Nie chcę was oceniać, ale skoro napisałeś post tutaj to czekasz na jakąś odpowiedź.
Widać tak jak inni pisali, że bardzo ją kochasz i zrobiłbyś dla niej wszystko. Piszesz o wartościach, rodzinie, szacunku do dzieci, ale sam siebie nie szanujesz traktując siebie jak kogoś drugorzędnego, dla którego nie liczy się nic innego jak ona. Jestem zdania, że jeśli ktoś na prawdę chce coś zrobić to zrobi. Jak będzie cię chciała zdradzić to i tak to zrobi, tym bardziej, że ty jej to bardzo ułatwiasz, godząc się na ich spotkania i rozmowy przez telefon, a tobie może nie mówić wszystkiego. Piszesz o wartościach, dzieci w domu widzą "szczęśliwą rodzinkę", tylko i one i tak w pewnym momencie wyczują, że nie wszystko jest takie jak powinno być.
Nie wyobrażam sobie jak można w takiej sytuacji przejść do porządku dziennego, żyć, rozmawiać, kochać się, w chwili gdy ona myśli o innym i ty to akceptujesz. Kiedy ona jest obecna ciałem, ale nie duchem, bo brakuje jej go i chce z nim spędzać czas, a ty przepraszam od czego jesteś? Od utrzymywania (zastrzegam, że nie napisałeś czy pracuje) jej i dzieci, żeby ona gdy już spotka się z tam tym mogła spokojnie wrócić do domu, bo ty tam zawsze będziesz na nią czekał. Piszesz to dlatego, bo czujesz, że to ci nie pasuje ("jestem klebkiem nerwów niemoge spać niechce mi się jeść pracować"), ale na siłę chcesz uzyskać potwierdzenie, że przecież wszystko jest super, świetnie, ale nie jest. Taki dysonans. Nie oceniam jej uczuć, ale myślę, że jeśliby na prawdę kochała lub przynajmniej szanowała to nie raniłaby cię w ten sposób. Nie wiem czy rozmawiałeś o swoich uczuciach związanych z tą sytuacją, czasami warto porozmawiać, bo może ona wierzy, że jest ok. Trzymaj się i powodzenia, żeby wszystko się ułożyło tak jak ma być najlepiej dla was wszystkich.