już chyba nie chce mi się walczyć o Nas...i żyć na jego warunkach... i jemu chyba też nie... i jak żyć ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...