Skocz do zawartości
Forum

kasiocha2000

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez kasiocha2000

  1. Odp do :jakaś34. Dziękuję za radę... Ale ja już wiem co mam robić, żeby być szczęśliwą:)
  2. Tak, ja mam właśnie problem z tym, że inni coś negatywnego powiedzą. Jestem pewna swoich uczuć do niego i wiem, że dalsze życie z nim ma sens. Głupie gadki powodują we mnie wiele myśli z którymi walczę. Wiem, mogą mieć rację, ale ja widzę wszystkie wady i wydaje mi się, że da się z nimi żyć, bo przecież każdy je ma... Dziękuję za rady.
  3. Nikogo nie próbuję przekonać. Czekam na opinię innych, żeby łatwiej było mi przetrwać. A opisując swoje odczucia, można wyobrazić sobie mój problem.
  4. Moi najbliżsi czasami mówią, zobaczysz, będziesz miała ciężkie życie z nim. To najbardziej człowieka dołuje. Ja dostrzegam jego wady, ale są przecież i zalety. Dlatego zawsze sobie tłumaczę, że oni nie wiedzą jaki on jest naprawdę. Bo czy można poznać człowieka np na jakieś imprezie, czy zjeździe świątecznym? Myślę, że nie... I myślę, że to jest wspaniałe, akceptowanie tego, co ludziom wydaje się złe. Ale czy złą rzeczą są wady człowieka? Myślę, że to właśnie kwestia dogadywania się i zrozumienia. Mój ślub w październiku...Po 6 latach... Ludzie mówią, że to przełomowy czas, że człowiek już nic nie udaje... Ja otwarcie rozmawiam z narzeczonym o tych sowich myślach. Uważam, że musi to wiedzieć. Co odpowiada? "Gdybym miał Cię krzywdzić i być dla Ciebie nie dobry, to nie chciałbym ślubu. A chcę go, bo chcę z Tobą żyć."
  5. Witam:) Wiesz? Ja jestem w związku 6 lat i się pobieramy w październiku. Kłócimy się często, czasami za często. Ale po kłótni, po przykrych zadaniach, siedzimy i rozmawiamy. Wyciągamy związki i próbujemy żyć tak, aby już podobny problem się nie powtarzał. Kłócą się wszyscy. Czy to idealny związek, czy nie. Chociaż myślę, że idealnych nie ma:) Ze swojego doświadczenia, możesz stwierdzić to samo, ponieważ w każdym związku, taki problem miał miejsce. Ja uważam, że lepiej jak para się pokłóci, niż miałaby milczeć i tkwić z różnicą zdań. Podobno, to jest lepsze, niż nie mówienie sobie o problemach. Moja rada? Postarajcie się, rozwiązywać kłótnie tuż przed jej wybuchem. My np, jak zaczynamy podnosić głos, to już jedno drugie uspakaja i potem jest tylko ostrzejsza wymiana zdań. Związek to wielka nauka życia z osobą w sumie obcą. Trzeba nauczyć się z nią żyć...
  6. Bardzo fajne te Wasze myśli:) Dużo pomagają... U nas jest tak. Dla narzeczonego jestem wszystkim, wszystko dla mnie zrobi, zawsze patrzy co ja chcę, jaką bym chciała wybrać opcję. Czasami tylko czuje, że mnie nie słucha, ale to właśnie w tych niepotrzebnych kłótniach. Pokłócimy się, za kilka minut albo i jeszcze w złości potrafimy rozmawiać o tym problemie, zawsze obiecujemy sobie, że nie będziemy krzyczeć itd, chociaż wiem, że to raczej nie możliwe - się nie kłócić. Wiem, że jest odpowiedzialny i spełni się w życiu małżeńskim. Myślę, że potrafię żyć z jego wadami, ponieważ jego wad, ma właśnie mnóstwo zalet i wiem, że kocha mnie ponad wszystko. Wiem, wiem. Miłość nie wystarczy:) Czasami usiądę i rozmyślam, to w perspektywie czasu, bardzo nasz związek się zmienił( na lepsze). Czasami jestem zła sama na siebie, bo bardzo biorę pod uwagę zdanie innych. Chciałabym, żeby każdy wychwalał moje życie, chciałabym, każdego zadowolić. A czasami jest to kosztem mojego szczęścia... Jestem taka osobą, która nie chciałaby nikogo zranić, a nie mogę znieść, że ludzie czasami ranią mnie i nie potrafią cieszyć się moją decyzją i moim szczęściem. Przed Waszym ślubem, prawie wszyscy się z niego cieszyli? Bywały jakieś kłótnie? Bywają teraz? Jakie macie relacje? Zmieniło się coś na gorsze, jak to inni straszą? Pozdrawiam!!!
  7. Wiem o tym, ale tak go kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez niego... Obiecałam sobie, że dam ostatnią szansę sobie. Będę wszystko obserwowała i zobaczymy co z tego będzie. Jak któraś z Was jest mężatką, to jak to wyglądało przed ślubem? Złe i dobre momenty?
  8. Odpowiadam sobie na te pytania i moje odpowiedzi są pozytywne... Wymieniłam praktycznie jego same wady i zastanawiając się nad nimi w tej chwili wiem, że nad nimi właśnie pracuje, wiem, że każde słowo powiedziane głośniej, zaraz żałuje. Jest jedną z nielicznych osób w moim życiu, na którą mogę zawsze liczyć, dba o mnie, o moje dobro. Wiem, że będzie wspaniałym ojcem i dbającym o mnie i naszą rodzinę mężem. Najgorsze jest jednak to, że właśnie martwię się, że inni widzą to co złe, a nie widzą jego zalet, a czasami obcy mają rację. Wczoraj odbyłam poważną rozmowę z bardzo dobrą koleżanką. Mówiła właśnie, że martwi się o mnie itd. W głębi serca myślałam, a może ma racje? A z drugiej strony wiem, że bardzo się kochamy, że potrafimy żyć w zgodzie, a chyba wszędzie są sprzeczki. Żeby poznać mojego narzeczonego, nie wystarczy jedna chwila, bo w ciągu niej, człowiek myśli, że on jest "głupi", nie fajny. A ja znam jego wnętrze, jego dobre i delikatne serce, znam jego myśli.
  9. Pani Kasiu... Mam taki mętlik w głowie. Nie wiem co robić... Dużo osób, a praktycznie każdy kto zna mojego narzeczonego mówi:'' Martwię się o ciebie, że zniszczysz sobie życie, że on będzie mnie krzywdził" itd. A czemu? Już tłumaczę... Dużo złego przeszliśmy w swoim związku... Jesteśmy ze sobą prawie 6 lat... Od jakiś 2 lat jest "spokój "między nami, między rodziną moją a narzeczonym. Często były jakieś sprzeczki, nie domówienia, plotki, "wojny". Czemu? Dlatego, że narzeczony nie lubi być krytykowany, lubi postawić na swoim, jest bardzo honorowy i zawzięty, nerwowy i wybuchowy. Ja jestem spostrzegana jako bardzo dobry człowiek. Tak chyba każdy mówi... Że jestem jak"anioł" Słowa moich najbliższych. Mój przyszły mąż jest też nerwowy, co powoduje większość kłótni, bo najlepiej jak jego zdanie jest akceptowane przez wszystkich. Cięzko jest je podważyć. Przez 5 lat siedziałam cicho i przymrużałam oko na jego wady, a teraz jakby coś mnie tknęło i walczę także o swoje potrzeby...Kilkakrotnie w kłótni krzyczałam, że już mam dosyć takiego życia, bo się w nim męcze. Ale po rozmowie, płaczu nas obojga, wybaczam te krzyki a za jakiś czas jest tak samo. Narzeczony tłumaczy mi z uśmiechem że nie będzie mnie na rękach nosił. Czasami czuję,że ma duzy wpływ na moją psychikę...Może nie świadomie to robi ale czasami jestem bardzo zmęczona psychicznie... Od kilku dni, siedzę i myślę, jak to będzie po ślubie... czy coś się zmieni na lepsze, czy tak już będzie jak do tej pory, czego bardzo bym nie chciała. Nie mówię , że jest cigale żle, ale często. A tego się boje, obawiam... Moi rodzice są po rozwodzie i mama się męczyła 20 lat, ponieważ żyła z nadzieją, że tata się zmieni. Czasami myślę, że mam tak samo. Czasami odnoszę wrażenie też, że prz narzeczonym nie jestem do końca sobą, bo nie mogę, ponieważ oboawiam się wyrażać swoje myśle, żeby nie było z nich kłótni. Proszę o pomoc. Nie daję juz sobie rady z tymi myślami i strachem. Pozdrawiam...
  10. Właśnie dzisiaj przygotowałam plan na poważną rozmowę i zobaczymy co z niej wyniknie:) Opowiem o niej. Pozdrawiam i dziękuję!
  11. Nie chce odwoływać, bo za mocno go kocham... ale tak bardzo się boję, że będzie gorzej... dzisiaj też już była kłótnia, bo mamy inny pogląd na obrączki, które czas wybierać. O takie małe rzeczy się kłócimy. On mówi, że jestem jak dziecko, że przesadzam w tym co mówię, a ja naprawdę chcę tylko żyć jak normalni ludzie. Czasami jest tak cudownie, a wystarczy różnica zdań i wielka du....a. Jak próbuję rozmawiać o tym, że powinniśmy mieć inne życie, to on mówi, a daj mi spokój, to Ty się zmień. O.
  12. Witam wszytskich... Postanowiłam opisać swoją trudną systuację, ponieważ, tak naprawdę nie mogę nikomu o tym powiedzieć...Za 3 msce biorę ślub... Od czasu zamówienia sali itd, często myślę, czy dobrze robię. Powód? Mój narzeczony ma ciężki charakter... Jest bardzo kochany, uczynny, oddany itd, ale jest strasznym nerwusem. Wystarczy inne moje zdanie i od razu wybucha, że to nie tak, przedstawia swoje i jego zdaniem tak powinno być. Mojego praktycznie nie bierze pod uwagę, a kiedy mówię mu o tym, to oczywiście składa na mnie, że wszystko musi być po mojemu i tak w kółko. Ma silny charakter, ciężko jest podważyć jego zdanie. Ciężką sprawą jest jeszcze to, że na wiele spraw patrzy negatywnie. Krytykuje. Różnica zdań, prowadzi do poważnych kłótni, w których wypominam mu, że po co to wszystko, po co ślub, skoro nie potrafimy ze sobą normalnie żyć. Proszę o pomoc... Nie wiem jak i co mam czynić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...