Skocz do zawartości
Forum

czarnula40

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Kobieta
  • Miasto
    Londyn

Osiągnięcia czarnula40

0

Reputacja

  1. ~alex000 Podaj kontakt do siebie jeśli chcesz:)
  2. TakaJakaś...Sorry ,nie wnikam w Twoje życie ,ale dawaj coś od siebie jeśli dajesz i nie oczekuj nic...powodzenia..Napisz jak Ci się „przeleje” Wiesz ,związek to nie tylko branie ,ale i dawanie i odwrotnie:) W związku dwie strony dają i dwie biorą...
  3. Wiem ,że ciężko jest się wypowiadać na jakiś temat po przeczytaniu 1/3 czyjego życia i przeczytaniu jednej strony.Nie byl to egoizm ,dawałam od siebie dużo myśląc ,że ktoś odpłaci sie tym samym chociaż w jednej setnej procenta z tego co ja robiłam dla kogos i tyle... Zachowując się teraz identycznie jak ktoś kiedyś ,to komuś to nie pasuje dlaczego? Przecież twierdził cały czas ,że on nie ma sobie nic do zarzucenia ,wiec dlaczego mu nie pasuje moje zachowanie teraz gdyż jest identyczne jak jego..coś nie tak? a jednak jest nie tak...Tak,teraz może jest to egoizm z mojej strony i chęć pokazania jak mi było „dobrze”.Wymaga się ode mnie czegoś czego samemu się nie robiło ani nie dawało...z resztą ,żeby był związek to trzeba wiedzieć co znaczy miłość i kompromis oraz szacunek,wiec o czym mowa....jeśli wygoda góruje (nie w moim przypadku)..
  4. Gdyby to był egoizm to patrzylabym tylko na siebie ,a szkoda właśnie ,że nie patrze na siebie tylko na innych....może i na własne życzenie mam jak mam...tyle tylko ,że wydawało mi się ze robię dobrze bynajmniej chciałam dobrze a wyszło jak wyszło....ale nie ma tego złego...
  5. Mam trójkę dzieci ,w tym jedno tylko z nim a dwoje z poprzedniego małżeństwa.Stosunek do dzieci ma taki ,że żyje z nimi 12 lat pod jednym dachem a dla dzieci jest on obcy jak się okazuje.Liczyło się tylko kupić im coś i to wystarczy ,siebie dać nie potrafił.On roszedł się ze swoją żoną i chyba byłam zapomnieniem po żonie.Nie mogę mu zarzucić agresywności po wypiciu alkoholu bo bym go obraziła,ale alkoholu było bardzo dużo.Chowanie ćwiartek po kątach itd.prosilam,błagałam,tłumaczyłam,chciałam rozmawiać ,ale zawsze było „koniec tematu”.Poniewaz jestem osoba która nie potrafi pod jednym dachem żyć z kimś i się nie odzywać -wycofywałam się .Do tego zero uczuć,wystarczyło mu tylko to ze jestem ,nie ważne gdzie ale jestem.On miał swój świat ,butelka i telefon,facebook i to było życie...Jak powiedziałam sobie stop to usłyszałam „nie trzeba nic robić żeby przestać pic ,jeśli się nie chce to można nie pic” pytam teraz???? a jak prosiłam i walczyłam z tym to się miało daleko gdzieś...Ten ktoś kogo poznałam nie jest dla mnie gałęzią i nie myśle kategoriami „będzie super ,będę szczęśliwa i da mi to co mi brakuje”,nie to nie tak..szczerze to nie spotykam się z tym kimś ani nie utrzymuje kontaktu..mogę powiedzieć w czasie przeszłym ,że BYŁ KTOŚ...a nie ze jest.Nie patrząc na nic po prostu zmęczyłam się tym związkiem o ile tak można nazwać...Dochodzę do wniosku ,ze jeżeli ktoś nie potrzebuje uczuć to jak ma je komuś dać proste...mieszkamy w Londynie ,wynajmujemy mieszkanie za które ja płace...Mam wrażenie ,że przyzwyczailiśmy się tylko do siebie ,do obopólnej obecności a to chore jest.On teraz prosi mnie żebym dała od siebie „troszkę” ,ze on wie ze dałam bardzo dużo ,ale jeszcze mam dać troszkę ,pytam się co jeszcze ja mam dać ile jeszcze?Nadal to ja mam dac a on? Jedno jest pewne role się odwróciły ,ja zachowuje się tak jak on kiedyś tyle tylko ze ja nie pije i to mu nie odpowiada...owszem nikt mi nie kazał być z nim ,ale widocznie zależało mi bardzo i darzyłam go uczuciem przy czym on wyszedł z założenia „co bym nie zrobił ona będzie zawsze” a tu zonk.Nie mogę mieć własnego zdania przy nim bo od razu narzuca mi swoje myśli,zdanie i ja daje się manipulować...Jasne ,że mu teraz taka JA nie pasuje skoro pokazałam mu siebie od innej strony.Ech nikt nie powiedział ze będzie lekko.Utopilam się we własnym sosie ,sosie dobroci...
  6. O prawdziwą miłość się nie walczy o fałszywą nie warto.Nie prosić się nigdy o uczucia ,uwierz znam to z doświadczenia i to jest okropne.
  7. Dziękuje serdecznie za odpowiedz.Będę musiała tak zrobić bo naprawdę z dnia na dzień jest coraz gorzej.Wypalam się niszcząc siebie i dzieci.Lata lecą a ja stoję w miejscu.Patrzę na niego a kiedy zacznę patrzeć na siebie.Nie ukrywam ,że co zrobię krok do przodu i wydaje mi się ,że już jestem silna i dam rade to zaraz tezy kroki do tyły.Jeszcze tez wiem ,że ta osoba jest egoistyczna i mściwa.Ech...żyć się odechciewa :(
  8. Witam Tak w skrócie.Jestem w związku partnerskim od 12 lat.Nigdy tak naprawdę nie czułam tzw.motylkow w brzuchu w tym związku.Chcialam kogos mieć i znalazłam.Moj partner nie okazywał mi w ogóle uczuć ,do tego był alkohol a ja robiłam wszystko pod niego.Nie czułam motylków bo nigdy nie dał mi uczuć za to ja ślepo zakochana.Żylam nadzieją ,że się zmieni.Żylam z nim a jednak osobno.Po 12 latach powiedziałam sobie stop.Poznalam kogos,on się o tym dowiedział ,prosił ,błagał ze wszystko zaczniemy od nowa.Zostalam ,ale ja nic nie czuje do niego a nie potrafie odejść ,coś mnie hamuje i nie wiem co.Dusze się i wiem ,że gdyby zrobił dla mnie wszystko teraz to ja nie potrafie tego wziąć ani mu odwzajemnić.Nie potrafie mu zaufać w uczuciach skoro nigdy nie okazał mi tego.Nie interesował się mną ,dla niego ważne było tylko to ze jestem i tyle ,nie zdając sobie sprawy ze ja mogę powiedzieć w końcu stop.Wiem ,że nie będzie z tego nic ale odejść nie potrafie ,nie wiem ..czy to przyzwyczajenie?strach (tylko nie wiem przed czym).Proszę o poradę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...