Moi rodzice, jak i cała rodzina są bardzo wierzący, chodzenie do kościoła, praktyki religijne, to wpajali mi od małego dziecka. Jakiś czas temu wyprowadziłam się z domu, wracając tam czuje, że coś nie dzieje się tak jak powinno. Początki tego stanu zaczęły się przed moją wyprowadzką. Proszę tylko się nie śmiać bo przytoczone wydarzenia miały miejsce na prawdę. Byłam w wieku nastoletnim i zaczęłam się zadawać z płcią przeciwną. Co nie spodobało się mojej rodzinie, gdyż stwierdzili, że moje miejsce jest przy książkach. Wysnuli też opinię, że jestem niemoralną osobą, bo oni nie wiedzą co z tymi chłopakami tam wyrabiam. Zaczęli mi więc obsypywać świętą solą ubrania, z kurtki wyciągałam co rusz po pół kilograma soli w kieszeniach poupychanych, cała moja bielizna i łóżko były też obsypane solą. Muszę też dodać to, że moja siostra zaczęła się wtedy bardzo gorliwie modlić, gdyż podupadała w nauce i myślała,że jej to pomoże. Chodziła do kościoła non stop, odmawiała modlitwy i różaniec swoja wiare manifestując aż do przesady. Wyprowadziłam się z domu, sytuacja się zaogniła, teraz jak tylko tam przyjadę bez przerwy słyszę rozmowy o kościele o różańcu, kto jakąś modlitwe poleca itp. Nie dadzą sobie nic powiedzieć swiat doczesny w ogóle ich nie interesuje. Ważniejsze jest to ile zdrowasiek i modlitw udalo im się odmówić. Cały dom jest w świętych obrazkach, ściany są nimi oblepione po sufit. Czy to jest normana sytuacja ? Czy tak powinno się manifestować wiarę, a może to jakieś zaburzenie ? Proszę o informację, bo chce im pomóc, najgorsza jest w tym wszystkim moja siostra , która wkracza w dorosłość.