witam jestem mezatka 4 lata mamy corke od dwoch miesiecy.moj maz podobno od zawsze mial problem z alkoholem,choc ja tego nie wiedzialam przed slubem,ma 27 lat.nie wiem juz co robic zeby uratowac nasze malzenstwo,rozmawialam wiele razy z nim,chodzilismy na terapie i nic.nie mam z kim o tym porozmawiac bo sie wstydze ze mam takie zycie.pije przynajmniej raz w miesiacu i to w taki sposob ze caly dzien a czasem i noc wraca dopiero jak mu sie pieniadze skoncza.nie raz cos odwalil albo samochod rozwalil albo z kims sie pobil albo trzeba bylo po niego jezdzic.najbardziej mnie zabolalo to ze jak potrzebowalam jechac do szpitala rodzic to on w ten dzien ruszyl,nie bylo go wtedy gdy go najbardziej potrzebowala.teraz jak mamy corke boje sie o przyszlosc bo nie chce zeby ogladala ojca pijaka i sie wstydzila za niego i sluchala ciagle halasow.jak nie pije to jest dobrym ojcem i mezem kocham go i chcialabym to ratowac ale nie wiem jak.chodzi po katach pije sam,w kazdym budynku gospodarczy i kazdym koncie znajdzie sie jaka butelka albo puszka.nie chodze z nim na zadne imprezy bo sie wstydze bo zawsze sie uwali,i tyle z zabawy.nie wiem juz sama co powinnam zrobic,placze po kontach bo nie daje sobie rady.prosze o rade bo nie wiem jak z nim postapic.to jest skrot ile juz wyzadzil mi w tym zwiazku.ale nie chcialabym dopuscic do rozwodu bo duzo nas laczy.dodam ze przeprowadzilam sie z dosc daleka rodzicow zostawilam 230 km stad,tesciow mam za plotem i nic mi w tym nie pomagaja,ma rodzine niech sobie radza sami.