Skocz do zawartości
Forum

Krzysiek90

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Krzysiek90

0

Reputacja

  1. Wstydzę się powiedzieć komukolwiek o tym co myślę o samym sobie, co czuje. Otoczenie ma mnie za wesołego gościa, który sypie żartami z rękawa, ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Nikt tak naprawdę nie wie, nawet Żona, co czuje - za kogo się uwazam, kim jestem. Brzydzę się samym soba - jestem odrażający i zewnętrznie i wewnętrznie. Nie potrafiłbym iść do psychiatry czy psychologa i powiedzieć na głos- czym jestem. Jestem wierzący- nie mogę zrozumieć Boga, który jest doskonały- że stworzył takie coś jak ja. Już pomijam wygląd I charakter , przecież mógł stworzyć człowieka zadowolonego , dobrego dla Żony I Dziecka. Ja jestem zlym czlowiekiem - to mój wybór. Świadomymi dobrowolny. Narobilem dlugowo, przez to nie stać nas na zakup czy wynajęcie mieszkania. Naprawdę rzygac mi się chce jka o.sobie myślę. I gdyby nie Córka to chyba bym się zabil, choć odwagi mam.malo. ale wiem że Ona mnie kocha, bardzo - ale tylko dlatego że też- jak inni - nie wie , jak zły i głupi jestem. Widzi tylko mój szkaradny pysk, ale nie widzi co się za nim kryje. Jest do mnie przywiązana. Jak będzie starsza zacznie rozumieć jak Jej "Tatuś" jest wspaniały... Naprawdę beznadzieja. Nie potrafię zrezygnować z nałogów na które wydaje mnóstwo pieniędzy- papierosy , alodkie gazowane napoje. Próbowałem ale kończy się zawsze tym samym. (Max jeden dzien). Wiem że pewnie czyta się to jako wielki akt żalu na samego siebie . Po prostu nie mam komu się wygadać bo po pierwsze nie chce obarczać nikogo swoim popierdolonym łbem, a po drugie jak pisałem wcześniej- nie potrafiłbym mówić jak bardzo siebie nienawidze. Życzę Wam Wesołych świąt, dużo zdrowia i żebyście nigdy nie mieli w swoim otoczeniu takich bazyliszków jak ja. Wszystkiego dobrego.
  2. Nie znoszę siebie , za to , że popełniłem i popelniam błędy. Wiem, że każdy je popełnia, ale ja popełniam te same. Od wielu, wielu lat. Mam nadzieję, że moja Córka nie będzie taka jak ja. Nie chciałbym, aby czuła to co ja czuję. Ale widzę już teraz, że mimo , że jest jeszcze mała, to charakter ma podobny do mnie. Jest wstydliwa, wycofana. Myślę, że duża część charakteru odziedziczyła po swoim posranym tatusiu. I boli mnie serce, jak pomyślę sobie, że będzie w życiu przechodzić , to co ja przechodziłem. A doświadczenia z lat dziecięcych, kiedy rozum, emocje i poczucie własnej wartości się dopiero kształtuje, rzutują potem na dorosłe życie. Próbuję z Nią rozmawiać, tłumaczyć Jej , żeby nie opierała swojego życia i decyzji na tym, co powiedzą inni, staram się uświadomić Jej , ze jest piękna i mądra Dziewczynka, ale boję się, że to może nie wystarczyć. Ktoś zapytał, czy Żona daje mi do zrozumienia, że nie jestem atrakcyjny. Nigdy wprost mnie nie wyśmiała, ale na pewno Jej nie pociągam, bo seks od wielu lat traktuje w kategoriach przykrego obowiązku. Mój zarost na twarzy wygląda, jak u 16latka i zdarzyło(;bardzo rzadki) się, że Żona powiedziała, żebym nie próbował zapuszczać brody, bo to śmieszne. Ogólnie jestem faja , a nie facet. Jestem zlym ojcem , dałem Córce naprawdę beznadziejne geny. Mąż ze mnie tez kiepściutki i prędzej czy później Żona ode mnie odejdzie, kie tylko przez odrażająca prezencję, ale i głupotę, która emanuje niemal na każdym kroku. Powiem Wam , że trudno to wyrazić, ale ja naprawdę siebie nienawidze. Naprawdę. Szczerze. Z całego serca. I nie życzę nikomu z Was, żeby czuł się jak ja. Ja wiem, że są dużo gorsze rzeczy, choroby, choroby Dzieci, wiem o tym. Ale też czuje się samotny i ciągle niewystarczający. I to nie jest tak, że Żona np mi wyrzuca , po prostu wiem, że tak jest. Nie powiem o tym nikomu, co czuje czy myślę, bo nie potrafiłbym. Moaj Córka ma tak samo. Naprawdę, gdy widzę Ja w różnych sulytuacjach , dosłownie słyszę co myśli i czuje, bo jest taka jak ja. I to jest straszne. Jestem zlym i głupim człowiekiem.
  3. Cześć. Ciężko będzie zebrać wszystko, z czym się mierze, ale spróbuję. Może na początek, aby to jakoś usystematyzować - przedstawię się. Mam na imię Krzysiek. Mam 35 lat, Zone I 6 letnią Córke. Mieszkamy z moimi rodzicami. Wychowałem się w spokojnym domu, gdzie nie było alkoholu, awantur. Oboje z Siostrą (tak, to moje jedyne Rodzenstwo) byliśmy kochani przez Rodziców. Mama zajmowała się domem, Tata ciężko pracował za marne grosze. Nie przelewało nam się, ale nigdy nie byłem głodny, nie chodziłem w podartych ciuchach, popękanych butach. Rodzice mojej Mamy zmarli bardzo wcześnie- Ojciec, gdy miala 2 lata, Matka, gdy moja Mama skończyła lat 9. Wychowywała Ja Babcia. I właśnie Dzieciństwo, szybka śmierć Rodziców mojej Mamy była przyczynkiem nerwicy lekowej, na którą Mama leczy się do dziś. Z perspektywy czasu widzę, że Mama była nadopiekuńcza. Zwłaszcza wobec mnie. Przestrzegała mnie przed różnymi niebezpieczeństwami, np żebym nie wchodził na zamarznięte jezioro, albo nie rozmawiał z obcymi. Wiem, że to coś zupełnie normalnego, ale będąc dorosłym widzę, że Mama roztaczała- mając dobre intencje - wizje świata pełnego niebezpieczeństw, gdzie właściwie na każdym kroku może stać się krzywda. Mam 169 cm wzrostu, dużą głowę, krzywy nos i bardzo krzywe żeby. W szkole słyszałem wielokrotnie przeróżne docinki nt mojego wyglądu- nazywano mnie gremlinem, kosmitą itd - mógłbym wymieniać, ale chyba nie ma to większego znaczenia. Jeśli chodzi o Dziewczyny/Kobiety to owszem - Mam Żone, choć naprawdę nie mam pojęcia, co skłoniło Ja , żeby kilkanaście lat temu dać się zaprosić na randkę. Zanim poznałem moja Żone, nie miałem nigdy żadnej Dziewczyny. Jestem z natury nieśmiały, ale nawet, jeśli już udało mi się zabrać w sobie i zagrać, to w najlepszym wypadku kończyło się to grzeczna odmową, a częściej brutalnym koszem, gdzie np Dziewczyna , w której byłem bardzo zakochany zaczęła się spotykać z moim "Przyjacielem". Podsumowując- przed Żona nie miałem żadnej Kobiety , a te, którymi się interesowałem, nigdy nie odwzajemniły moich uczuć. Nie wiem w sumie co mam teraz napisać. Może z czym się borykam. *Okropne kompleksy i nienawisc do samego siebie. Czuje sie gorszy od innych mężczyzn, od innych ludzi. Nie chciałbym, aby to co za chwilę napisze, było odebrane , jako próba tłumaczenia, czy zwalania winy na poczucie bycia nikim. Jeszcze zanim założyłem Rodzinę, ale i kiedy już Ja miałem - brałem kredyty. Kupowałem różne rzeczy, odzież, TV, konsole, samochód. To moja własna diagnoza, a być może próba wytłumaczenia siebie przed samym soba - nie wiem. Chciałem poczucc się lepszy. Mając to, to czy tamto, chciałem być jak inni - Ci, którzy wg mnie są wartościowi. Są pewni siebie, mają sukcesy w pracy, fajnie wygladaja. O ile wyglądu zmienić nie mogłem, to pewne rzeczy braki można było przykryć właśnie posiadaniem różnych rzeczy. Dziś mając 35 lat - niejako potwierdza się moje przypuszczenie. Od jakiegoś czasu mój szwagier jest już dorosły. Pracuje że mną w jednym zakładzie na hali produkcyjnej. Jest wysoki, przystojny, odpowiedzialny, ma poukładane w głowie. Kilka miesięcy temu kupił sobie samochód. Gdy się o tym dowiedziałem, nie mogłem przestać o tym, abym i ja sobie zmienił auto (faktem jest, że już się sypało, ale myślę, e rok-dwa mogło jeszcze pojezdzic). Wziąłem kredyt i kupiłem. Podobnie jest ostatnio. Szwagier zamówiłem sobie 5 flakonów drogich perfum. Stać go - nie ma zobowiązań, ani wobec banków, ani Rodzinnych - nie ma dzieci i Żony. Jest kawalerem i zrozumiale, że chce zadbać o siebie. Też zapragnąłem ładnie pachnieć. Nigdy wcześniej nie przywiązywałem do tego jakiejś wielkie wagi. Owszem- zawsze byłem czysty, dbam o higienę, ale kupno perfum za 300 czy 400 zł to była dla mnie głupota. Dziś? Zamówiłem sobie flakon, pachnę pieknie - ale znów..."zgapilem" to od Szwagra. Mam 6 letnią Corke. Bardzo Ja kocham. Ale mam nieustające poczucie, że jestem gównianym ojcem. Naprawdę. Nie mam często siły i ochoty bawić się z Nią. Dbam o Nią, wożę do szkoły, przytulam, mówię o swoich uczuciach . Ciągle boję się, że jak dorośnie, to będzie taka jak ja. Zakompleksiony, bojaźliwa. Już się martwie, bo w szkole zafascynowana jest jedną z koleżanek. Tłumaczę Jej, że ma nie sugerować się tym, co mówią czy robią inni. Ma mieć swoje zdanie. Myśleć po swojemu. Od najmłodszych lat. Jadąc samochodem do pracy robię tyrady . Gadam sam do siebie. O tym, jak brzydki i glupi jestem. Jak zlym ojcem jestem, że oby nigdy już żadne dziecko nie miało takiego taty, jak Moja Córka. Bo przeze mnie moja Corka mieszka z moim Rodzicami, nie ma swojego pokoju. Myśli samobójcze miewam często. Sam myślę, że lepiej - może nie jakbym zdechł, bo narobiłem długów i nie mogę zostawić Żony i Corki samych, ale gdybym się w ogóle nie narodził . Myślę sobie, że Bóg popełnił błąd, zssylajac mnie na ten świat, najbardziej skrzywdził moja Żone I Corke. Żona mogłaby mieć fajnego faceta. Przystojnego, dobrze zarabiającego. Jest atrakcyjna Kobieta, setki razy atrakcyjniejsza ode mnie. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego się zdecydowała na życie że mną. Wiem, że wyszło bez Ładu I składu ale szukam pomocy. Jak macie pytania, to piszcie, odpowiem na wszystkie. Może ktoś pomoże mi się zdiagnozować i dowiedzieć, kim naprawdę jestem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...