Skocz do zawartości
Forum

Madzia1302

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Madzia1302

0

Reputacja

  1. Proszę o wsparcie. Mój partner mieszka z dorosłymi córkami 19 i 25 lat. Jesteśmy razem prawie 10 lat - mieszka poza granicami .Planujemy wspólną przyszłość - mieliśmy trochę problemów, z których wyszliśmy. Teraz martwi mnie jedna sprawa. Partner mieszka poza granicami z uwagi na córki ( ! ).Zawsze mi obiecywał, że wróci do Pl kiedy one się usamodzielnia .Czekałam cierpliwie bo sama jestem matka i rozumiem ,że chciał mieć pewność że zrobił co miał zrobić i w końcu będziemy żyć dla siebie.Jednakze zauważam, że jego córki w żaden sposób , pomimo wieku, nie są przygotowane na samodzielne życie.Mam dzieci w tym samym wieku , prowadzą własne domy , są w związkach.Kiedy się poznaliśmy , z uwagi że wychowywaliśmy dzieci sami , obiecaliśmy sobie ,że damy z siebie jeszcze dzieciom wszystko ,żeby mieć spokojne sumienie i zaczniemy żyć dla siebie.Jestem od tygodnia u partnera .Chciałam z nim spędzić więcej czasu niż tylko weekend( bo tak to wygląda niestety - przyjezdza do Pl co tydzien) . I jestem przerażona tym co widzę.Dziewczyny poza pracą nie maja żadnych obowiązków, widać w mieszkaniu że sprzątane jest tylko po łebkach , zakupy robi partner- ja przez ten tydzień dostałam obowiązek robienia obiadów.Mam ogromną przyjemność robienia wszystkiego dla swojego partnera , raz kiedyś dla jego dzieci ,ale Boli mnie to w jaki sposób one mnie tratują.Po obiedzie ani nie podziękują, nie pozbywają, nie pomogą w zakupach.Jak im cos nie smakuje nie zjedzą a zamówią coś z dowozem.Od 10 lat kiedy jestem z partnerem jeszcze nigdy nie zaproponowaly mi kawy:( Kocham swojego partnera, ale raz że boli mnie to jak one mnie traktują, dwa że patrząc na to jak one żyją- nigdy mój partner nie będzie mógł spokojnie wrócić do mnie skoro one są tak niesamodzielne. Nie wiem jak porozmawiać z partnerem żeby go nie urazić? Wczoraj znowu nieprzyjemna sytuacja z obiadem.Robilismy zakupy na obiad - spytałam się czy dziewczyny są w domu - chodziło mi o to ,że może one by xhociaz raz przygotowały obiad - zero reakcji.Mam ochotę się zbuntowac , trzasnąć drzwiami i zostawić ich beż obiadu! Wiem może teraz jestem zołza, ale nie miałabym problemu gdyby to były 10 letnie dziewczynki.To dorosłe kobiety ,które śpią do 12 , zjedzą obiad , zostawia naczynia i wychodzą na miasto .... Co byście zrobiły? Zacisnac zęby ,żeby nie robić przykrości partnerowi ( w końcu widuje się z dziewczynami raz kiedyś)czy w końcu wyrzucić to z siebie ( bo nigdy dziewczyny noe będą gotowe na to ,żeby zacząć samodzielnie żyć?) ?
  2. Mieszka z córkami, jest po rozwodzie .W Polsce ma dom ,do którego zawsze chciał wrócić. Do mnie .Tylko to się z roku na rok przeciąga. A to corka musi skończyć szkole ,teraz znowu czeka żeby poszła na studia .Naprawdę długo byłam cierpliwa ,bo sama mam dzieci .ale zaczyna mnie to męczyć
  3. Od 10 lat tkwię w związku na odległość.Moj partner ma 2 córki- obecnie w wieku 25 i 19 lat.Jak się poznaliśmy obiecywał,że jak tylko dorosną wraca do domu ,który posiada w Polsce. Dlugo byłam wyrozumiała, bo jest jest generalnie dla mnie dobrym człowiekiem, kocham go ,staram się również być dla niego jak najlepsza.Niestety w którymś momencie naszego związku okazało się, że byłam oszukiwana .Mój partner mnie zdradzał. Był to dla mnie szok bo wydawało mi się, że jest między nami naprawdę dobrze .Rozumieliśmy się, wspieraliśmy, mieliśmy udany seks - zawsze mi to powtarzał.Sam przyznał się do zdrady ,gdyż jak twierdził nie mógł z tym dalej żyć. Wybaczyłam. Ale wydaje mi się, że stałam się inna .Nie potrafię już normalnie żyć.Stalam się podejrzliwa , oczekuje deklaracji żeby czuć się pewnie w życiu.Po 4 latach ,po kilku sytuacjach gdzie postawilam wszystko na jedną kartę oświadczył mi się. Powinnam się cieszyć, ale ja teraz nie jestem wcale szczesliwa.Czuje się tak jakbym to na nim wymusiła.Wydaje mi się, że zrobił to bo chce mieć zabezpieczenie na starość, że wracając do Polski będzie miał opiekę. Jestem rozdrazniona - czepiam się wszystkiego nawet jego dzieci ,które uważam w tym wieku powinny już zacząć samodzielnie funkcjonować. Czuje się po prostu wykorzystywana. Czekałam tyle lat na niego , ma dorosłe dzieci czy nienormalne jest to ,że póki jeszcze jesteśmy w miarę mlodzi ,skoro tyle na niego czekałam chcialabym zacząć normalnie żyć z nim obok a nie widując się tylko na weekend kiedy wraca z zagranicy?Czy mam prawo żądać od niego tego żeby w końcu zaczął myśleć o nas skoro tyle lat cierpliwie czekałam na ten moment aż córki dorosną? Czy to ja mam problem ze sobą czy też to on ? Nie wiem ale coraz częściej mam wrażenie,że po prostu jestem wykorzystywana przez partnera ,że jest mu dobrze tak jak jest ,na co dzień z dala od odpowiedzialności za drugą osobę, a jednak z zabezpieczeniem że jak wróci to będzie miał sie nim kto opiekować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...