Skocz do zawartości
Forum

halls

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Chelm

Osiągnięcia halls

0

Reputacja

  1. Bardzo dziekuje za odpowiedz.Ja wiem że to dla Niej jest bardzo trudny czas,wiem że musze Ja wspierać i być przy Niej.Ja Jej to powiedziałem,nie zasypuje Jej pytaniami ani nic nie narzucam.Wyraziłem swoja opinie i Ona zna moje zdanie na ten temat.Dałem Jej czas na przemyślenia.Ja boje sie że moja partnerka podejmie wedlug mnie złą decyzje,ze sie nie zgodzi.A to byłby najwiekszy błąd w Jej życiu.Tego boje sie chyba bardziej niż tego że jednak okarze sie że to Ona jest biologiczna matka.Uważam że lepiej jest poznać prawde niż żyć w niepewności i zastanawiać sie czyje to dziecko.Jest jeszcze jeden problem,co bedzie jeśli jednak to nie bedzie Jej dziecko?Ehhh i tak żle i tak nie dobrze
  2. Właśnie ja to swojej partnerce powtarzam że musi zrobić te badania.Wiem że w tej chwili jest Jej trudno ale ja powiedziałem że bede zawsze przy Niej i wspólnie przez to przejdziemy.Tamci już zrobili badania DNA i wyszło że nie są rodzicami tej dziewczynki.Oni chca tej ekshumacji bo chca znać prawde.Mi również wydaje sie że prokurator nie musi mieć na to zgody.Policjant prowadzacy ta sprawe powiedział że mamy sie zgłosić do prokuratury 27 lutego.Chciałbym powiedzieć że to jest dla nas trudny okres ale zaznaczam że nie chcemy na siłe wyrwać tego dziecka od tamtej rodziny.Najważniejsze jest dobro dziecka.Nie wiem co o tym wszystkim myśla rodzice ktorzy wychowuja to dziecko,policja ujawni ich dane dopiero jak na 100% potwierdzi sie że to moja partnerka jest biologiczną matka.Mam nadzieje że to bedą normalni ludzie i że wspólnie dojdziemy do porozumienia co robić aby dziecko nie ucierpiało.To będą bardzo trudne decyzje.
  3. Witam wszystkich.Jeśli to możliwe to chciałbym prosić o opinie i rady ponieważ dzisiaj stało sie coś z czym nie wiem jak sobie poradzic. A wiec.. Jestem w związku od okolo 2 lat.Oboje jesteśmy po rozwodzie i mamy dzieci.Moja partnerka ma syna i córke.10 lat temu będąc w innym związku była w ciązy ale niestety zmarło przy porodzie.W poniedziałek zadzwonili z policji i powiedzieli że na 80 procent Jej dziecko żyje.Powiedzieli że nastąpiła pomyłka i że danego dnia inna kobieta również urodziłą dziecko i najprawdopodobnie dzieci zostały pomylone.Moja partnerka jest w szoku,nie wiem jak mam z Nia rozmawiac.Prokurator chce zrobić ekshumacje,problem w tym że moja partnerka nie chce o tym słyszeć.Wiem że to dla Niej szok ale uważam że powinna sie zgodzic żeby być pewnym.Powiedziałem że bede Ja wspierał i pomoge przez to wszystko przejść ale Ona mówi że nie chce przechodzić przez to jeszcze raz.Boi sie że jeśli wyjdzie że to Jej dziecko to co Ona w tedy zrobi? Nie wiem jak mam z Nia rozmawiac,może Wy doradzicie
  4. Witam wszystkich.Ten wpis dalem juz dawno temu i od tamtej pory wiele sie zmienilo a mianowicie nie jestem z zona a raczej byla zona.W pazdzierniku sie rozwiedlismy,dostalem rozwod z orzeczeniem winy zony.Teraz z perspektywy czasu wiem ze zle robilem i jak czytam swoj pierwszy wpis to nie chce mi sie wierzyc ze bylem taki glupi.Dzieki wszystkim za odpowiedzi i wsparcie.Moje zycie zaczyna sie od nowa.Pozdrawiam
  5. Dzisiaj postawilem sie zonie oto efekt sms od zony: WIECEJ DZIECI SZMACIARZU NIE ZOBACZYSZ To Ona powinna skorzystac z pomocy lekarza,ona jest nieprzewidywalna i trudno ocenic co jeszcze moze zrobic.
  6. Bo ja kocham,bo jest moja zona,bo jest matka moich dzieci,bo mi na niej zalezy,bo za Nia tesknie. Chcialbym abysmy byli znowu rodzina.
  7. Tylko problem w tym ze ja chcialbym to naprawic,jestem w stanie wybaczyc wszystko i to nie sa puste slowa bo wiem co mowie i co czuje.Tylko jak sprawic zeby zona chciala wrocic zeby zrozumiala ze to co robi to zle.
  8. Kocham Ja i to bardzo.Mialem wiele dziewczyn ale nigdy nie kochalem tak jak moja zone.Moja zona sie zmienila ale dlaczego sie taka stala?Ja pamietam jaka byla cudowna zona i matka i chcialbym zrobic cos co moglo by spowodowac zeby byla jak kiedys.Bardzo za Nia tesknie i brakuje mi jej.Dawnej zony.Wiem ze dzieci widza co sie dzieje,wiem ze im tez jest ciezko.Moja starsza corka prosi mnie abym wrocil do nich abym pogodzil sie z mama.A mlodsza pyta sie mnie dlaczego z nimi nie mieszkam,dklaczego nie spie z mama.One chyba mysla ze to ja odszedlem od nich ze to ja je zostawilem.Nie potrafie sie odkochac,pewnie jestem glupi ale nie potrafie i nie chce.Oni sa dla mnie calym zyciem i trace to wszystko.
  9. Z Jej matka nie ma mowy o rozmowie.A z kim chodzi na imprezy to dokladnie nie wiem.Napewno ze swoja przyjaciolka a kto jest jeszcze razem z nimi to nie wiadomo.Jej przyjaciolka ma na Nia zly wplyw.Teraz jak sobie wszystko przemyslalem to odkad zaczela czesciej spotykac sie z ta swoja przyjaciolka to wtedy zaczynaly sie problemy.Jej przyjaciolka jest po rozwodzie od okolo 4 lat i ma dwojke dzieci.Ona duzo pije alkoholu i chodzi na imprezy,czesto tez zmienia facetow.A jej dziecmi zajmuje sie mamusia.
  10. Wiesz co?Zaluje ze jestem takim facetem.Inny juz dawno by kopna i zajal sie swoim zyciem.A ja przez to ze jestem taki a nie inny to cierpie.Wiem ze dobrze by bylo gdyby zona skorzystala z psychologa ale ona nawet nie chce o tym slyszec.Ja wiem ze z Nia jest teraz cos nie tak ale nie rozumiem dlaczego tak latwo chce to zakonczyc,ze tak szybko zlozyla pozew rozwodowy.Ona sie zmienila i to bardzo zaczela pic alkohol,chodzic na dyskoteki i imprezy.Ona zawsze byla przeciwniczka alkoholu czasami sie zloscila na mnie jak sobie wypilem jedno piwo.Czesto jest tak ze prosi mnie abym popilnowal dzieci przez 2-4 godziny bo ma sprawe do zalatwienia a wraca do domu po 12-14 godzinach.Dzieci cierpia z tego powodu ale nawet to nie przemawia do zony.Moje zycie stracilo sens.Jest mi bardzo ciezko.Nie wyobrazam sobie ze nie bedzie mnie jak dzieci beda kladly sie spac,ze nie bedzie mnie gdy beda wstawaly.Mam taka prace ze bede mogl wziasc dzieci na weekend raz w miesiacu.Kazdy mi mowi ze moja zona bedzie zalowac tego wszystkiego ze wkoncu dotrze do niej co zrobila ale kiedy?Po rozwodzie?Chcialbym zrobic cos co sprawi ze wczesniej sie opamieta ale nie wiem co.Zaczynam juz watpic w to ze ktokolwiek mi pomoze.
  11. Ja nie mowie ze jestem bez winy.Przez problemy zycia codziennego oddalilismy sie od siebie.Nie wiedzialem ze tak jest dopiero teraz to zrozumialem.Przeprosilem Ja za to obiecalem poprawe ale do Niej nic nie dociera.Zaden argument do Niej nie przemawoa.Jednego dnia mowi mi ze mnie nienawidzi,ze nie moze sie na mnie patrzyc ze zmarnowalem jej zycie a za dzien lub dwa pisze mi smsa ze zaaluje tego co zrobila ze przeprasza ze brakuje Jej mnie itp.Od 21 grudnia nie jestesmy razem a 10 stycznia wyprowadzilem sie.Probowalem z Nia rozmawiac,tlumaczyc itp ale to nic nie daje.Ostatnio przez 5 dni sie do Niej nie odzywalem a dzisiaj napisala mi smsa z zaproszeniem na kawe.Gdy do Niej poszedlem to powiedziala mi ze nie zmieni zdania co do rozwodu ale to ze sie rozwiedziemy to nie oznacza ze nie wrocimy do siebie.Dla mnie to jest chore.Powiedziala rowniez ze mimo tego ze sie rozwiedziemy to chcialaby abysmy mieli ze soba dobry kontakt abysmy wspolnie spedzali swieta,imieniny,urodziny.Ja juz nie wiem co mam zrobicWiem ze powinienem ja znienawidziec,olac ale nie potrafie.Ciagle ja kocham.Zapisalem sie na silownie,spotykam sie ze znajomymi ale ciagle o Niej mysle.Brakuje mi jej ciepla,bliskosci,rozmow,usmiechu.
  12. Witam. Nie wiem ile juz wykonalem wpisow na ten temat i ile otrzymalem odpowiedzi ale nadal nie rozumiem dlaczego tak sie stalo.Szukalem juz wszedzie odpowiedzi na to pytanie i jak naraie nie otrzymalem. Oto moja chistoria; Mam 33 lata jestem zonaty ponad 9 lat.Mamy dwie coreczki jedna ma prawie 9 lat a druga 3,5 roku.Wydawalo mi sie ze moje malzenstwo jest szczesliwe i bylem pewny ze mam wspaniala zone i ze mam ustabilizowane zycie rodzinne.Ale niestety ie pomylilem.To co sie stalo nie wyobrazalem sobie nawet w najgorszym koszmrze.Gdyby ktos mi powiedzial pol roku temu ze moje zycie rodzinne legnie w gruzach to nigdy bym w to nie uwierzyl.1 pazdziernika zona wrocila z pracy i powiedziala mi ze chce rozwodu.Zaskoczyla mnie tym bardzo.Probowalem z Nia o tym porozmawiac ale nie chciala.Powiedziala ze mnie nie kocha i nie chce juz ze mna zyc.Bylo to bardzo dziwne gdyz w sierpniu bardzo dobrze sie nam ukladalo i zrowno na codzien jak i w nocy.Zapytalem sie Jej czy ma kogos?Powiedziala ze nie,po prostu nie chce juz ze mna byc.Ten dzien byl dla mnie koszmarem.Zadna proba rozmowy nic nie dawala.Z powiedziala ze nie hce mnie widzic i ze jedzie na noc do rodicow.Nastepnego dnia gdy wrocila do domu to znowu z nia probowalem porozmawiac.Powiedziala ze ma juz dosyc wszytkiego i ze musi sobie wszystko przemyslec.Po kilku dniach pogadalismy i postanowilismy ratowac nasze malzenstwo.Robilem dla zony wszystko co chciala.Miala mnie na kazde zwolanie.Zauwazylem jednak ze zona zaczela duzo jesc i troche przytla.Zapytalem sie Jej czy jest w ciązy a wiedzialem ze jesli tak to napewno to nie jest moje dziecko.Powiedziala ze nie.Uwerzylem.Po kilku dniach zona powedziala mi ze odchodzi ze to nie ma sensu.Znowu bylem zalamany.Rozmowy nic nie dawaly.Probowalem zrozumiec co sie dzieje alenie potrafilem.Po kilku dniach zona do mnie wrocila i przeprosila ze tak sie zachowuje.Po razkolejny postanowilismy byc razem.Po kilku dniach zona powiedziala mi ze mnie zdradzila.Bylem zalamany,nie wiedzialem co mam ze soba robic.Z jednej strony nie nawidzilem jej za to a z drugiej bardzo ja kochalem.Mialem metlik w glowie.Zona poszla do pracy a ja zostalem sam z ta mysla.Po okolo 3 godzinach dostalem od zony smsa ze nigdy w zyciu mnie nie zdradzila a powiedziala to dlatego abym od Niej odszedl.Z jednej strony poculem ulge ale mysl o rozstniu dalej mnie przygnebiala.Gdy zona wrocila z pracy to powiedziala ze z nami koniec i ze juz zdania nie zmieni.Zaczalem powoli wariowac.Gdy bylem w pracy to zabralo mnie pogotowie bo stracilem prytomnosc i bylo podejrzenie wylewu.Na szczescie to byl tylko stres i nrwy.Zona nie odwiedila mnie w szpitalu i to tez bardzo bolalo.Gdy wrocilem ze szpitala to zona plkala,powiedziala ze jest jej bardzo przykro i ze chce byc ze mna.Uwierzylem jej po raz kolejny.Bylo dobrze prez kilka dni.Pewnego weczora zona przytulila sie do mnie i zapytala sieco bym zrobil gdyy byla w ciazy.Zapytalem sie czy to mozliwe.Powiedziala ze tak i ze to nie jest moje dziecko.To mnie zalaalo calkowicie.Nie wiedzialem co mam ze soba zrobic.Powiedzila ze to byl tylko jeden raz i ze bardzo tego zaluje.Po kilku dniach porozmawialismy o tym.Powiedzialem Jej ze Ja kocham i ze chce byc z Nia.Ze wychowam to dziecko jak wlasne i ze tylko my bedziemy wiedziec o tym.Bylismy dalej ze soba.Po kilku dniach zona poszla do lekara.Okzalo sie ze jest to ciaza pozamaciczna i ze zona bedzie miala zabieg usuniecia zarodka.Zona bardzo plakala a ja niewiem dlaczego bylem tez smutny z tego powodu.Powinienem sie ucieszyc ze nie bedzie tego dziecka a bylo odwrotnie.Zona byla w szpitalu prawie miesiac i codziennie ja odwiedzalem i wspieralem.Gdy wyszla ze szpitala powiedziala ze mnie nie kocha i ze chce rozwodu.Powiedziala ze caly cas sie spotyka z tamtym gosciem i ze go kocha.Ze to nie bla jednorazowa zdrada.Myslalem ze zwariuje.Nie wiedzialem co mam robic.Powinienem ja zostawic a nie potrafilem.Bardzo ja kocham i tylko na Niej mi zalezy.Po jakims czasie zona wrocila.Zaczela mnie przepraszac i prosic abysmy byli razem.Znowu jej wybaczylem i zaufalem.Planowalismy Swieta,Sylwestra i zauwazylem ze naprawde zaczyna amsie ukladac.Ale niestety mylilem sie.Dowiedzialem sie ze zona dalej spotyka sie z tym gosciem.Powedzialem Jej o tym.Nie zarzeczyla.Znowu sie rozstalismy.Zona powiedziala ze nie bedzie ze mna ale tez nie bedzie z Nim poniewaz On nie chce.Nie wiem dlaczego to potkalo mnie.Dlaczego odchodzila i wracala.Zona wie ze ja bardzo kocham i ze mi na Niej bardzo zalezy ale nie chce bycze mna.Wiem ze spotyka sie z nim.Nie wim co mam ze soba zrobic.Kazdy mi mowi zebym o Niej zapomnial,ze tyle razy mnie oklamala i zranila.Ale ja nie potrafie.Nie chce zyc bez Niej.Pewnego dnia smsowalem z kumpelka ktora pomaga mi w tym trudnym czasie.Zona sie wkurzyla i powiedziala mi ze to ja Ją zdradzam piszac z dziewczyna.Powiedzialem ze to nie prawda i ze nie ma prawa tak mowic.Wyszla z domu.Wrocil p 2 godzinach i plakala.Nastepnego dnia dowiedzialemsie od Jej kolezanki ze ona zauje teg co zrobila i ze jest o mnie zazdrosna.Zebym z Nią porozmawial.Wiec zaczalem rozmawiac,po raz kolejny postanowilismy byc razem.Ale teraz bylo inaczej.Nie ufalem zonie calkowicie ale ona bardzo sie starala.Postanowilem nie angazowacsie w to bardzo i poczekac jak to wszstko bedzie sie rozwijac.Zona obiecala m ze nigdy juz sie nie spotka z tym gosciem i zerwie z nim calkowity kontakt.Po okolo tygodniu zlapalem zone jak rozmawia z tym klientem przez tel,ta rozmowa trwala ponad godzine.Nie jestesmy teraz razem ale ja bardzo cierpie z tego powodu.Wiem ze powininem ja olac ze caly czas mnie ranila i oklamywala,zdradzala.Ale nie potrafie.Caly czas mysle tylko o Niej.Bardzo mocno ja kocham.Nie wyobrazam sobie zycia bez Niej.Jestem glopi wiem o tym ale co ja poradze ze nie moge sie odkochac,ze tylko Ona dla mnie sie liczy.Zastanawiam sie dlaczego raz odchodzi a pozniej do mnie wraca.Co mam robic?Jak mam z tym zyc?Moze w koncu ktos mi pomoze,chociaz w to watpie. Teraz w to wszystko wtracila sie Jej mamusia.Namowila moja zne do rozwodu i z tego co wiem wniosek rozwodowy zostal juz zlozony.Nie rozumiem tesciowej bo do tej pory byla za mna ateraz jest przeciwko mnie.Nie chce tego rozwodu,nie chce by zona odeszla.Chcialbym abysmy zaczeli wszytko od nowa mimo tego co mi zrobila ja nadal bardzo ja kocham i nie chce jej stracic. Chcialbym wiedziec jak Ja odzyskac.Na terapie sie nie zgodzi.Mam Ja olac i moze wtedy za mna zateskni.Czy mam o Nia walczyc i rozmawiac.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...