Skocz do zawartości
Forum

zeroczynie

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zeroczynie

  1. Nie ignoruję, tylko musiałam znaleźć pracę a na terapii nie mogę mówić o tym, co zrobiłam, żeby poradzić sobie z tym, co mnie spotkało w pracy . Widzę przerażenie w oczach terapeuty, gdy mówię o zgłoszeniu pewnych spraw. I temat jest zmieniany.
  2. Musiałam szukać pracy, może ją dostanę. Myślałam o pracy za granicą (matka mówi, że jestem za stara). Teraz mnie zakrzyczała, bo szłam do kuchni wyłączyć wodę na herbatę. Miała pretensję, że szłam za nią chociaż weszła mi pod nogi i musiałam wolniej iść za nią. Uważała, że "drę się" jej do ucha, ale sama podniosła głos tak, że było to głośniejsze niż u kanalii w pracy. Ostrzegła mnie, że kiedyś się nie opanuje, odwinie się i wybije mi zęby i potłucze okulary. Nienawidzę jej i nie wiem, dlaczego od małego mnie katuje. Gdy byłam mała mówiła, że nam urządzi dintojrę. Tłukła, kiedy chciała, bo odgrywała się za to, jak znęcał się nad nią mój ojciec psychopata, który nas nie bił, ale robił co chciał. On po prostu uważał, że tylko on ma rację. Matkę wyzywał od dziwek i otwierał drzwi, żeby sąsiedzi słyszeli a ona była uwiązana przy opiece nad nami. Nie byliśmy nawet nigdzie zameldowani jako dzieci, bo ojciec z babką nie chcieli zameldować a matki rodzice ją wyrzucili.
  3. Ja miałam i mam problem z formułowaniem myśli po tym co przeżyłam przez kilka lat. Co któraś praca to mobbing. Matka traktuje mnie tak, jakby dozowała co mogę powiedzieć a co nie. Gdy protestuję to pastwi się nade mną, wmawiając, "nie rób awantur". Nie mam pracy i nie mam jak wynieść się i zerwać kontaktu, bo jestem na jej łasce. Ciągle jestem w sytuacji, że łapię prace, w których jest mi źle a nie mam siły przejść do innej pracując w tamtej nawet, gdy mam tyle godzin, że teoretycznie mam czas szukać lepszej. Po prostu nie chce mi się żyć całymi latami. W czasie, gdy w jednej z prac był mobbing i łamanie zasad BHP moja matka robiła mi awantury krzycząc" no! pójdę tam do nich i opowiem wszystko co ty robisz i kto wygra ja czy ty?" To jest człowiek po próbie samobójczej i leczeniu psychiatrycznym. Ale i tak chcę zerwać kontakt. Niech moje rodzeństwo trochę ma z nią do czynienia, bo oni sobie ułożyli życie i mają świetną sytuację a ja będę bezdomna na stare lata, bo nie wypracuję emerytury.
  4. Bo miałam wrażenie, że terapeuta nabija czas dla swojej wygody a ja potrzebowałam pomocy przy napisaniu pism, żeby te patologie z pracy pozgłaszać. Miałam problemy z formułowaniem myśli po lekach i pisałam to sama a terapeuta zmieniał temat. Mój terapeuta zachowywal się tak, jakbym w nieskończoność mogła żyć bez pracy. Dla mnie zamknięcie tej sprawy jest ważne, bo uważam, że ujawniając to mogę się obronić. Gdy matka mnie obraża schodzę jej z drogi, bo ona się nakręca każdym moim słowem sprzeciwu. Powiedziałam jej wielokrotnie, że utwierdza mnie w roli ofiary, bo przez to, że mnie kat poniża innym łatwiej jest mnie katować. Moją matkę poniewierali jej rodzice, matka mojego ojca, mój ojciec a otoczenie (dalsza rodzina)nic nie pomogła a jeszcze się wtrącali, żeby poschlebiać ojcu. Mam wrażenie, że moja matka odczuwa radość, że jestem w dołku choć ona ma już zapewniony byt i to nie na najgorszym poziomie. Wykonywałam ciężką pracę, zresztą każda teraz jest trudna, ale hałas i chamstwo jakie wypływa z ludzi sprawia, że tę pracę można wykonywać, gdy wiesz, że masz w domu azyl. Ona nawet tego mi odmawia i mówi mi to wprost. A ja muszę pracę znaleźć, żeby nie być na jej garnuszku.
  5. dziękuję. Znów mnie dziś zelżyła, nazwała k...ą i to nie były jedyne obelżywe słowa. Za to, że musiałam ją poinformować o formalnościach co do pieniędzy, bo nie zna przepisów a podejmuje decyzje, które mają skutki finansowe. Zanim się dowiedziała o czym mówię już na początku rozmowy zarzuciła mi, że wszczynam awanturę. Każde odezwanie się nie po myśli matki=awantura.
  6. biorę od 6mies. Na terapię nie chodzę, bo psycholog nabijał godziny pytając o matkę a ja nie mogłam ruszyć, bo omijał temat mobbingu. Dopiero jak sama się zmobilizowałam i opisałam do PIPu i instytucji nadzorujących te miejsca pracy to co się działo to dałam radę jakoś funkcjonować. Oni mnie zastraszali i oczerniają w środowisku. Myślę, że w zawodzie już pracy nie znajdę, choć nic mi nie zarzucano opluwając mnie.
  7. ja chcę wyjść z leków i wrócić do zawodu. Chyba, że trzeba zrezygnować z zawodu po tym, jak się zdobyło uprawnienia z 3 przedmiotów (miałam je w momencie rozpoczynania pracy). Selekcja negatywna. Masz być głupszy i mniej wykształcony od szefa, bo nawet jak płaci grosze to nie liczy się, że się starasz. Czy człowiek musi zawsze uciekać?
  8. Nie mam żadnej odpowiedzi na oferty. A na rozmowach zawsze tak jest odkąd pracuję. Kiedy tylko spytałam o wynagrodzenie dyrektor zaczął unikać kontaktu ( w 2 miejscach, gdzie mnie zaproszono na rozmowę). To jest zdegenerowane środowisko.
  9. jestem bez pracy. Przeszłam załamanie nerwowe po mobbingu i biorę antydepresanty. Moja matka dziś zelżyła mnie, gdy usłyszała, jak wyglądała moja ostatnia rozmowa kwalifikacyjna. Jestem nauczycielką i na rozmowach nie rozmawia się o pieniądzach, tylko nauczyciel ma wziąć ten ochłap, który rzuci mu dyrektor. Tzn. czekasz na umowę, którą dają, kiedy chcą a wcześniej nie ma ustalania warunków finansowych. Matka powiedziała mi"ach ty k...o j...ana, ty taka owaka..." itd.:( To trwa od zawsze i jakiekolwiek moje problemy wyzwalają w niej agresję. Po prostu wtedy mnie dojeżdża. Mało, że za swoje pieniądze trzeba kupić materiały do pracy, kombinować ciągle z papierem na karty pracy to jeszcze wynagrodzenie zupełnie nie przystaje do kwalifikacji, bo jak to w życiu bez poparcia dostaje się minimum . Cała ta otoczka zatrudnienia i praca odbywa się w takiej jadowitej atmosferze, że żyć się odechciewa. Muszę szukać pracy gdzie indziej, odejść z zawodu, ale matka co jakiś czas mnie lży. Jestem z tym sama.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...