Mam trójkę dzieci ,w tym jedno tylko z nim a dwoje z poprzedniego małżeństwa.Stosunek do dzieci ma taki ,że żyje z nimi 12 lat pod jednym dachem a dla dzieci jest on obcy jak się okazuje.Liczyło się tylko kupić im coś i to wystarczy ,siebie dać nie potrafił.On roszedł się ze swoją żoną i chyba byłam zapomnieniem po żonie.Nie mogę mu zarzucić agresywności po wypiciu alkoholu bo bym go obraziła,ale alkoholu było bardzo dużo.Chowanie ćwiartek po kątach itd.prosilam,błagałam,tłumaczyłam,chciałam rozmawiać ,ale zawsze było „koniec tematu”.Poniewaz jestem osoba która nie potrafi pod jednym dachem żyć z kimś i się nie odzywać -wycofywałam się .Do tego zero uczuć,wystarczyło mu tylko to ze jestem ,nie ważne gdzie ale jestem.On miał swój świat ,butelka i telefon,facebook i to było życie...Jak powiedziałam sobie stop to usłyszałam „nie trzeba nic robić żeby przestać pic ,jeśli się nie chce to można nie pic” pytam teraz???? a jak prosiłam i walczyłam z tym to się miało daleko gdzieś...Ten ktoś kogo poznałam nie jest dla mnie gałęzią i nie myśle kategoriami „będzie super ,będę szczęśliwa i da mi to co mi brakuje”,nie to nie tak..szczerze to nie spotykam się z tym kimś ani nie utrzymuje kontaktu..mogę powiedzieć w czasie przeszłym ,że BYŁ KTOŚ...a nie ze jest.Nie patrząc na nic po prostu zmęczyłam się tym związkiem o ile tak można nazwać...Dochodzę do wniosku ,ze jeżeli ktoś nie potrzebuje uczuć to jak ma je komuś dać proste...mieszkamy w Londynie ,wynajmujemy mieszkanie za które ja płace...Mam wrażenie ,że przyzwyczailiśmy się tylko do siebie ,do obopólnej obecności a to chore jest.On teraz prosi mnie żebym dała od siebie „troszkę” ,ze on wie ze dałam bardzo dużo ,ale jeszcze mam dać troszkę ,pytam się co jeszcze ja mam dać ile jeszcze?Nadal to ja mam dac a on? Jedno jest pewne role się odwróciły ,ja zachowuje się tak jak on kiedyś tyle tylko ze ja nie pije i to mu nie odpowiada...owszem nikt mi nie kazał być z nim ,ale widocznie zależało mi bardzo i darzyłam go uczuciem przy czym on wyszedł z założenia „co bym nie zrobił ona będzie zawsze” a tu zonk.Nie mogę mieć własnego zdania przy nim bo od razu narzuca mi swoje myśli,zdanie i ja daje się manipulować...Jasne ,że mu teraz taka JA nie pasuje skoro pokazałam mu siebie od innej strony.Ech nikt nie powiedział ze będzie lekko.Utopilam się we własnym sosie ,sosie dobroci...