Skocz do zawartości
Forum

Demonica

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Demonica

  1. Dodam, ze gdybym nawet gdzieś prywatnie zapisała ja wstępnie na jakąkolwiek terapię to z pewnością urządziłaby mi takie piekło - ze pożałowałabym w minutę. To typ despoty. Ma byc tak jak ona chce, inaczej wydrapie oczy a potem jeszcze oczekiwać będzie przeprosin.
  2. Dorosłego człowieka nie można „zapisać na psychoterapię” bez jego zgody. Moja mama nie chce nigdzie chodzić bo uważa ze to nie ona ma problem, tylko inni ja wyprowadzają z równowagi. Gdyby to było takie proste to nie pisałabym na tym forum. To, ze tak byłoby najlepiej sama wiem, ale zmusić sie nikogo nie da. Poza tym „pojednać się” musiałaby z cała rodzina i znajomymi, z która zerwała kontakt (z każdym z innego powodu). O tym już tutaj nie pisałam bo chciałam poruszyć jedynie problem od mojej strony. Chciałabym wiedzieć jak ja mam sobie z tym radzić, bo co do tego ze ona na żadna terapie nie pójdzie to nie mam złudzeń.
  3. Podejrzewam, ze to nie tylko problem alkoholowy, ponieważ agresywna była od zawsze a pić zaczęła jak już byłam prawie dorosła (to znaczy wtedy robiła to ostentacyjnie w domu). W każdym razie te jej wahania nastrojów absolutnie bez powodu (logicznego, bo absurdalny wymyśli zawsze) są ciężkie do zniesienia, ponieważ ja nigdy nie wiem kiedy nastąpi atak (na mnie) i o co. Problemem jest to, że ona potrafi obrazić się na „amen” i nie odzywać kilka tygodni jeśli ja nie zrobię 1 kroku w jej kierunku, a jak tu nie zrobić, skoro to moja matka, starsza, samotna osoba. Mam do niej żal ale po jakimś czasie sama dzwonię a potem czuje do siebie dosłownie wstręt, że na to pozwalam.
  4. Znalazłam tę stronę i to forum ponieważ niestety nie umiem poradzić sobie z problemem, jakim jest moja agresywna i znerwicowana matka. To osoba bardzo wykształcona i z pozycją (wykładowca akademicki). Od zawsze, odkąd ją pamiętam, była agresywnym kłębkiem nerwów. Zawsze mówiła, że to przez to, że wychowuje mnie sama (ojciec ją zostawił 2 lata po moim urodzeniu właśnie z powodu jej agresji - taką wersję znam). Jak byłam mała to za każde przewinienie mnie biła (czasami nawet kopała) i mówiła, że to przeze mnie - bo jestem nieznośna i sprawiam problemy, jak byłam nastolatką i naprawdę zaczęłam sprawiać problemy - kiedyś o mało nie wypchnęła mnie z pędzącego auta. Potem się uspokoiła z biciem bo chyba się przestraszyła sama siebie. Wtedy zaczął się kolejny problem - alkohol. Piła codziennie po pracy - do nieprzytomności. Nie dało się jej przemówić do rozumu żadnym sposobem- jej życie i jak mi się nie podoba, mogę się wynieść. Wyniosłam się. Picie ostentacyjne skończyło się, jak sąsiedzi znaleźli ją nieprzytomną w windzie. Teraz podobno nie pije, ale kilka razy jak ją niezapowiedzianie odwiedziłam, widziałam butelkę za szafką. Czyli po prostu się ukrywa. Kiedyś się tym przejmowałam, bałam się o nią, prawie siebie doprowadziłam do obłędu aż w końcu lekarz psycholog do którego poszam po poradę powiedział, że tego problemu za nią nie załatwię i ona musi sama zejść na dno - żeby się ewentualnie podnieść. Odpuściłam. Problem w tym, że ona jest niesamowicie agresywna. Ma dziwne, nielogiczne zachowania, z którymi nie umiem sobie poradzić. Kilka tygodni potrafi być słodka prawie do obrzydzenia, dzwoni kilka razy na dobę i pyta jak tam minął dzień, mówi, że jestem jej kochaną córeczką, zaprasza do siebie na kawę, by nagle z dnia na dzień dostać ataku szału np. o niepozmywany kubek po tej kawie, o to, że 2 lata temu dała mi pieniądze na samochód ale nie widzi, żebym była szczególnie wdzięczna bo nawet go nie umyłam, a ostatnio o to, że telewizor, który kupiła za moją radą nie spełnia jej oczekiwań (psuje się). To nie są zwykłe fochy, ale awantury, płacze do telefonu albo wyrzekanie, że nie chce mnie więcej widzieć ani słyszeć, po czym jak zniesmaczona nie dzwonię kilka dni to robi awanturę, że ją lekceważę bo wiem, że jest zła i nic z tym nie robię. Po czym wściekłość mija i znowu pojawia się do obrzydzenia milusia mamusia, która dzwoni rano i pyta czy dobrze spałam. Gdyby to była obca osoba to zwyczajnie zerwałabym kontakt, ale to moja matka, samotna matka, która mnie dzień po dniu wykańcza. Czy ktoś może mi coś poradzić? Od razu mówię, że mama na żadną terapię nie pójdzie - bo wg. niej jest zdrowa i to moja wina, że sprawiam problemy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...