Skocz do zawartości
Forum

Ptyśka100

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ptyśka100

  1. Dziękuję, mimo że boli jak czytam to co co piszecie. Sama czuję i wiem, że coś jest nie tak jak należy. Chory dystans, ale dlaczego ... wydaje mi się, przemawia przez niego troska o syna, jego psychikę, nie mniej moja w takoej sytuacji jest postrzegana jako mniej ważna, wręcz nieistotna. Nie chcę tak... dziękuję Wam wszystkim.
  2. Tak, potwierdzam ze on mieszka sam i jest rozwiedziony. W czasie pierwszej akcji z alkoholem poznałam jego byłą już żonę. Wiem co było przyczyną rozwodu, o ktory on wystąpił. Widziałam dokumenty. Spotyka się ze mną jak nie widzi się z synem, a ze syn jest ciągle u niego to idę na bok. W ostatnie święta przymusiłam go aby pojechał ze mną do mojej mamy ale było to okupione niemalże awanturą. Zasłania się ze nie wypada, ze nie chce przeszkadzać, że mój syn bedzie się czuł skrępowany itp itd. Leci miesiąc za miesiącem a ja czuję się sama jak palec.
  3. Dziękuję Wam wszystkim za obiektywną ocenę sytuacji. Pozdrawiam, P.
  4. Domyślałam się, że takie bedą Wasze opinie... ja myslę to samo a mimo to w tym tkwię. Czasem dochodzę do wniosku ze ten związek przynosi m więcej szkody niż pożytku i po kilku dniach braku kontaktów pomiedzy nami on zaczyna zabiegać, tłumaczyć, oczekuje przeprosin a jak juz dojdze do spotkania to zachowuje się jak zakochany szczeniak jak gdyby nigdy nic się nie stało. Moje zachowania określa mianem BAWIENIE SIĘ W ZOSTAWIENE. Przekre to bo nawet nie stara się zrozumiec co mną kieruje a ja nie umiem tego przeciąć.
  5. To samo mi mówi psychoterapeutka ... boję się być sama, przez 20 lat małżeństwa musiałam grać rolę faceta i teraz gdy moj syn ma 22 lata chcualabym być szczęśliwa, być dla kogoś ważna, potrzebna, ale nie na zasadzie samarytanina i pogotowia seksualnego. Jak mam z nim szczerze porozmawiać, powiedzieć ze czuję się jakbym była sama??? Gdy próbuję mu to mówić to mnie zagaduje i się irytuje.
  6. Nie potafię obiektywnie ocenić systuacji. Pomóżcie ... Jestem ponad 4 lata po rozwidzie. Spotykam się z mężczyzną, który też jest rozwodnikiem i ma 12-letniego syna. Mężczyzna ten mieszka sam, natomiast jego syn mieszka z matką. Ojciec bardzo często spotyka się ze swoim synem, uważam że dziecko jest to dla niego najważniejszą osobą. Nie poznałam ditychczas tego chłopaka, nie znam tez rodziny tego faceta. Miałam tylko okazję poznać jego rodziców, gdy miał problem z alkoholem gdy niespodziewanie dowiedziałam się, ze on jest alkoholikiem. Te incyde ty są bardzo rzadko ale trochę mnie to przeraża. Generalnie to bardzo mądry, wykształcony, zaradny człowiek. Gdy nie ma syna chce ze mną spędzać czas, rqz na dwa tygodnie sobota moze być poświęcona dla mnie. Święta spędzamy oddzielnie, mieszkamy oddzielnie, nigdzie razem nie wyjeżdżaliśmy, mimo z to trwa juz z 3,5 roku. Gdy jest z synem to rozmawia ze mną po kryjomu, nagle potrafi się rozłączyc bo np syn coś od niego chce. Czy takie zachowywanie dystansu jest normalne. Mowi ze chce się ze mną zestarzeć a cały czas mowi ze fajnie by było gdybym mieszkała w swoim mieszkaniu. Co o tym sądzicie? Proszę o szczere komentarze. Dziękuję, P.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...