Witam, mam na imie Dorota. Pisze tu ponieważ potrzebuje się wyżalić, a może też chce by ktos spojrzał na mój problem z innej strony . Otóż mam 20 lat, studiuje dziennie, mam normalna rodzine , chłopaka. To tak po krótce o mnie. Teraz opisze co mnie męczy ... Od dłuższego czasu odczuwam jaką pustke, wypalenie w życiu, jakby mi czegoś brakowało, ciężko mi to opisać, nazwać. Mimo w miare udanego życia, mało rzeczy mnie cieszy. Przypomnając sobie czasy liceum byłam bardziej pozytywnie nastawiona do życia, ludzi niż teraz. Lepiej dawałam sobie rade z problemami, nauka . Obecnie jest mi ciężko się zmotywować do pewnych rzeczy , zawaliłam pare egzaminów na studiach, ciężko mi się skupić na zajęciach.. Zaczynam cos robić i zaraz przestaje bo uznaje że nie ma to sensu .. Taki stan trwa od dłuższego czasu(powiecie że to depresja - nie to nie depresja , nie leże całymi dniami w łóżku, nie płacze non stop). Chciałabym coś zrobic z tym stanem , jakąs się ogarnąć. Myslałam nawet o wizycie u psychologa(bliskim o tym nie powiem ) , ale nie potrafie się zmotywować , boję się takiej wizyty .. Proszę o poradę