Nic mi nie zrobił, po prostu często na mnie krzyczy, ja nawet nie poczuje że coś zjadłam a on twierdzi że dużo jem. W szkole tragicznie, nie mogę się skupić na niczym, wracam na mieszkanie najem się i...........Później kręci mi się w głowie, padam zmęczona i idę spać. Znajomych nie mam gdyż moje dwie koleżanki mają urlop dziekański i zostałam sama, jak mamy zrobić jakiś projekt w grupie to ja muszę sama robić, jest impreza jakaś, cała moja grupa tam idzie, rozmawiają o tym przy mnie, mnie jako jedynej nie zapraszają. Czasami dostanę kasę na tydzień, wydam ją w ciągu jednego dnia, a później kłamię że nie mam już zajęć i jadę do domu bo nie mam co jeść, rok temu jak mieszkałam ze współlokatorką, to albo kradłam jej jedzenie albo wyciągałam z kosza,w końcu się wyproawdziałam, było mi wstyd, raz spędziłam całą noc na dworzu, jeżdząc nocnymi autobusami bo wstydziałam się wracać na mieszkanie, piłam i jadłam tylko to co koleżanka mi dała ta która nie zdała, tzn. jednego cukierka i herbatę, ale wtedy było lepiej bo miałam zajęcia tylko do środy, później wykłady. Teraz niestety był koszmar