JohnnyRay
-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez JohnnyRay
-
-
Nadal uważam, że gość boi się zmian. Ciekawe jaka teraz jest jego sytuacja. Ogólnie - męczyć się nie można. Rozwód wymyślili ludzie. A syndromu sztokholmskiego z miłością pomylić nie należy.
Piszę to bo mi go szkoda i życzę mu szczęścia. A dziewczyna co kocha cierpi bo czas leci a jej latka stukają - może chce mieć dzieci i rodzinę? Taką z troską i czułością.
No i jeszcze co do tego przytulania to jest tak, że nie każdy jest z tych przytulających. Ale dziwi mnie ta apodyktyczność. W obydwie strony narzucanie swojego zdania w niemiły sposób ( bo miękko manipulować można i jak się umie to druga osoba nawet nie zauważy) no w ogóle... dla mnie to coś na terapię. Nie chce terapii - nie warto tkwić.
-
Kochająca naprawdę kobieta zasługuje na miłość i realizację swoich marzeń. Trudno mi uwierzyć, że taki tekst napisał facet. Dla facetów wszystko jest proste - o wiele szybciej i bardziej zdecydowanie idzie on za głosem serca niż kobieta. Kobieta kalkuluje - a czy się opłaca, a dzieci, a staż małżeński etc.
Moja babcia mnie ostatnio ciężko rozczarowała bo przyznała się, że z powodów tego, że cyt "była już urządzona, w tym finansowo" nie odeszła do faceta, który naprawdę ją kochał.
No tak po prostu nie można. Co to takiego staż małżeński? 28 lat w czym? Dzieci? O co chodzi? Dorosłe dzieci, serio? Tkwić?
Powiedziawszy to uważam, że z żoną powinieneś być szczery i powiedzieć, że czujesz się pozbawiony znaczenia, zdominowany i jak truteń. Po czym odejść do kobiety, która Cię docenia.
Nie każda miłość powinna być realizowana w małżeństwie i nie każda jest tego warta. A dzieci, nie mają jakiś zaburzeń jeśli wychowały się w chłodnej rodzinie?
żona i kochanka- ja kocham je obie!
w Forum Psychologia
Opublikowano
Tak są pytania...ale to Twoje życie.
Jak na takie małżeństwo dwojga przyjaciół reagują dzieci? Nie boisz się, że będą mieć zaburzone wzorce i relacje? No chyba, że są już dorosłe.
Powiedziałeś szczerze o swoich potrzebach czy z lęku przed stratą wycofałeś się do wygodnego spokojnego kąta.
Osobny pokój nie jest wyjściem. Chyba, że doszło do szczerej rozmowy i była terapia i w wyniku terapii małżeńskiej jest taki a nie inny rezultat.
Większość kobiet Ci przyklaśnie z aprobatą. Ja chyba sądzę, że nie zrywa się relacji bez poważnej rozmowy i powiedzenia jak jest. Nie metodą nie odebrania telefonu czy też wykasowania numeru. Tylko metodą przyznania się do braku odwagi na rozwód.