Skocz do zawartości
Forum

Piotr_1978

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Piotr_1978

  1. plploo, dzięki za odp, no moja matka tak samo na mnie działa, jak napisałem ze kiedys szczerze pogadalem z ojcem juz w zyciu doroslym, to tak samo rozmawialem z matką. Moze nie myslalem wtedy o tym jak o przekraczaniu granic intymnych (bo nie wiem wlasnie czy mozna uznac tobza molestowanie) ale mówiłem jej że nie lubilem i bardzo mnie denerwuje jej "okazywanie milosci" jakaś taka wylewnosc przytulanie itp - matka powoedziala ze ona tak nam okazuje milosc i w ogóle nie dalo się do niej trafić.... Psychoaktyw, bardzo doceniam ze probujesz zrozumiec. Nasze małżeństwo trwa wiele lat a zona jest z rodzony gdzie byl alkohol itp. Ona ma bardzo male libido, nigdy za seksem nie szalała ze tak powiem. Ja jestem nad aktywny w tej materii i stad wzięły sie rozbieżności w naszych potrzebach na poczatku. Dla mnie czasami tez jest to dziwne, ze po ponad 10 latach odwazyla sie powiedziec ze chce mocniejszych doznań, ale np dalej nie lubi gdy jest zapalone swiatlo albo nie.akceptuje zblizenia oralnego w zadnym kierunku? To co napisalem pisalem bardziej w stronę tego, ze chcialbyn zrozumiec siebie i czy relacja z matką ma (wlasciwie jestem pewien, ze ma) wplyw na to jak sie zachowuje w zyciu doroslym, ciagle ciągoty do zdobywania innych kobiet? I po co? Nie wiem czy bardziej aby podniesc swoja wartość w swoich oczach, czy moze aby sie zemścić na kobietach za to co czulem przy matce (albo raczej co przeczuwalem, ze jest nie tak), a moze aby poczuć nad nimi władzę? Dlatego wspomnialem o żonie i tym co sie dzieje między nami w łóżku- bo połączyłem to zachowanie z tymi moimi dzieciecymi fantazjami o tym aby dominować nad jakąś koleżanką gdzie tamte fantazje szly w kierunku ograniczenia jej wolnośći i calkowitego podporządkowania. Właściwie to podobnie jak plploo, bylem naprawdę wiele lat zalezny od matki, zawsze jej sie pytalem, czy mogę zrobić to albo cos innego, bardzo zalezalo mi na jej akceptacji i jak "mamusi" się coś nie podobalo to robilem wszystko zeby byla zadowolona, bo wtedy czulen sie kochany. Przenosilem to na zachowania wobec dziewczyn więc z jednej strony prawie ze zebrałem o ich akceptacje, z drugiej gdzies chyba chcialem nad nimi panować - takie strasznie podwójne i skrajnie różne uczucia... Dlatego proszę nie odbierajcie tego jak żart czy coś... na prawde czasami mi.ciężko napisać co dzieje się w mojej glowie. Wydaje mi się, ze w końcu znalazłem punkt zaczepienia dzięki któremu mogę zrozumieć rzeczy jakie się ze mną działy przez cale Zycie. Oczywiście jak sam to czytam to ciezko mi powiedziec, ze bylo to typowe molestowanie - ale moje reakcje jako dziecka i trudnosci w relacjach z żoną, oraz ciągle szukanie nowych relacji na prawde nie jest niczym komfortowym. Mam nadzieję, ze jesli z tym sie zmierzę (tak planuje wizyte u psychologa) to nie będę ranił siebie oraz bliskich mi osób. Rodzice też nie są juz najmlodsi - chcialbym te relacje wyczyścić przynajmniej z mojej strony, aby jesli to mozliwe nie musieć potem stać nad ich grobem z pretensjami albo czymś co moglem zrobic za ich zycia a nie zrobiłem. Bo to tez nie jest tak ze mam jakąś traumę - po prostu szukam zrodla moich zlych nawykow zachowań zaleznosci... Uff nie wiem... próbuje opisac to najbardziej jasno jak potrafię. Jestem wdzieczny za każdą odpowiedź
  2. Wymagałem aby spełniała moje wymagania seksualne - a była na początku małżeństwa dość nieśmiała. Więc bardzo szybko doszło do zdrady i teraz widzę, że jest to czasami takie kompulsywne poszukiwanie partnerki seksualnej - kiedy np się pokłócimy... Z biegiem lat okazało się, że żonę podnieca kiedy określam ją słowami przyjętymi jako obraźliwe, oraz jak stosuję wobec niej siłę - uderzenia w twarz piersi pośladki. Przyznam szczerze, że mi to też bardzo odpowiada i nie wiem czy taka forma upodobania po prostu nie wynika z relacji z moją matką. Natomiast w życiu codziennym moja żona jest osobą raczej mało wylewną, wręcz zimną... i tak, mogę się przyznać- to właściwie ona rządzi w naszym małżeństwie - więc jakby powieliłem model jaki miałem wyniesiony z domu. (może poza tą różnicą, że właściwie finansowo ja utrzymuję rodzinę ) Najbardziej destrukcyjna jest jednak chęć poznawania i zdobywania innych kobiet. Dodam, że tak na prawdę mam niską samoocenę i takie myśli i czyny związane z innymi kobietami nabierają na sile kiedy np pokłócę się z żoną.
  3. Rodzice kłócili się często, ale nie były to karczemne awantury. Alkoholu nie było dużo, właściwie aż po dziś dzień nasza rodzina jest odbierana jako niemalże idealna. Jeśli już ktoś pił - to albo rodzice razem przy okazji imienin urodzin, albo ojciec wracał pijany po spotkaniu z kumplem z pracy. Paradoksalnie - był wtedy "w dobrym humorze" - był wyluzowany śmiał się, pozwalał sobie wtedy na żarty z nami i nie był taki ostry jak zazwyczaj. Więc wg mojej oceny nie było problemu z Alko - teraz ja też jeśli już piję to czasami piwo, nawet wolę 2% niż "zwykłe" nie lubię się upijać. Matka pracowała na etat jako księgowa, więc 8 godzin, potem w domu czasami też przynosiła pracę... - a ojciec pracował 12/24 - czyli miał służbę 12 godzin, a potem doba wolnego - dlatego ciężko mi ocenić kto byl w domu wiecej - ale chyba tato. Wychowywałem się z 3 lata starszą siostrą. często się z nią kłóciłem, ale też pamiętam jak kiedyś zdarzyło się, że ona mnie namówiła abyśmy się rozebrali i oglądaliśmy swoje ciała - wydaje mi się, że była to po prostu dziecięcia ciekawość. Teraz przypominam sobie jeszcze jeden fakt - niestety to już ja miałem bardzo mało fajne zachowania, ale dla zrozumienia tematu może to mieć znaczenie. Otóż będąc w szkole podstawowej bardzo mi się podobały dziewczyny w leginsach - i czasami korzystając z tego że był tłok - starałem się sam dotykać pośladków dziewczyn - albo "niby przypadkowo" - albo po hamsku łapiąc je za pośladki - po czym uciekałem.... :( :( :( Przypominanie sobie tego jest cieżkie bo chyba bardzo chcialem to wymazać z pamięci... - ale tak było i czuję, że muszę się z tym zmierzyć.
  4. Cześć. Piotr to nie jest moje imię, ale nie ma to znaczenia.... Mam 40 lat, żonę i dwójkę dzieci (córki w wieku nastoletnim), porządną pracę. w małżeństwie jesteśmy od kilkunastu lat, aczkolwiek prawie od początku już były jakieś zgrzyty... na tle seksualności.. Dorastałem w rodzinie, gdzie ogromną wagę przywiązywano (i nadal przywiązuje się) do wiary katolickiej. Myślę, że jest to ważne w moim kontekście. OJCIEC - Mniej wykształcony niż matka, mniej zawsze zarabiał niż ona, i jako dziecko widziałem pewne rozdwojenie - chciał być męski, chciał być jak to się mówi "głową rodziny" osobą decydującą - jednak matka go tłamsiła, często pokazując swoją wyższość i pozycję (gdyby nie ona to była by w domu bieda). MATKA - Po studiach, dobra praca, dobre zarobki, jak mówiłem - czuła, że ona faktycznie "kręci tą głową rodziny". Czasami się starała być partnerką, albo nawet szanować decyzje ojca - ale wydaje mi się, że było to tylko po to, aby stworzyć pozory, albo aby ojciec się nie denerwował (bo często tata się złościł, że matka go nie szanuje). Ale do sedna. Dopiero wczoraj podczas rozmowy z osobą która jest moją przyjaciółką i wie o mnie wszystko... - zacząłem się zastanawiać czy aby matka w pewien sposób mnie nie molestowała - właśnie "w pewien sposób" ponieważ nie było to odbywanie stosunków czy zmuszanie do prostytucji oglądania pornografi.. ale... coś znacznie "delikatniejszego" co ona nazywała "okazywaniem miłości". Otóż... odkąd pamiętam - a był to wiek dziecięcy, wczesnoszkolny oraz szkolny... - matka zwracała się często do mnie "ty moja pupinko" - i podczas tego klepała nas po pośladkach w sposób taki, że (bo niestety pamiętam) z jednej strony było to przyjemne fizycznie ale z drugiej - zwłaszcza w późniejszym wieku czułem, że przekracza pewną granicę - jako dziecko ciężko było mi to nazwać, ale kurcze to poklepywanie przez ubranie jakies takie masowanie pośladków..... to było coś co budziło jednocześnie we mnie jakiś znak zapytania.... pamietam jak ona wtedy się cieszyła z i podczas tych kontaktów ogólnie jej ręce nas "pieściły" i ona uważała to za rzecz normalną "no bo ja was tak mocno kocham" bo jesteś taki słodki,, bo moja pupcia jest taka och i ach słodycze... Pamiętam ważny moment - jak miałem może z 10 - 12 lat... - dostałem jakąś książkę o dojrzewaniu chłopców - i tam też było napisane o molestowaniu, że dotykanie miejsc intymnych jest zakazane. Pamiętam jak dziś, że wziałem tą książkę, przyszedłem do niej i jej to pokazałem - więc jako dzieciak wtedy to tak odbierałem. Oczywiście zostałem za to opieprzony, że jak mogę coś takiego zrobić mamie, że jej jest bardzo przykro....... Wydaje mi się, że mimo, iż (na całe szczęśćie) nie doszło do gorszych rzeczy - jednak te zachowania matki miały i mają cały czas wpływ na mnie. - Jeszcze jako dzieciak izolowałem się od moich rówieśników, czułem się "inny" wyobcowany - Kilka razy jako dziecko miałem myśli samobójcze, stałem przed oknem i chciałem (ale nie miałem zamiar, tylko chęć gdzies w głowie) aby skoczyć - Zacząłem się onanizować w wieku chyba 5 czy 6 lat - jak jeszcze nawet nie wiązałem tego z seksualnością.. póżniej była to forma ucieczki od problemów - Jako małe dziecko miałem dziwne fantazje, aby uprowadzić i gdzieś przetrzymywać koleżankę która mi się podobała - po prostu uwięźić - czyli teraz na to patrzę tak, że chciałem się w pewien sposób zemścić na kobietach. Czemu wychowanie w katolickiej rodiznie wg mnie jest ważne? - ponieważ ogromny rygor (tym razem ze strony ojca) aby iść do kościoła, aby przestrzegać wszystkich zasad, ojciec pilnował mnie czy przyjmuję komunię Św. a jak jej nie przyjąłem (onanizm traktowany jako grzech) - to miał do mnie wyrzuty, że to źle, że mam się iść wyspowiadać itp...... No tak było... - o skutkach w życiu dorosłym już nie piszę (może później) ponieważ są to wg mnie skutki.... a ważne dla mnie było by aby się dowiedzieć, czy faktycznie można tu mówić o molestowaniu przez matkę..... Może tylko jedna rzec z teraźniejszych czasów: Otóż... z ojcem kiedyś szczerze pogadałem zawsze miałem z nim jakiś kontakt o wiele lepszy.... natomiast po dziś dzień (rodzice żyją oboje i żyją cały czas razem) - ale jeśli np rozmawiam z nimi przez telefon tak normlanie - to jak matka zaczyna mi coś mówić, czegoś żądać, czy nie daj boże doradzać - to ona działa na mnie jak płachta na byka - od razu podskakuje mi ciśnienie na nią, bo czuje jakby chciała mnie kontrolować, jakby znów "przekraczała granice mojego świata" - bronie się przed nią chociaż często w ogóle ona nie ma nic złego na myśli... ale taką reakcję mam utrwaloną..... uffff - to tak na tyle. wiem, że i tak sporo wiadomosci. Uprzejmie proszę o poważne opinie i wasze oceny. Zastanawiam się nad przepracowaniem tego z psychologiem.. zwłaszcza, ze poczytałem sobie trochę od wczorajszej rozmowy z przyjaciółką... i mam wiele zachowań które pasują do skutków molestowania w dzieciństwie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...