Zawsze był dla mnie tylko 'kuzynem'. Dopiero kilka miesięcy temu zwróciłam na niego uwagę jak na mężczyznę. Zaczął mi się podobać wizualnie, pociągać mnie, zaczęłam 'czuć do niego zauroczenie'. Nigdy nie oceniałam mężczyzn z rodziny pod nawet takim względem: czy ktoś jest przystojny czy nie (nawet tak po prostu). A w tym jednym wypadku mi totalnie odbiło. Czuję do niego ogromne przyciąganie. W ostatnie miesiące częściej widywaliśmy się, skutkiem tego obudziły się moje uczucia. Z jednej strony myślę jakby to było razem, rozważam przyszłość przez pryzmat za i przeciw. My to już dziesiąty stopień pokrewieństwa, więc prawie żaden. Nie byłoby oporów wg prawa itp. Niby nie jestem osobą, która patrzy na ludzi jakoś bardzo, ale z drugiej trochę obawiam się tego co mogłabym o sobie słyszeć. To nigdy do końca nie jest miłe.. Wiem natomiast, że on nie przejąłby się ani trochę mówieniem o nas. Gdzieś jednak pamiętam, że zawsze nazywałam go kuzynem, tyle lat. Wiem, że i ja nie jestem Mu obojętna. To widać, czuję to od dłuższego już czasu itd. Ale wprost sobie tego nie powiedzieliśmy. Jeszcze. Mimo swoich uczuć "boję" się takiej rozmowy. Może to widzi i dlatego sam jej nie zaczyna.. Nigdy nie myślałam, że spotka mnie takie uczucie. Jednak przez wszystkie lata byliśmy przyzwyczajeni do relacji: rodzina. Ja czuję, że zaczynam się w Nim zakochiwać. Nawet samą mnie, mimo wszystko, zaczyna to trochę przerażać. A z drugiej chciałabym dać nam szansę. To wszystko nie jest dla mnie 0:1, ani łatwe (i może pisałam nieskładnie dlatego) mam mętlik w głowie sama z sobą. Szukam rad, słów, pomocy tu. Dziękuję za Pani poprzednią odpowiedź.