W marcu pojawiły się już jakieś objawy, mogące świadczyć o stanie zapalnym, ale mama nie dostała żadnego skierowania do dalszego leczenia. Teraz po kilku miesiącach dostała skierowanie na usg z racji problemów z nerkami i "przypadkiem" wyszedł problem z trzustką. Mama usłyszała od chirurga "dziwie się że w marcu ktoś to tak zbagatelizował, raczej na pewno jest to guz". I dostała skierowanie na oddział za...kilka tygodni. Jedyne badanie jakie ma wykonane to właśnie to usg, może to kwestia naiwności, ale mam nadzieję, że takie badanie nie może w 100% określić czy jest to nowotwór. Chciałabym wiedzieć czy taka przestrzeń wykazana na zdjęciach wraz z opisem może oznaczać stan zapalny, kamień lub cokolwiek innego. Wiem, że przejawiam dużo emocjonalności w moich pytaniach, ale ciężko być obiektywnym, gdy cierpią najbliżsi. Ciężko się pogodzić ze słowami "raczej na pewno jest to guz ale proszę przyjść za pare tygodni"... A czekanie wykańcza nas totalnie.