Witajcie! Jestem mezatka juz prawie 30 lat i przez wiele lat jestem ofiara meza- despoty . Obecnie od 5-ciu lat mieszkam w Niemczech. Po 2 i pol roku rozlaki dalam sie uprosic i przerywajac terapie psychologiczna ( lecze sie na depresje) przyjechalam do meza, bo jeczal ze mu mnie brakuje i chce bysmy byli razem.Mielismy tutaj zyc i pracowac, pomagac dzieciom finansowo. Wszystko bylo dobrze 3 miesiace a potem sie zaczelo-najpierw ... szukaj pracy, potem siedz w domu i z nikim sie nie spotykaj itd...Jak sie postawilam zaczely sie awantury, bicie, ponizanie. Wiem jak ciezko byc z kims takim i rozumiem inne kobiety, ktore tego doswiadczaja a nie moga liczyc na pomoc innych ludzi. Teraz jestem w takiej sytuacji i mysle gdzie tu w Niemczech szukac pomocy