Witam. Mam taki problem, z którym nikt nie może mi pomóc. Od 4 lat mam w różnych odstępach czasu, czasami co miesiąc czasami co 3 miesiące utraty przytomności, które wyglądają jak padaczka. Jednak nie jest to od razu utrata przytomności tylko zaczyna się chwilowym osłabieniem, które trwa około 1 sekundy. Następnie za 45-60 min mocniejsze osłabienie, które trwa 2-3 sekundy. Za następne 45-60 min kolejne osłabienie, które trwa 5-6 sekund. Następnie jest taka sama tendencja spadkowa i nie tracę wtedy przytomności, lub tendencja wzrostowa, gdzie za następne 45-60 min osłabienie trwa nawet 10 sekund a kolejne ok 15 sekund gdzie wtedy tracę przytomność i nic nie pamiętam. Kolejne utraty przytomności trwają 20 a nawet 30 sekund po czym jest tendencja spadkowa. To wszystko czasami trwa przez cały dzień i wtedy wiem, że za 2-3 godziny mogę stracić przytomność. Najgorzej kiedy to dzieje w nocy gdy śpię. Wtedy nie czuję tych pierwszych objawów tylko budzę się na chwilę przed utratą przytomności. Pod czas tych wszystkich osłabień i utrat przytomności czuję się jakby krew odpływała mi z mózgu, robi mi się biało przed oczami, jest mi gorąco i cały się pocę a do tego mam wysoki puls ponad 130 i niskie ciśnienie 70/50 które są obawami odwodnienia. Robiłem wielokrotnie badanie EEG, tomograf i nic nie wykazało. Zrobiłem też rezonans z kontrastem, który też nic nie wykazał. Byłem u wielu neurologów, kardiologów robiłem wiele innych badań gdzie wszystko jest ok. Czy jest ktoś w stanie mi pomóc jak to wyleczyć bo bardzo ciężko z tym żyć.