Mam 14 lat. Wiem, że to dość młody wiek, że to dopiero początek życia. Ale coś od ostatniego roku się ze mną dzieje. Dokładnie nie wiem co. Boje się iść do kogoś po pomoc, chociaż bardzo bym chciała ją otrzymać. Otóż gdy miałam 6 lat, zmarł mi tata. Chodziłam na terapie, w których próbowałam zapomnieć o przykrym momencie. Dobrze, zapomniałam. Poszłam do szkoły i zaczęli mi ubliżać, że mój tato nie żyje itp. W 4 klasie szkoły podstawowej zaczęło się krytykowanie mnie za wygląd. Totalnie nienawidziłam się (chociaż do teraz tak mam - jestem w 3 gimnazjum, ponieważ poszłam rok wczesniej do szkoły). Moja uroda jest bardzo nietypowa, mam praktycznie biało-blond włosy i prawie przeźroczystą skórę. Byłam wyzywana od „albinosów”. W pierwszej klasie gimnazjum zaczęłam chodzić do psychologa, co oczywiście mi nic nie pomogło. Po 2 tygodniach mama zrezygnowała. W pierwszej klasie głodowałam się, gdy patrzyłam w lustro widziałam potwora. Miałam tak do 2 klasy. Od drugiej klasy zaczęły się również myśli samobójcze, myślenie o śmierci, uzależnienie od internetu, niechęć i ogromna chcęć przebywania samotnie. Dokładnie w tym roku (tj. 3 gimnazjum) moje myślenie o śmierci się nasiliło. Mam ogromne kłopoty z zasypianiem (co jakiś czas budzę się), codziennie mam wizje mojego samobójstwa, że wiszę na sznurku przywiązanym do drzewa a obok mnie przechodzą ważne osoby i mnie omijają jakbym nie istniała. Nie wiem co jest ze mną nie tak...